Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

Chiny zakazują transmisji z obżerania się

To jeden ze sposobów na walkę z marnowaniem żywności.
.get_the_title().

Każdego roku w Chinach do kosza trafia 35 mln ton jedzenia – aż 6 proc. całej produkcji kraju. Pandemia i związane z nią zakłócenia dostaw żywności dodatkowo komplikują sprawę. Jak donosi Światowy Program Żywności ONZ, wskutek zakłócenia łańcucha dostaw związanego z pandemią na całym świecie dziesiątki milionów osób były bliskie śmierci głodowej.

Prezydent Xi Jinping doszedł więc do wniosku, że chińskie dostawy żywności muszą być zabezpieczone, a kraj na poważnie wziął się za walkę z marnowaniem jedzenia, inicjując w sierpniu 'operację pusty talerz’.

W efekcie podjęto szereg działań. Stowarzyszenie Przemysłu Kateringowego z Wuhan wystartowało z systemem 'N-1′, dzięki któremu liczba zamawianych potraw została ograniczona – zgodnie z nim 10-osobowa grupa może więc zamówić 9 dań. Niektóre restauracje postanowiły wprowadzić mniejsze porcje lub zrezygnować z dorabiania potraw na dwie godziny przed zamknięciem, a inne wpadły na naprawdę niecodzienne pomysły – restauracja w centrum Changsha przy wejściu postawiła wagę, by uzależnić wielkość porcji gości od tego, ile ważą.

źródło: chinese food fan

W ubiegłym tygodniu weszło w życie nowe prawo, które zakazuje restauracjom i jadłodajniom zamawiania więcej jedzenia niż potrzebują. W przeciwnym wypadku mogą dostać grzywnę w wysokości 1 tys. juanów (około 580 zł). Nowe prawo wymaga także od organizatorów bankietów i gości, by zamawiali odpowiednie ilości jedzenia.

Jednak najciekawszy aspekt dotyczy chibo, czyli popularnych w Chinach filmików, które są transmisją z pochłaniania ogromnych ilości jedzenia (znane są też pod koreańską nazwą 'mukbang’).

Można je było oglądać choćby na takich stronach jak Douyin, czyli odpowiednik TikToka. Gdy wystartowała 'operacja pusty talerz’ cenzorzy usunęli większość z nich. Chibo jest tak popularne, że filmiki trafiają także do telewizji lub na większe portale internetowe. A raczej trafiały – bo teraz za pokazywanie i tworzenie ich telewizja i portale ukarane zostaną grzywną w wysokości 100 tys. juanów (ok. 58 tys. zł). Walka z chibo ma także przykre konsekwencje – skoro zamieszczanie filmików z obżerającymi się ludźmi jest zakazane, niektórzy zmuszają do pochłaniania ogromnych ilości jedzenia swoje zwierzęta i transmitują to w internecie. Nakłanianie ludzi do zamawiania mniejszej ilości potraw także nastręcza pewnych problemów – stoi w kontrze do chińskiej kultury, gdzie gospodarz stara się zamówić więcej, by pokazać gościom nie tylko swoje bogactwo, ale także hojność i gościnność. Niemniej kolektywistyczny wysiłek i narzucona przez prawo dyscyplina z pewnością stanowią dobrą metodę walki z tak poważnym problemem, jakim jest marnowanie żywności.

Zdjęcie główne: South China Morning Post
Tekst: NS

FOODIE