Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

Co wyróżnia Berlin Fashion Week? Oglądamy go oczami polskiej fotografki Alicji Bokiny

- Berlin Fashion Week wyróżnia się na tle Paryża czy Mediolanu autentycznością i odwagą w wyrażaniu stylu - mówi Alicja Bokina, polska fotografka w wiecznej podróży.
.get_the_title().

Urodzona w 1995 roku, Alicja Bokina jest fotografką, która zamiast pracowni wybrała niekończącą się podróż, a zamiast rutyny – światło zachodzącego słońca odbijające się od nowych miejsc i twarzy. Specjalizuje się w portrecie – intymnym, przemyślanym, często osadzonym w ciepłej kolorystyce i pełnym naturalnego światła. Jej obiektyw to nie tylko narzędzie, ale i lustro – odbijające zarówno piękno ludzi, których spotyka, jak i własną wrażliwość.

Choć z fotografią związana była od najmłodszych lat. Nomadyczny tryb życia – bezterminowa podróż, którą prowadzi od kilku lat – stał się dla niej głównym źródłem inspiracji. Kadry Alicji, powstałe na granicach kultur, pejzaży i światów, przyciągają uwagę swoją kompozycją i emocjonalną głębią. W jej zdjęciach widać czułość – dla światła, dla ludzi, dla szczegółu. Fotografuje z pasją, intuicją i bez potrzeby zatrzymywania się na dłużej w jednym miejscu.

Jej oczami oglądamy Berlin Fashion Week i przyglądamy się miastu.

F5: Co według Ciebie wyróżnia Berlin Fashion Week na tle innych tygodni mody, np. w Paryżu czy Mediolanie?

Alicja Bokina: Berlin Fashion Week wyróżnia się na tle Paryża czy Mediolanu autentycznością i odwagą w wyrażaniu stylu. To tydzień mody, w którym nie chodzi o luksus, ale o idee, przekaz i indywidualność.

Ulice Berlina pełne są eklektycznych, surowych stylizacji, często DIY, które mówią więcej niż logo.

Pokazy odbywają się w nieoczywistych, często postindustrialnych przestrzeniach – opuszczonych placach budowy, na ulicy czy w klubach – w tym roku był to słynny klub KitKat. Wszystko to daje upust niezależności tego buntowniczego miasta. Berlińczycy nie boją się łamać zasad – a raczej chętnie tworzą własne. Podczas pokazów trudno było doszukać się szokujących stylizacji, z jakimi miasto bywa kojarzone. I to właśnie czyni go tak autentycznym.

Jakie emocje lub momenty najbardziej chciałaś uchwycić podczas tej edycji?

Uwielbiam fotografować emocje, ruch, nieoczywiste stylizacje i rozmawiać z ludźmi, którzy je noszą.

Zależało mi na uchwyceniu niereżyserowanych momentów i zrobieniu portretów, które wymagają podejścia bardzo blisko.

Dzięki temu mogłam zamienić z tymi ludźmi kilka słów, a z niektórymi nawet zaprzyjaźnić się na tyle, że podczas kolejnych dni Fashion Weeku to oni szukali mnie w tłumie, prosząc o zdjęcie.

fotografka Alicja Bokina

Streetstyle Berlina zawsze uchodził za autentyczny i niepokorny – co przykuło Twoją uwagę w tym roku?

Kocham berlińską modę za jej prawdziwość i inkluzywność. W tym mieście moda uliczna nie dziwi, co daje niepisane przyzwolenie na bycie w 100% sobą.

Na próżno szukać tu ludzi ubranych od stóp do głów w designerskie marki i świecących logotypami – dominuje za to wsparcie wschodzących artystów. Moją uwagę w tym roku przykuł polski akcent – zachwyciłam się kolekcją Kasi Kucharskiej, pełną nieoczywistych struktur, kołnierzy z kapturami, czy ciekawych silikonowych akcesoriów. Uwielbiam charakterystyczne projekty Damiana Malesy czy Artura Majki, które nosili polscy goście pokazów… idealnie wpasowały się w ducha miasta.

