Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

Intymne portrety młodej polskiej fotografki Marty Brylińskiej

Jak zajrzeć ludziom w oczy przez obiektyw... Czyli piękne, nastrojowe portrety polskiej fotografki.
.get_the_title().

Marta Brylińska, fotografka, mama małej Zoi, specjalizuje się w nastrojowych portretach, subtelnych zdjęciach ludzi i miejsc, wydobywaniu piękna detali. Ma na koncie współpracę z niszowymi polskimi markami, dla których wykonuje ultrakobiece sesje. Bo to jest właśnie to, co kocha najbardziej.

Jej sesje możecie oglądać na jej instagramie. Są naturalne, delikatne. – Bez makijażystki, fryzjerki i oświetleniowca, takie sesje są pełne wyzwań. Nie uważam się za fotografa, nie twierdzę, że moje prace są wybitne, ale uważam, że to coś, co wychodzi mi naprawdę dobrze – mówi Marta. Jest skromna, ale my wróżymy jej wiele projektów, w których wydobędzie naturalne kobiece piękno.

W naszej akcji z firmą Samsung w ramach kampanii #BedzieCoWspominac nie mogło jej więc zabraknąć. Bardzo lubimy jej zdjęcia i emocje, które są w nich ukryte. Zaglądanie głęboko w oczy bohaterom jej zdjęć. Chwytanie momentów i wspomnień. Dla nas wykonała piękne rodzinne zdjęcia swoich bliskich. Zobaczycie na nich jej śliczną córeczkę Zoję, męża Roberta i małą siostrę jej męża – ciocię Zo, czyli Michalinę. Subtelne, nastrojowe zdjęcia wykonała Galaxy S10 i przywiozła do naszej redakcji wraz ze wspomnieniami i cudownym klimatem.

Kampania #BedzieCoWspominac ma przypomnieć, po co tak naprawdę są zdjęcia. Nie, nie tylko dla lajków na Instagramie, chociaż dziś może tak to wygląda. Spontanicznie sięgamy po aparat, kiedy czujemy, że chcielibyśmy zatrzymać właśnie ten moment w pamięci. Liczą się emocje, historie, wspomnienia i dobre zdjęcia. Tymczasem sprawdźcie, jakie kadry, emocje i wspomnienia uchwyciła Marta Brylińska.

Na zdjęciu 4-letnia córeczka Marty Brylińskiej… ze swoją ciocią Michaliną – cudem, który trafił się rodzicom jej męża po 17 latach. dziewczynki spędzają ze sobą mnóstwo czasu i więź między nimi widać na zdjęciach Marty.

Jak zaczęła się Twoja przygoda z fotografią?

Dość banalnie, bo za sprawą Instagrama. Dwa miesiące przed zakończeniem studiów zaszłam w ciążę. Mieliśmy kilka pomysłów, co zrobić. Ja bardzo chciałam zostać w Poznaniu, Robert był w Koszalinie, naszym rodzinnym mieście. Doszliśmy do wniosku, że zostaniemy nad morzem „na chwilę”, dopóki Bąbel nie podrośnie będziemy mieli pomoc rodziców, co na początku bardzo nam pomoże. I faktycznie tak było, niemniej ja byłam sama. Robert pracował, moi przyjaciele zostali w Poznaniu, a Zoja była fantastycznym małym dzieckiem. Zupełnie bezproblemowym. Ja chodziłam wyspana, z masą energii. Musiałam znaleźć coś, co wypełni mi czas. I znalazłam. Zaczęłam w miarę regularnie publikować zdjęcia na IG. Okazało się, że całkiem fajnie mi to wychodzi i sprawia mi niemałą przyjemność. I tak się zaczęło.

Rozstrzał w Twoich zdjęciach jest spory: od portretów, przez modę, lifestyle po jedzenie, ale wszystkie Twoje fotografie są bardzo spójne. Długo wypracowywałaś swój styl fotografowania? Jakie masz plany i marzenia związane ze zdjęciami?

Wiesz, mam wrażenie, że ten rozstrzał wynika z faktu, że ja dość szybko się nudzę i wciąż szukam tego, co zatrzyma mnie na dłużej. Na tę chwilę nie potrafiłabym Ci powiedzieć na co bym postawiła, gdybym musiała wybrać albo portret, albo fotografię kulinarną. Ja wciąż błądzę, próbuję, szukam. Tak samo jest z moim stylem, choć faktycznie, często dostaję wiadomości „Brylińska, od razu wiedziałam, że to Twoje zdjęcie”.

Moja estetyka jest dość prosta, moje zdjęcia są proste, ale trafiają do ludzi.

Robię zdjęcia od czterech lat, głównie działam na Instagramie, choć faktycznie, moja działalność fotograficzna przeniosła się już poza niego, dlatego po cichu marzę, żebym za kolejne cztery lata te zdjęcia robiła wciąż. Robiła więcej i lepiej.

Jakie zdjęcia lubisz robić najbardziej? Co Twoim zdaniem jest kwintesencją dobrego zdjęcia?

