Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

Gigant świata designu przestraszył się małej polskiej marki

Dziś Hayka – bo to o tę polską markę chodzi – nazywa się Foonka i zdobyła właśnie kolejne międzynarodowe nagrody! Rozmawiamy z założycielami firmy o ich biznesowym rozwoju i konsekwencjach rebrandingu.
.get_the_title().

Polska marka pościeli Hayka musiała zmienić nazwę, ponieważ duńska marka HAY znana ze współpracy z IKEA przestraszyła się jej obecności na europejskich rynkach. Dziś Hayka nazywa się Foonka i zdobyła właśnie kolejne międzynarodowe nagrody. Jak widać nowa nazwa niewiele zmienia, bo na koniec liczy się produkt, jego jakość i dobry design. Rozmawiamy z założycielami Foonki o rozwoju ich firmy.

F5: Wasza firma i marka rozwijają się w zawrotnym tempie. Powiedzcie, co udało wam się osiągnąć do tej pory?

Gosia i Marcin Dziembaj: Od kiedy pokazaliśmy i wprowadziliśmy do sprzedaży pierwsze wzory, czyli słomę i siano, wszystko zadziało się w tempie ekspresowym. W naszym odczuciu projektowane przez nas pościele imitujące naturalne wzory poruszają jakieś zapomniane emocje i wspomnienia, ponieważ bez względu na narodowość odbiorców zawsze wzbudzają sensację. Czy to na targach w Londynie, czy na wystawie w Seulu, obserwowanie reakcji osób oglądających pościele po raz pierwszy jest niesamowitym uczuciem.

Można powiedzieć, że pościel słoma jest od samego początku niekwestionowaną królową. Dosłownie tydzień temu we Frankfurcie odebraliśmy kolejną nagrodę, którą otrzymała. German Design Award w kategorii Tekstylia i Akcesoria Domowe to ogromne wyróżnienie. To już druga międzynarodowa nagroda dla tego produktu. W zeszłym roku w Parlamencie Europejskim w Brukseli pościel z nadrukiem słomy zdobyła European Product Design Award w aż dwóch kategoriach.

Nagrody w połączeniu z zagranicznymi wystawami i targami sprawiły, że rozpoznawalność pojawiła się w miarę szybko. Najpierw na rynku polskim, a z czasem również zagranicznym. Dzięki wzmiankom w prasie pojawiają się nowi dystrybutorzy i coraz większy zasięg, a firma rozwija się w tempie, za którym wciąż staramy się nadążyć. Mówiąc prościej, oznacza to mnóstwo pracy, ale i ogrom satysfakcji.

Skąd wziął się pomysł na nazwę Hayka? Pytam nie bez powodu, bo ostatnio musieliście przejść rebranding, włącznie ze zmianą nazwy.

To akurat była prosta gra skojarzeń, bez żmudnych poszukiwań i burzy mózgów. Wpadliśmy na to na fali ogólnego entuzjazmu związanego z tworzeniem wszystkiego od podstaw, więc wyszło zupełnie spontanicznie i naturalnie. Oczywiście HAYKA to zlepek słów „hay”, czyli siano oraz starego dobrego pozdrowienia „hejka”. Wyszło nam znajomo brzmiące słówko dobrze odbierane w Polsce i za granicą. Za to, kiedy wystawialiśmy się na Tent London podszedł do nas Rosjanin z pytaniem, dlaczego nazywamy się NAUKA. Sądził że HAYKA to zapis cyrylicą i ma to coś wspólnego z naukowo opracowaną metodą przetwarzania słomy w miękki, przyjemny w dotyku materiał.

 Nie ukrywam, że z HAYKĄ jesteśmy bardzo zżyci. Ta nazwa jest jak imię kogoś bliskiego, dlatego bardzo się cieszymy, że udało się nam zatrzymać HAYKĘ jako nazwę marki naszych pościeli. W końcu zaczęło się właśnie od nich.

Dlaczego marka HAY postanowiła się z wami skonfrontować? Nam wydaje się to wręcz trochę nobilitujące dla małej marki z Polski – być zauważonym przez giganta pracującego m.in. z IKEA, ale rozumiemy, że był to dla was szok. Czy uważacie sytuację z Duńczykami za porażkę, czy staracie się w niej widzieć dobre strony? 

Na pewno nie rozpatrujemy tego w kategoriach porażki. Mała, niszowa marka z Polski i gigant wnętrzarskiego rynku w starciu o nazwę. Skoro uważają nas już teraz za zagrożenie, to znaczy, że zmierzamy w dobrym kierunku. W momencie, gdy otrzymaliśmy pierwsze pismo od prawników HAY, nasze produkty pojawiały się już w holenderskich, belgijskich i duńskich sklepach tuż obok ich wyrobów. Myślę, że to było główną przyczyną i w ich oczach problemem, który chcieli szybko rozwiązać.

Cały etap negocjacji z HAY, który trwał prawie rok wiązał się z dużą ilością emocji. Szok, stres, frustracja, niedowierzanie, rozżalenie. Na początku byliśmy pewni, że to wszystko to jeden wielki żart, a nazwy przecież nie są identyczne, więc nie ma się czym martwić. Prawnicy szybko wyjaśnili nam, że jesteśmy w ogromnym błędzie. Nazwę marki musieliśmy zmienić, ale HAYKA w pewnym zakresie wciąż jest z nami i jest to ogromny sukces negocjacji prowadzonych przez naszych prawników. HAYKA funkcjonuje teraz jako nazwa kolekcji pościeli, natomiast główna nazwa marki to Foonka.

Budowę marki Foonka zaczynamy od nowa, ale nie od zera. Naszym głównym znakiem rozpoznawczym są produkty i mamy nadzieję, że klienci szybko przekonają się do nowej nazwy.

Minął miesiąc od rebrandingu – jaki jest odbiór nowej nazwy? Czy odczuwacie konsekwencje tego kroku?

Bardzo ułatwiła nam sprawę właśnie możliwość częściowego zatrzymania nazwy. Możemy cały czas jej używać, ponieważ stanowi nazwę naszej najważniejszej linii produktów, a Foonka pojawia się stopniowo, powoli.

Jeżeli odczuwamy jakieś negatywne konsekwencje procesu rebrandingu, to są one związane głównie z czasem, który musimy poświęcić na zaprojektowanie wszystkiego od nowa, chociaż szczerze powiedziawszy jest to fascynujące zajęcie.

Pracy jest oczywiście ogrom, a przy tym nie odczuwamy spadku zainteresowania samymi produktami, notujemy nawet wzrost akcji i pewnie jest to spowodowane szumem związanym z tymi wszystkimi zmianami. Zmiana nazwy na pewno ułatwi nam poszerzenie horyzontów, zmianę myślenia o nowych produktach, o tym, co możemy wprowadzić do produkcji. HAYKA wyrosła z sukcesu pościeli pozwalających na spanie w stogu siana czy słomy, pewien kierunek i stylistyka zostały więc narzucone. Teraz Foonka może sobie pozwolić na więcej.

DESIGN