Kultowa marka Dr Martens ma za sobą już prawie 60-letnią historię. Solidne, skórzane buty zaprojektowane przez niemieckiego lekarza początkowo cieszyły się popularnością głównie wśród członków subkultur, dlatego też przez dłuższy czas uznawane były za symbol buntowników. Prędko jednak stały się tak popularne, że zaczęli je nosić prawie wszyscy. Własną – i to robioną na zamówienie – parę białych butów miał nawet Jan Paweł II. Co jakiś czas moda na martensy wraca – tym razem stało się tak wraz z powrotem estetyki lat 90. A wraz z powracającą moda rosną także przychody marki.

Jak podała firma, w ciągu ostatniego roku (liczonego od marca 2018 do marca 2019) jej przychody wzrosły aż o 70 proc.

W tym okresie Dr Martens zarobił aż 85 mln funtów.

Okazuje się, że znaczny udział w zyskach firmy ma linia wegańskich martensów. Buty, do produkcji których nie używa się materiałów pochodzenia zwierzęcego, to dziś około 4-5 proc. całkowitej sprzedaży marki. Jak mówi CEO Dr Martens Kenny Wilson, sprzedaż wegańskich martensów wzrosła w ostatnim czasie aż o kilkaset procent.

Klienci coraz chętniej dokonują etycznych wyborów i decydują się na buty, które są wolne od okrucieństwa i wytwarzane z troską o dobro żyjących istot.

Na pewno w zdecydowaniu się akurat na martensy pomaga im to, że Dr Martens to marka z długoletnią tradycją, a jej buty mają opinię wyjątkowo trwałych. Jednak nie tylko wegańskie buty odpowiadają za rekordowe przychody firmy – w ciągu ostatniego roku klienci chętnie kupowali sandały marki, buty stworzone we współpracy z Sex Pistols i Markiem Jacobsem, a także obuwie dziecięce.

Tekst: NS