Jakie trendy – wizualne lub społeczne – zaobserwowałaś podczas BFW 2025?

Postawienie na bycie sobą. Ucieszył mnie brak 'przebierańców’ – miałam wrażenie, że każda ze stylizacji naprawdę odzwierciedla osobowość noszącej ją osoby. Mam poczucie, że spotkałabym ich ubranych tak samo w sobotni wieczór, niezależnie od tego, czy trwa Fashion Week, czy nie.

Mocny trend na ulicach Berlina? Absolutny rozkwit mody męskiej! Męskie stylizacje pełne były akcesoriów, biżuterii, torebek, obcasów, pasków.

Stylizacje męskie nie odbiegają już w żadnym stopniu od tych damskich, a wręcz odwrotnie czasem je przyćmiewają.

Które pokazy zrobiły na Tobie największe wrażenie i dlaczego?

Największe wrażenie zrobił na mnie pokaz Orange Culture zatytułowany 'In the Shadow’, który miałam też przyjemność fotografować. Projektant Adebayo Oke-Lawal badał w nim złożoność zdrowia psychicznego i inspirował się cichymi zmaganiami, które wciąż bywają stygmatyzowane.

Zachwyciły mnie niekonwencjonalne materiały użyte w projektach takie jak słoma, regenesis, ręcznie tkane aso-oke i koraliki. Razem z etnicznymi mocnymi barwami cały pokaz był nasycony dziecięcą wesołością i energią.

Co dla Ciebie oznacza 'fotografować modę’? Czy to bardziej dokumentacja, czy forma opowieści?

To zależy. Jako fotografka wywodząca się z fotoreportażu powiedziałabym, że fotografowanie mody podczas takiego wydarzenia jak Fashion Week to dla mnie przede wszystkim dokumentacja. Z kolei edytoriale czy prace komercyjne dla marek to już tworzenie opowieści, czyli kreacja z elementami narracji.

Podczas wydarzeń modowych – przed pokazem, w trakcie i po nim – mam oczy dookoła głowy i aparat gotowy w każdej sekundzie. Często to właśnie stylizacje gości wzbudzają większe emocje niż te prezentowane na wybiegu, i to dla mnie najciekawsze. Uwielbiam uchwycić niepozowane momenty wejścia na pokaz, szczere uśmiechy, pośpiech.

Natomiast w pracy jeden na jeden lubię zbudować małą historię, poprowadzić modelkę, pokazać, jakie emocje chcę aby przekazała, a jednocześnie zostawić w kadrach przestrzeń na spontaniczność, naturalny ruch i te 'niedoskonałości’, które ostatecznie definiują mój styl.

Gdybyś mogła sfotografować dowolną osobę na świecie – kto by to był i dlaczego?

Nie mam jednej takiej osoby. Tak samo cieszy mnie zrobienie portretu znanej modelce czy aktorce, jak i rybakowi na Filipinach czy portugalskiej babci. Po prostu szczerze lubię każdą ciekawą twarz, błysk w oku i autentyczność… niezależnie od tego, kim ktoś jest.

Jak trafiłaś do świata fotografii mody?

Fotografia i moda były moimi największymi pasjami od zawsze. To ja jestem tą fotografką, która na pokaz idzie wystylizowana prawie tak samo jak goście, nie zwracając uwagi na moją wygodę przy pracy. Uważam, że modę należy celebrować, a gdzie jest do tego lepsze miejsce niż na pokazie?!

Moja historia jak znalazłam się tutaj gdzie jestem teraz wywodzi się z lat walki z własnymi wątpliwościami. Po wysysających ze mnie energię pracach na etatach i licznych podróżach po świecie w poszukiwaniu 'swojego ja’, w końcu postawiłam wszystko na jedną kartę. Wróciłam do Polski i zaczęłam fotografować, rozmawiać, nawiązywać nowe relacje, tworzyć dużo własnych projektów. Nie jest to łatwa droga, a ja wciąż czuję, że dopiero ją zaczynam. Ale w końcu – fake it till you make it!

zdjęcia: Alicja Bokina 

SPOŁECZEŃSTWO