Najbardziej? Te, z których jestem zadowolona! (śmiech) Każde zdjęcie będzie dobre, jeśli ty tak czujesz. Wydaje mi się, że po prostu trzeba to lubić, iść własną drogą, choć brzmi to banalnie, i nie próbować naśladować innych. Wtedy jest to twoje, i w twoim odczuciu będzie dobre. A chyba o to chodzi, prawda?

Twoją kolejną pasją jest kuchnia wegańska. Pamiętam, że kiedyś prowadziłaś jakąś kawiarnię?

Tak, od pięciu lat prowadzimy kawiarnię w okresie wakacyjnym nad morzem. Wiesz, pyszne gofry, świeże soki i dobra kawa. Koniecznie musisz wpaść, jeśli odwiedzisz Bałtyk. Co do same kuchni wegańskiej – ja od zawsze lubiłam gotować i gotowałam. Pamiętam, że na studiach, wtedy na Facebooku, prowadziłam cykl „ja kucharz” (śmiech). Kuchnią wegańską interesuję się od dwóch lat. Na początku ciekawa byłam nowych produktów, smaków. Z czasem okazało się, że kuchnia wegańska ma zbawienny wpływ na nasze samopoczucie i tak już zostało. Nie oznacza to jednak, że jesteśmy weganami. Zdarza nam się zjeść jajko, biały ser czy halloumi w bezmięsnym burgerze, ale faktycznie w większości jemy wegańsko.

Gotujesz dla rodziny i przyjaciół czy dzielisz się wiedzą i przepisami z szerszym gronem?

Głównie dla rodziny i przyjaciół, choć miałam epizod, w którym założyłam osobne konto na IG z przepisami i zdjęciami wegańskich potraw, głównie tego, co jemy w domu. Trochę potraktowałam to po macoszemu, ale zamierzam do tego wrócić, także trzymaj kciuki.

Czy zrobienie zdjęć portretowych było dla ciebie trudnym zdaniem? Zrobienie portretu dziecku wydaje się być awykonalne!

Ostatnio zdjęcia portretowe to te, które mam okazję robić najczęściej, więc nie, nie wydaje mi się. Poza tym ja robię dość dużo portretów mojej córeczce Zoi, więc to jest bardzo naturalne. Ona to lubi, a ja lubię jej zaglądać w oczy. Ostatnio nawet dostała Instaxa, którym sama nagminnie pstryka zdjęcia. Choć faktycznie, mam wrażenie, że dużo ciężej byłoby zrobić taki portret obcemu dziecku. Zoja to taka moja mała muza, to dość ładny gagatek i ja faktycznie kocham robić jej portrety. Robienie ich innym ludziom jest faktycznie trudniejsze.

Bardzo lubię robić portrety, a najbardziej lubię fotografować kobiety. W przyszłości chciałabym się skupić na robieniu portretów, mam już plan na fajny projekt, więc trzymajcie kciuki za jego realizację.

Jakie momenty lubisz najbardziej uwieczniać na zdjęciach? Jakie ulubione wspomnienia zatrzymujesz?

Estetyczne! (śmiech) A tak poważnie, to jestem okropną estetką i na zdjęciach staram się uwieczniać rzeczy ładne. Coś, co mnie zachwyci, ludzi, miejsca. Więc wbrew pozorom nie mam zapchanej pamięci w smartfonie i mnóstwa zdjęć! A jeśli już zdarzy mi się pofolgować i popstrykać jak szalona, to są to głównie zdjęcia Zo. Nie ukrywajmy, to z nią spędzam najwięcej czasu i, jak na matkę przystało, staram się uwieczniać fajne momenty, żebyśmy obie za kilkanaście lat miały fajną pamiątkę. Co do wspomnień, to pewnie cię nie zaskoczę, ale to są najczęściej zdjęcia z wyjazdów, wakacji.

Kiedy mam chandrę, bo jest zimno i szaro, włączam zdjęcia z wakacji i przeglądam jak szalona.

Ja z pewnością urodziłam się w nieodpowiedniej strefie klimatycznej i miesiące, kiedy nie jest ciepło, powinnam spędzić w łóżku pod kołdrą.

A jak robiło Ci się zdjęcia korzystając z Samsung Galaxy S10?

Galaxy S10 okazał się dla mnie dość intuicyjny, co mnie zaskoczyło. Jakość zdjęć faktycznie jest bardzo fajna. Zaskoczył mnie też pozytywnie tryb portretowy.

 

Projektem #BedzieCoWspominac Samsung chce zwrócić uwagę na to, co najważniejsze w fotografii. Liczą się nie lajki, ale wspomnienia, uchwycenie momentów, które chcemy zapamiętać. To jest bezcenne.

Rozmawiała: Marta Jerin
Materiał powstał przy współpracy z Samsung
Wszystkie zdjęcia zostały wykonane smartfonem Samsung Galaxy S10
Zdjęcia: Marta Brylińska

TU I TERAZ