Problem ogarniętej ogniem Amazonii od tygodnia jest tematem numer jeden (my pisaliśmy o tym tutaj). Nic dziwnego – to największy las tropikalny na świecie, który zwłaszcza w dobie globalnego ocieplenia zapewnia naszej planecie prawdziwy detoks, wchłaniając dwutlenek węgla i wymieniając go na życiodajny tlen.

Dlatego też tak dużo osób przejęło się losem płonącej Amazonii i robi, co może, aby jej pomóc – na przykład Leonardo DiCaprio obiecał przekazać na walkę z pożarami aż 5 mln dolarów.

Istnieją jednak także metody, które nie wymagają tak wielkich nakładów finansowych. Jedną z nich okazało się… ściągnięcie odpowiedniej wyszukiwarki internetowej.

W świetle pożarów w Amazonii wzrosła liczba pobrań wyszukiwarki internetowej Ecosia. Podczas gdy każdego innego dnia pobiera ją średnio 20 tys. osób, 22 sierpnia, czyli kiedy o pożarach zrobiło się już naprawdę głośno, została ona pobrana aż 250 tys. razy. To skok aż o 1150 proc.! Dlaczego tak wiele osób zdecydowało się na zmianę wyszukiwarki?

Przyczyna jest prosta: Ecosia, choć działa dokładnie tak, jak wszystkie inne wyszukiwarki, ma jeden nadrzędny cel – przychody z reklam przeznacza nie tylko na prowadzenie swego biura, ale także na sadzenie drzew.

Jak pisze na swojej stronie, do tej pory udało jej się zasadzić ich niemal 66 mln. Nowi użytkownicy mają więc nadzieję, że przesiadając się na Ecosię, choć trochę naprawią szkody wyrządzone przez ogień w Amazonii. Twórcy cieszą się, że ludzie wykazują wzmożone zainteresowanie ich wyszukiwarką, jednak okoliczności są zdecydowanie niewesołe. – Mieliśmy spotkanie naszego zespołu, a ludzie byli z jednej strony bardzo szczęśliwi z powodu liczb, ale także bardzo smutni z powodu pożarów lasów. Jest to więc zarówno ekscytujące, jak i tragiczne wydarzenie – mówi CEO Ecosii, Christian Kroll.

Zdjęcie główne: The Daily Beast
Tekst: NS