Przepaść między bogatymi a biednymi powiększa się. Jak wynika z niedawnego raportu Credit Suisse, najbogatszy 1 proc. posiada aż 50,1 proc. światowego majątku, natomiast w rękach najbiedniejszej połowy globalnej populacji pozostaje zaledwie 2,7 proc. (szerzej pisaliśmy o tym tutaj). W tym samym raporcie czytamy także o tym, że Millennialsi nie tylko są teraz, ale i będą w przyszłości pokoleniem charakteryzującym się największymi nierównościami pod względem poziomu życia. Podczas gdy duża część Millenialsów ze Stanów Zjednoczonych, Niemiec, Hiszpanii i Francji tonie w studenckich długach, nie dziedziczy majątków (tylko 10-15 proc. Millenialsów odziedziczyło bogactwo po bliskich, ale za to są to duże sumy – często sięgające aż 40 proc. ich aktywów) i spłaca kredyty, rośnie także liczba miliarderów, którzy nie skończyli jeszcze 40 lat.

W Stanach Zjednoczonych najszybciej rosnącym rodzajem zadłużenia są kredyty studenckie – w 2013 roku dotyczyły one aż 37 proc. Amerykanów w wieku od 20 do 30 lat. Między 1963 a 2013 rokiem średni koszt edukacji uniwersyteckiej w USA wzrósł ponad dwa razy (biorąc pod uwagę inflację), a mimo to Millennialsi częściej niż pokolenie ich rodziców decydują się na podjęcie studiów. Nic dziwnego – jak wynika z analizy Economic Policy Institute absolwenci college’ów w 2015 roku zarabiali o 56 proc. więcej od Amerykanów, którzy edukację zakończyli na liceum. Różnica między tymi dwoma grupami nie była tak duża aż od 1973 roku.

Z drugiej strony Millennialsi i tak zarabiają średnio o 20 proc. mniej niż pokolenie baby boomers, kiedy było w ich wieku.

Tymczasem na zeszłorocznej liście miliarderów przygotowanej przed Forbesa pojawiła się rekordowa liczba osób przed czterdziestką – aż 56, w porównaniu do zaledwie 21, które znalazły się na liście w 2003 roku. Również poziom bogactwa miliarderów-millennialsów jest wyższy – siedem lat temu wynosił on 3,2 mld, a dziś najbogatsi są warci około 4,1 mld.

Źródło: Quartz