Nowy koronawirus pojawił się w Chinach kilka tygodni temu. Od tej pory zarażonych nim zostało niemal 600 osób (choć niektórzy eksperci podkreślają, że w rzeczywistości może być ich dużo więcej), a zmarło 17. Objawy wirusa, który przenosi się drogą kropelkową, przypominają zapalenie płuc. Zarażony kaszle, ma podwyższoną temperaturę ciała, a także kłopoty z oddychaniem.

Podejrzewa się, że ludzie zarazili się tym koronawirusem od zwierząt pod koniec ubiegłego roku.

Miejscem, w którym doszło do zakażenia, był prawdopodobnie targ rybny w chińskim mieście Wuhan w prowincji Hubei. Oprócz ryb i owoców morza sprzedawane są tam także nielegalnie inne zwierzęta. Władze zamknęły to miejsce na początku stycznia. Z pochodzącym z tej samej rodziny co SARS wirusem związane jest ryzyko pandemii. Dlatego niektóre lotniska na świecie rozpoczęły już wzmożone kontrole podróżnych. Wuhan, które na co dzień zamieszkane jest przez 11 mln osób, zostało właśnie zamknięte. Pociągi i samoloty zostały zawieszone, nie kursuje także komunikacja miejska. Mieszkańców pouczono, aby nie opuszczali miasta, o ile nie zajdzie wyraźna potrzeba.

Kilka godzin później zamknięte zostało także pobliskie miasto Huanggang, w którym żyje 6 mln osób. Wydarzenia te zbiegły się w czasie z nadchodzącymi w sobotę obchodami Chińskiego Nowego Roku, kiedy to Chińczycy często podróżują do swoich rodzin.

W środę Światowa Organizacja Zdrowia podkreśliła, że choć wirus jest groźny, nie ogłosi jeszcze globalnego zagrożenia zdrowia publicznego.

To najwyższe ostrzeżenie, które wydać może WHO. W przeszłości pojawiło się w kontekście świńskiej grypy, eboli i wirusa zika. – Potrzebne są bardziej wyczerpujące informacje w celu potwierdzenia patogenu, a także lepszego zrozumienia epidemiologii wybuchu, obrazu klinicznego, badań w celu ustalenia źródła, sposobów przenoszenia, zasięgu infekcji i wdrożonych środków zaradczych – mówi WHO. Tymczasem koronawirus rozprzestrzenia się także na inne kraje. Oprócz Chin, zarażenia zanotowano także w Korei Południowej, Japonii, Tajlandii, na Tajwanie, a także jeden przypadek w Stanach Zjednoczonych.

Tekst: NS