2016 rok bezdyskusyjnie był rokiem bieli, która została wypromowana przez skandynawskie blogi i magazyny wnętrzarskie. Od tego czasu neutralne barwy zadomowiły się w naszych wnętrzach na dobre, szczególnie jeżeli chodzi kolory ścian czy dużych mebli takich jak np. sofy. W zeszłym roku miejsce bieli zajął ulubiony odcień różu Wesa Andersona, czyli millenial pink, który był dosłownie wszędzie. Jego nagromadzenie było w pewnym momencie już tak duże, że pudrowy róż szybko się przejadł i zaczął być wypierany przez odcień sage green, czyli szałwię. Pokazuje to raport trendów Pinteresta, według którego w II połowie zeszłego roku liczba wyszukiwań tego neutralnego koloru wzrosła aż o 170 proc.

Żeby rozwikłać popularność sage green, wystarczy trochę poczytać w sieci na jego temat.

Ten subtelny odcień zieleni zaczerpnięty wprost z natury nie tylko pasuje do wielu wnętrz, ale także nadaje im świeży klimat.

To symbol nadziei, harmonii i wolności, który pozytywnie wpływa na samopoczucie i łagodzi stres, działając na nas odprężająco. Kolor ułatwia też skupienia, dlatego sprawdza się zarówno w mieszkaniu, jak i w biurze. Jednocześnie wciąż nie jest oczywisty i sprawia, że wnętrze zyskuje oryginalny charakter. 

Popularność tego koloru nie jest oczywiście widoczna tylko na Pintereście.

Potencjał sage green odkryły także największe marki, w tym IKEA, która ma całą gamę mebli i dodatków w tym odcieniu.

Zresztą najlepiej zobaczcie sami.