Sprawdzamy, czy można fajnie ubrać dzieci zimą od stóp do głów w polskie marki

Postanowiliśmy sprawdzić, a właściwie udowodnić, że można ubrać dziecko na zimę od stóp do głów w polskie marki. Rynek dziecięcych ubranek w Polsce to nie tylko wygodne dresiki i słodkie sukienki, chociaż marek oferujących wyżej wspomniane jest najwięcej. Postanowiliśmy poszperać i sprawdzić co nowego, co starego i przede wszystkim co fajnego mają do zaoferowania polscy producenci. Postawiliśmy na marki, których jakość ciężko byłoby dogonić masowym producentom. Do tego działają w duchu slow i fair-trade, stawiają na doświadczenie polskich rzemieślników. O bytach marki Mrugała pisaliśmy już na F5 parę razy, ale trudno ich pominąć – od kilku pokoleń robią fenomenalne buty z najlepszych materiałów mając olbrzymie doświadczenie w produkcji obuwia ortopedycznego. Wierzcie nam te buty nie skrzywdzą stopy dziecka! Wręcz przeciwnie, są świetnie wyprofilowane, mają doskonałe parametry, po prostu serce rośnie i duma rozpiera. Kurtki Fluff to właściwie świeżynka rynkowa, ale podbijają serca rodziców i dzieci na całym świecie doskonałymi kurtkami puchowymi – są fantastyczni.
1. Na małe stópki – Titot
Wyświetl ten post na Instagramie.
Jeśli chodzi o buciki dla niemowlaka, to są dwie szkoły. Jedni uważają, że niech będą jakie bądź, bo przecież to tylko atrapy, skoro szkrab jeszcze nie chodzi. Drugich małe butki rozczulają do tego stopnia, że są gotowi kupić każdą parę.
Do której grupy byście nie należeli, ustalmy, że ważne, żeby buty zimowe dla brzdąca były ciepłe i nieuwierające.
I właśnie takie znaleźliśmy w sklepie Titot.

Titot oferuje zarówno Baby Booties, które idealnie nadadzą się na naszą ciepłą jesień, jak i zimowe kozaczki. Wykonane są z grubszej tkaniny dresowej, a w środku wyściełane ciepłym i mięciutkim minky. Podeszwa to w wewnątrz przyjemna sherpa, a na zewnątrz micro zamsz. Zapinane są na zamek, co oszczędza nam gimnastyki z nakładaniem. Na stronie sklepu dostępne są w stonowanych kolorach, ale – jako że wszystko jest szyte ręcznie – jest opcja zamówień indywidualnych. Można i dopasować rozmiar i zaszaleć z jakimś wzorem.
2. Na trochę większe stopy – Mrugała
Wyświetl ten post na Instagramie.
Kiedy nadejdzie ten moment, że nasze dzieci z pozycji leżącej lub z czworaka przestawiają się na dwie nogi, to żarty się kończą. Nagle czujemy, jakby latorośl nam się sklonowała, bo wszędzie jej pełno! Buty na zimę powinny więc uwzględniać tę zdolność teleportacji i tu już ciepło i wygoda nie rozwiążą sprawy. Muszą nadążać za naszymi dziećmi i być gotowe na bliskie spotkania z zaspami.
O marce Mrugała już wspominaliśmy, ale przez nasze uwielbienie dla jej produktów i świetną kolekcję jesienno-zimową najzwyczajniej w świecie musimy zaprezentować ją ponownie.
Trzewiki dla starszaków, które uznajemy za must-have tej zimy, są ocieplane, nieprzemakalne, mają membranę zapewniającą odpowiednią wentylację stopy, zapięcie na rzepy i oczywiście antypoślizgową podeszwę.
Czego chcieć więcej? Może tylko tego, żeby nasze dzieci bawiły się w nich tak dobrze, że będziemy mogli chwilę odetchnąć na ławce w parku.


3. Na bobasa – Benni
Wyświetl ten post na Instagramie.
Jakiś czas temu pojawiła się moda na onesie, czyli kombinezony dla dorosłych. Wygodne i na luzie. I tu się pojawia pytanie – skoro przełamaliśmy już stereotyp, że „pajace” są zarezerwowane nie tylko dla bobasów, to kiedy na rynku pojawi się wersja zimowa wersja dla dorosłych?

