Unlike – najgorętszy teraz trend modowy
Bad taste rządzi
Rozciągnięty T-shirt, koszykarskie spodenki i klapki basenowe. To zestaw, jaki lansuje ostatnio Justin Bieber. Ale nie tylko on kontestuje dominujące trendy na ułożony instagramowy look.
Podobny styl, który w uproszczeniu można by określić jako „po domu”, widoczny jest także u kilku innych gwiazd, m.in. Shii LeBeoufa, Kirsten Stewart czy Pete’a Davidsona.
Internet huczy od plotek i wytyka kolejne modowe wpadki, bo przecież pamiętamy, że każde z nich ma za sobą całkiem udane momenty, w których przykuwali uwagę swoim nienagannym stylem. A co, jeśli to jednak zamierzone działanie? Albo jeszcze gorzej – jeśli to trend wieszczący koniec epoki przejmowania się stylem?
Koniec modowych dyktatów
Wydaje się, że obecny trend, który, podobnie jak kiedyś normcore, nabiera tempa i przekonuje pewną grupę celebrytów, opiera się nie tyle na kultywowaniu złego smaku, co na wyglądaniu tak, jakby styl właściwie nie miał większego znaczenia. Rozczochrany i nieodprasowany Bieber w zestawieniu ze swoją stylową narzeczoną wygląda co najmniej dziwnie, ale z pewnością nie narzeka na brak wygody. Look Stewart z kolei zdaje się sygnalizować wszystkim kobietom, że najważniejsze to akceptować siebie, ze wszystkimi niedoskonałościami. Doskonale przy tym pokazuje, że nie ma zamiaru się napinać i niczego udawać – na przykład tego, że codziennie budzi się w pełnym makijażu i wyskakując rano po bułki, wygląda niemal tak, jak na czerwonym dywanie.
Bad taste oddaje modzie swobodę i paradoksalnie czyni ją bardziej zauważalną.
A może po prostu idea smaku w kontekście mody przechodzi kolejną poważną transformację?
Moda staje się brzydka
Brzydota w modzie robi zamieszanie już od jakiegoś czasu. Niewygodne proporcje, kicz, wzory przypominające stare tapety – zły smak ma się coraz lepiej. Pionierami tej dekonstrukcji są m.in. Gucci, Prada, Balenciaga, Vetements, a także orędownicy mody brzydkiej, czyli Demna Gvasalia, Gosha Rubchinskiy czy Lotta Volkova. Bo brzydota zdecydowanie przyciąga i podobnie jak piękno ma swój nieodparty urok. Atutem takich projektów i elementem czyniącym je atrakcyjnymi jest przede wszystkim to, że nie są nijakie. Zdecydowanie mają charakter, nie można ich zignorować, nie są zwykłe czy typowe – czego w modzie unika się jak ognia.
Brzydkie i dziwaczne jest ekscytujące, niepokojące, nieprzewidywalne. Dlatego właśnie przykuwa uwagę i staje się pożądane.
Niedopasowane kolory są krzykliwe, dziwaczne wzory wprowadzają zamieszanie, a celowo nieproporcjonalne i niezgrabne ubrania drażnią. Ta bezczelność brzydkich projektów testuje naszą granicę smaku i właściwie cały czas przesuwa ją na tyle, że to, co widzimy coraz trudniej zdefiniować. W branży, w której wszystko tak szybko się zmienia, a podważanie jest na porządku dziennym, trudno już kategorycznie orzekać i ustalać jakiekolwiek normy.
Moda nie jest od tworzenia pięknych ubrań
Uznany projektant Dries Van Noten powiedział kiedyś w wywiadzie, że nie ma nic nudniejszego niż piękny projekt. To prawdopodobnie klucz do rozumienia trendów takich jak ugly, bad taste i grotesque, które nie powinny już nikogo dziwić. Moda bowiem ewoluuje z prowokacji, jest reakcją na niemożliwe standardy piękna i perfekcji lansowane przez reklamę i media społecznościowe oraz rozwija się przez zaprzeczanie.
Czy zatem traktowanie mody przez pryzmat tworzenia wyłącznie pięknych i harmonijnych projektów nie jest nieporozumieniem?
Przecież klasyczna forma czy użyteczność nie zawsze musi być celem. A może piękno jest już tak wszechobecne, że jedyne, co mogła zrobić moda, to pójść w brzydotę?
Men Prefall 18
Discover the full collection https://t.co/ouvB4KtYuw
Photography by Johnny Dufort, styling by Lotta Volkova pic.twitter.com/baeeXRVt0D— Balenciaga (@BALENCIAGA) 19 stycznia 2018
Tekst: MM
Źródło: Vogue.com