Badania wykazują, że 30 proc. wegetarian pod wpływem alkoholu zjada mięso
Badania na swoich klientach przeprowadziła strona Voucher Codes Pro. Aż 30 proc. wegetarian i wegan przyznało się do tego, że po pijaku zdarza im się zjeść coś mięsnego. I mowa tutaj o osobach, które zadeklarowały całkowite porzucenia mięsa, głównie ze względów etyczno-moralnych, mających na uwadze dobro zwierząt. O ile nie jesteście jedną z nich, to fakt ten możecie wzbudzić w was duże zdziwienie, bo jest spore prawdopodobieństwo, że nigdy nie byliście świadkami takiej sytuacji. Okazuje się bowiem, że ok. 70 proc. zdradzających zieleninę z wołowiną nie czuje szczególnej potrzeby chwalenia się tym faktem otoczeniu.
Cheat meal utrzymywany jest przez nich w głębokiej tajemnicy nawet – a może zwłaszcza – przed rodziną i przyjaciółmi.
Ustalono również po co sięgają najchętniej wegetarianie, w których nagle odzywa się podlana procentami żądza mięsa. 39 proc. wybiera kebaba, 34 proc. szuka McDonalds’a lub Burger Kinga, żeby zjeść burgera. Reszta, czyli 27 proc. grzeszy już bardziej po angielsku, czyli przyznaje się do zjedzenia bekonu.
„Osobiście znam kilku wegetarian, którzy po alkoholu chcą jeść mięso” – mówi Gorge Charles, założyciel ankietującej strony – „Myślę, że ważne jest, żeby przyjaciele próbowali ich nakłonić, żeby tego nie robili, bo na pewno na drugi dzień mają ogromnego kaca moralnego”.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Tymczasem naukowcy z Uniwersytetu z Liverpoolu pochylili się nad tym, dlaczego pod wpływem alkoholu mięso i to w dość konkretnej, tłustej formie staje się takie „atrakcyjne”. Alkohol pobudza apetyt, a jednocześnie osłabia samokontrolę i usypia racjonalność podejmowania decyzji. Już tak naprawdę tylko to wystarcza, żeby zakrapiany wieczór zakończył się w niezbyt wege sposób. Zresztą każdy, kto był na jakiejkolwiek diecie i pozwolił sobie podczas jej trwania na szalony, procentowy wieczór, mógł mierzyć się z podobnymi problemami.
Ponadto podświadomie uznajemy, że zjedzenie tłustego posiłku, będzie świetnym pomysłem, bo oprócz zaspokojenia głodu, na pewno dostarczy organizmowi odpowiednich wartości odżywczych. Taka węgledowanowo-białkowo-tłuszczowa bomba kaloryczna jawi nam się jako źródło wszystkiego, co sprawi, że za chwilę będziemy „jak nowi”.
To samo tyczy się dnia po imprezie – na kacu wyjątkowo dobrze smakują dania z kategorii – konkretne.
Inna teoria, mówi o tym, że mózg zapamiętuje przyjemne uczucie, jakie daje nam zjedzenie czegoś dobrego i będzie nas nakłaniał do powtórki. Widok czy zapach tego jedzenia, wbrew naszym przekonaniom, moralności czy dietom może uruchomić prawdziwą żądzę zjedzenia danego dania. Także jeśli przed porzuceniem mięsa zdarzało się komuś urządzać poalkoholowe kebabowe uczty i było to jednym z najprzyjemniejszych punktów wieczoru – mózg nam o tym przypomni, a znieczulone silna wola i rozum mogą nas nie ustrzec przed popełnieniem gastro-błędu.
Na szczęście, dla wegetarian, coraz więcej barów, czy nawet fast-food’ów poszerza swoje karty dań o opcje wege.
Tekst: Kinga Dembińska