Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

Jak globalne ocieplenie zmienia życie nomadycznych pasterzy w Mongolii

Globalne ocieplenie przyczynia się do wymierania coraz większej ilości zwierząt wypasanych przez mongolskich pasterzy i negatywnie wpływa na warunki życia nomadycznych rodzin. Coraz więcej z nich, zmuszonych do opuszczenia stepu, przyjeżdża do Ułan Bator gdzie zamieszkuje w dzielnicach biedy.
.get_the_title().

Pasterze wypasający na mongolskich stepach kozy, krowy, owce i konie utrzymują się głównie ze sprzedaży mięsa, mleka i kaszmiru. Jednak od kilku lat przyszłość ich tradycyjnego stylu życia stoi pod znakiem zapytania. Ze względu na zmiany klimatu mongolskie stepy pustynnieją, gleby stają się coraz mniej żyzne i porasta je coraz mniej roślin. Proces ten jest bardzo dynamiczny, bo średnia temperatura rośnie w Mongolii w tempie trzy razy szybszym niż średnia światowa. W konsekwencji zwierzęta muszą pokonywać coraz większe odległości, aby znaleźć pożywienie. Szczególne trudne są dla nich srogie mongolskie zimy, bo choć klimat znacząco się ociepla, nadal zdarza się, że temperatury na stepach spadają nawet do -40 stopni.

Zima 2010 roku uważana była za jedną z najtragiczniejszych dla mongolskich pasterzy – ze względu na ekstremalne temperatury i brak pożywienia wymarło około 25 proc. bydła w kraju.

Zjawisko to określane jest w Mongolii terminem „dzud”. Jeszcze jakiś czas temu taki rodzaj katastrofy naturalnej obserwowano raz na dekadę. Niestety, sytuacja stale się pogarsza – wymieranie zwierząt jest coraz częstsze, a jego skala rośnie.

Zdjęcie: vom.mn

Poważnym problemem jest też ograniczony dostęp do wody. Poziom wód gruntowych na mongolskich stepach ciągle się obniża. Rzeki, strumyki i jeziora, jeśli jeszcze całkowicie nie wyschły, wysychają w przerażającym tempie. Trudność stanowi nie tylko napojenie zwierząt, ale też zdobycie dostępu do wody dla pasterzy i ich rodzin.

Zmieniające się warunki sprawiają, że coraz więcej mongolskich pasterzy decyduje się porzucić tradycyjny styl życia i zamieszkać w mieście. W Ułan Bator trafiają zwykle do rosnących na przedmieściach dzielnic biedy.

Dla byłych pasterzy, którzy nie mają zwykle ukończonej podstawowej edukacji, możliwości w stolicy są niestety dość ograniczone. Większość z nich pracuje więc na lokalnych wysypiskach, zbierając i segregując odpady.

Zdjęcie: Antoine Védeilhé, Angélique Forget, France 24

W rezultacie przeprowadzka do miasta w ogromnej ilości przypadków wcale nie oznacza poprawy warunków życia pasterzy. Jednak jeszcze bardziej niepokojący jest fakt, że szanse na lepszą przyszłość ich dzieci również są mocno ograniczone.

W wyniku masowej imigracji z terenów wiejskich populacja Ułan Bator w ostatnich dwudziestu latach uległa podwojeniu. Miasto jest coraz bardziej zatłoczone i zanieczyszczone, więc lokalne władze zakazują dalszego sprowadzania się do stolicy. Choć nie zatrzymuje to nowych przybyszów, osiedla, w których zamieszkują, mają charakter nieformalny i nie mogą oni liczyć na oficjalny meldunek. Bez odpowiednich dokumentów, dzieciom byłych pasterzy nie przysługuje możliwość nauki w publicznych szkołach. Istnieją wprawdzie specjalne placówki edukacyjne dla dzieci wewnętrznych migrantów, które są wspierane przez zagraniczne organizacje pozarządowe, jednak świadectwa takich szkół nie są oficjalnie uznawane przez państwo. Ci uczniowie nie będą więc mieli dostępu do dalszej państwowej edukacji czy, w przyszłości, do formalnego zatrudnienia.

Choć miejska rzeczywistość jest dla nomadycznych pasterzy niezwykle trudna, przyszłość ich tradycyjnego stylu życia pozostaje w obliczu zmian klimatu niepewna.

Zdjęcie główne: Henry Wilkins/Al Jazeera
Tekst: AD

Zmiany Klimatu