366 Concept przywraca do życia kolejną polską ikonę! Projekt Edmunda Homy zachwyca
Edmund Homa był zjawiskiem zupełnie osobnym – ciszą, która świeciła własnym światłem. Zawsze gdzieś w tle, nigdy w centrum uwagi, projektant, pedagog pozostawił po sobie ponadczasowy ślad. Urodzony w 1927 roku rzez całe życie związany był z Trójmiastem.
Homa był nie tylko wybitnym projektantem wnętrz i mebli, ale przede wszystkim — człowiekiem, który widział sens w prostocie, harmonii i uważności. – Po prostu lubię ludzi — mówił w filmie I’m just a designer Adama Barwińskiego. I rzeczywiście, wszystko, co tworzył, wyrażało jego postawę. Projektował wnętrza statków, takich jak legendarny Dar Młodzieży, zakładów pracy, kin, hoteli.
Jego ikoniczne meble — dziś znów są odkrywane — będąc dowodem na to, że piękno może być ciche, a funkcjonalność szlachetna. Maćkowi Cyprykowi założycielowi 366 Concept udało się przywrócić do życia ikoniczne krzesło projektu profesora Homy.
– Po kilku latach udało się wdrożyć kolejną ikonę polskiego wzornictwa do produkcji, to dla nas wzruszający i niezwykły moment – mówi Maciek Cypryk, który z powodzeniem przywraca należne miejsce świetnym polskim projektom. Po meblach projektu prof. Hałasa i Chierowskiego przyszedł czas na Edmunda Homę. Maciek, jako młodziutki chłopak zachwycał się starymi polskimi meblami, restaurował je. Z miłości do starych polskich projektów powstała marka 366 Concept, dzięki której polskie wzornictwo z lat 50, 60, czy 70-tych staje się coraz bardziej rozpoznawalne także poza granicami Polski.
Nie był typem artysty, który epatuje otoczenie swoją wyjątkowością. - Jestem zbyt skromnym człowiekiem, żeby nazywać się artystą. Uważam, że jestem po prostu projektantem — mówił o sobie Homa.

Design to nie tylko forma — to również postawa
W oczach tych, którzy go znali, był artystą – przez mistrzowski warsztat, nieprzeciętną wrażliwość i ogromną uczciwość twórczą. Na Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku, z którą był związany przez ponad 45 lat, wykształcił pokolenia projektantów i pedagogów. Cichy, ale charyzmatyczny mentor, wymagający, ale życzliwy – tak wspominają go wychowankowie.
Jego twórczość, choć mocno zakorzeniona w realiach PRL-u, nie zestarzała się. Przeciwnie — współczesne wnętrza z dumą sięgają po formy, które Homa projektował dekady temu. To design, który nie narzuca się, ale wspiera. Nie dominuje, ale współistnieje. Czułość wobec przedmiotu. Szacunek dla odbiorcy. Sztuka, która służy.
Przez ponad pół wieku pozostawał wierny idei projektowania jako odpowiedzialności – za przestrzeń, za użytkownika, za kulturę.
Krzesło GFM-104 — projekt Edmunda Homy, który z wyczuciem balansuje między klasyką a nowoczesnością.

Krzesło, które mówi szeptem. GFM-104 by Edmund Homa
Dla Homy projektowanie nie było nigdy tylko kwestią estetyki. Było opowieścią o człowieku – jego potrzebach, nawykach, marzeniach. Jego meble nie dominowały przestrzeni, ale zapraszały do dialogu. Były ciche, ale wyraziste i funkcjonalne.
Są meble, które się ma – i takie, które się pamięta. Krzesło GFM-104, zaprojektowane w latach 60. przez Edmunda Homę, należy zdecydowanie do tej drugiej kategorii. Subtelne linie giętej sklejki, organiczna forma oparcia i miękko rozchodzące się nogi sprawiają, że mebel ten wydaje się niemal lewitować nad ziemią.
To więcej niż funkcjonalny przedmiot – to poetycka odpowiedź polskiego modernizmu na skandynawską oszczędność i japońską prostotę. GFM-104 nie epatuje formą – ono uspokaja, zaprasza do zatrzymania się, do celebrowania chwili. Zaskakująco aktualne dziś, kiedy świat designu wraca do tego, co lekkie, trwałe i prawdziwe.
W erze fast furniture to właśnie GFM-104 – ręcznie wykończony, ponadczasowy, świadomy – staje się nowym symbolem luksusu. Tego cichego, eleganckiego i trwałego.
Homa tworzył sztukę użytkową z dyskrecją i klasą. Jego projekty były doskonałe w formie, wyważone w przekazie, odporne na kaprysy sezonowych trendów.

Edmund Homa. Projektant, który zostawił po sobie ślad subtelny jak linia krzesła
Zaczynał na początku lat 50., projektując wnętrza dla statków – w tym legendarnego m/s Marceli Nowotko, a także trawlerów typu B-14 i B-62. W latach 60. i 70. był jednym z najbardziej aktywnych projektantów wnętrz użytkowych – salonów RTV, hoteli zakładowych, zakładów przemysłowych – współpracując z takimi instytucjami jak Społem, Zakłady Artystyczno-Badawcze czy Fabryka Mebli w Gościnie. Ale jego największą miłością były meble.
Na przełomie lat 60. i 80. jego meble królowały na targach krajowych i międzynarodowych, od Poznania po Helsinki. Nagrody pojawiały się często — ale nigdy nie były celem samym w sobie. W 1977 roku zdobył świadectwo autorskie za wzory mebli siedziskowych.
W 1968 roku jego talent został zauważony poza granicami kraju — otrzymał stypendium Akademii Sztuk Pięknych w Kopenhadze, jednej z najbardziej progresywnych uczelni artystycznych tamtych lat.