Kolejny dobry eko news: istnieje koszulka, której możesz nie prać przez 100 dni

Obsesyjne pranie ubrań kiedyś było oznaką higieny, dbania o siebie i ludzi w najbliższym otoczeniu.
Dzisiaj pranie koszulki po jednym dniu staje się nawykiem, który powoli odchodzi do lamusa.
Po pierwsze ekologia. Brand Pangaia specjalizuje się w produkcji koszulek, które dzięki olejkowi miętowemu mogą zachować świeżość znacznie dłużej, niż dzieje się to w przypadku klasyka z pierwszej lepszej sieciówki. Dzięki temu możemy zaoszczędzić nawet 3 tys. litrów wody przez cały okres korzystania z jednego podkoszulka.

Pangaia nie jest jedyną marką, która szuka alternatywnych rozwiązań dla częstego prania ubrań. Inne brandy prześcigają się w szukaniu nowych materiałów lub odmian wełny, która pozwoli na korzystanie z danej rzeczy nawet przez 100 dni bez prania.
Wszystko dlatego, że pranie zajmuje aż 17 proc. całego domowego zużycia wody.
Jeśli pierzesz co drugi dzień, ten procent znacznie rośnie, a jeśli robisz to codziennie, prawdopodobnie już dawno zapomniałeś, co oznacza bycie eko. Dlaczego akurat wełna? Bo według badań wełna jest najbardziej higienicznym materiałem. Oddycha, przepuszcza powietrze oraz przepuszcza pot, który nie zalega między włóknami, przyczyniając się do tworzenia idealnego środowiska dla bakterii.
Największym wyzwaniem w sprzedaniu ubrań, które nie wymagają częstego prania, wcale nie jest kwestia technologiczna.
Dużo większym problemem jest przekonanie ludzi do tego, że pewne ubrania wcale nie wymagają częstego prania.
Z pewnością każdy z was na wieść o tym, że wasz kumpel nie pierze koszulki od stu dni, zacząłby powoli rozglądać się za nowym znajomym. W tym przypadku jednak technologia wykorzystywana przez takie marki jak Pangaia, Unbound Merino, czy Woll & Prince nie tylko gwarantuje świeżość i higienę, ale też mądre rozwiązania dla środowiska. Poza tym, czy brak obowiązku prania i prasowania nie brzmi już jak obietnica prawdziwego raju na ziemi?
Tekst: Malwa Wawrzynek