Obstawiamy, że jeszcze nie tej zimy, więc z zazdrością możemy patrzeć na nasze maluchy, którym w takim kombinezonie jest pewnie super wygodnie i superciepło. Gruby, z polarową poszewką i z takim wyborem wzorów, że tak – nosilibyśmy!
Firma Benni deklaruje miłość do dzieci i do fajnego designu – swoimi projektami udowadniają, że jest to prawdą.
A na stronie można wybierać i przebierać w przeróżnych super ciuszkach – sprawdźcie sami!
4. Dla większych dzieci – FLUFF
Wyświetl ten post na Instagramie.
Musimy od razu coś wyjaśnić. To nie jest tak, że na polskim rynku brakuje świetnych firm z fajnymi ubrankami dla dzieciaków. Ale czasem po prostu jest tak, że coś jest tak dobre, TAK DOBRE, że pokazujemy wam to kolejny raz. Tym razem chodzi o firmę Fluff. Szczegółowe info znajdziecie w tym artykule.
Tutaj przypomnimy tylko krótko, że te puchówki są SZTOSEM!
Czy tam „sztosikiem”, bo w końcu o rzeczach dla dzieci mowa. Minimalizm i dobra jakość zawsze się obronią – nawet w wersji dla najmłodszych.
Photo: Edyta Leszczak / PinkWings Studio, Production: Pink Wings Studio

5. Wisienki na torcikach, czyli dodatki od MILLE baby, LAWINY i Lady Stump
Dodatki czyli wszystkie te rzeczy, które, kiedy macie dokładnie 38 sekund, żeby wyjść z domu, przepadają bez wieści. Nawet kiedy dalibyście sobie rękę uciąć, że jeszcze chwilę temu wasze dziecko trzymało je w ręku. Nie ma. I może kiedyś się znajdą – może wieczorem, może na wiosnę, może przy przeprowadzce, a może nigdy – dajcie się życiu zaskoczyć! 😉 Tymczasem nie ma wyjścia – czapka musi być, szaliczek też, rękawiczki – koniecznie.

Po czapki zajrzyjcie do MILLE baby. Matką biologiczną tej firmy jest fotografka Martyna Galla, a matkami chrzestnymi – niesamowicie utalentowane dziewiarki z północnej części Mazur. Wełniane czapki są zrobione ręcznie z grubej wełny merino. Termoaktywne, niegryzące (#najważniejsze) i sprężyste. A na dodatek – do wyboru, do koloru! Idealne na głowy dzieci od urodzenia do 4 roku życia.

Lawina zaopatrzy was w rękawiczki. I mówiąc „was”, mamy na myśli całą rodzinkę, bo znajdziecie tu zarówno produkty dla osesków, starszaków, jak i dla dorosłych. Doceniamy takie koncepty, jako że rodzice dzieci – małych i tych trochę większych też – na jakiś specjalny nadmiar czasu zazwyczaj nie narzekają, więc możliwość ogarnięcia wszystkich rąk w jednym sklepie bardzo nam się podoba.
A te rękawiczki na dodatek są piękne, dzięki swojej nietuzinkowej, gradientowej kolorystyce.
I do tego wykonane z najwyższej jakości wełny – w tym z alpaki czy z merynosa.

Prześwietne szaliki czekają u Lady Stump. Zresztą nie tylko szaliki, bo w sklepie znajdziecie całą masę zimowych cudowności dla małych i mniejszych. Nas urzekły słodkie zwierzaki, którymi można sobie opatulić szyję, czyli zwierzoszaliki właśnie. Owieczki, misie, lisy – co kto lubi – wszystkie przesłodkie i ciepłe. A tak swoją drogą – jakie to jest piękne, że dożyliśmy czasów, kiedy noszenie prawdziwych futrzaków jest totalnym obciachem i naszym dzieciom będziemy już tylko w ramach mrożących krew w żyłach opowieści wspominać o lisie, co wisiał w szafie u babci i śmierdział naftaliną. Fajnie, że dzieciaki mają cuda od Lady Stump!
Tekst: Kinga Dembińska