Jak krakowskie restauracje radzą sobie w dostawie? Sprawdziliśmy to dzięki aplikacji Wolt!
W pandemicznym świecie coraz silniej przywykamy do izolacji i znacznie więcej czasu spędzamy w domach. Bez względu na to, czy w epoce normalności gościliśmy w restauracjach od wielkiego święta, czy też wiedliśmy typowo knajpiane życie, każdemu z nas doskwiera jednak tęsknota za ulubionymi, najpyszniejszymi miejscami. Dlatego żeby sprawić sobie chociaż namiastkę tego co pamiętamy, zamówmy jedzenie w dostawie do domu. Z aplikacją Wolt będzie to bardzo proste!
Spośród bogatej krakowskiej gastro oferty wybraliśmy 3 knajpy, które gwarantują nie tylko pyszne jedzenie, ale także to, że dotrze do Was szybko i nienagannie zapakowane. Zanim przejdziemy do recenzji, mamy dla Was mały prezent.
Dla czytelników F5, którzy jeszcze nie mają aplikacji, Wolt przygotował kod promocyjny! Kliknijcie w poniższy banner i rejestrując się z kodem F5WOLT zgarnijcie 30 zł (3 x 10zł na 3 pierwsze zamówienia w dostawie). Kod ważny do końca lutego.
1. Nolio
Nolio to klasa sama w sobie – prawdziwa kraina szczęścia dla amatorów włoskich smaków, ze szczególnym uwzględnieniem neapolitańskiego ciasta i makaronów. Jest to też sprawdzony poprawiacz nastroju, bo czy może być coś lepszego na pandemiczną chandrę niż gluten?
Kuchnia włoska to jednak nie tylko pizza! Tym razem przy wybieraniu zamówienia w aplikacji Wolt zdecydowaliśmy się na gluten pod postacią raviolo con uovo (raviolo, żółtko, szpinak, ricotta, parmezan) i cappelletti z pieczonym burakiem (pierożki, pieczony burak, kuskus, ricotta di Bufala, kozi ser), które zgodnie z dołączoną instrukcją ugotowaliśmy samodzielnie we własnej kuchni. Jest to genialna opcja w warunkach domowej izolacji – cały proces nie trwał dłużej niż 5 minut, a niewątpliwie uzyskaliśmy najwyższą świeżość i pełnię smaku. Do pierożków dołączone były odpowiednio masełka: szałwiowe i koperkowe, które stanowiły perfekcyjny dodatek.
Po przekrojeniu delikatnego Raviolo z pieroga wypłynęło żółtko, co nadało daniu prawdziwie „foodpornowy” charakter.
Pierożki z burakiem, o fantazyjnym kształcie i uroczym kolorze, również ucieszyły nasze podniebienia. Warto dodać, że nieugotowane pierożki, kluseczki i makarony można przechowywać w lodówce do 3 dni, co wydaje się być praktycznym pomysłem na szybki obiad, szczególnie dla tych pochłoniętych pracą w trybie home office.
Daliśmy się też skusić na cudownie aromatyczny krem pomidorowy, który przypomniał nam o ukochanym smaku pomidorów, za którym tak tęsknimy zimą.
Obowiązkowo do zamówienia dorzuciliśmy deser, zgodnie decydując się na sernik. Za jego niezwykły charakter odpowiadają ricotta di bufala i biała czekolada – połączenie tych dwóch składników daje wymarzoną puszystą i wilgotną konsystencję, której nie da nam żaden zwykły sernik. Realizacja zamówienia przebiegła bezproblemowo, tak samo jak jego transport wprost pod nasze drzwi.
Dzięki szybkiej dostawie, w przeciągu 40 minut byliśmy gotowi, by zasiąść do pysznej włoskiej uczty. Nolio udowadnia, że można dowozić najwyższą jakość – jest to opcja zdecydowanie warta przetestowania i powtórzenia.
To jeden z naszych faworytów w aplikacji Wolt!
2. Pod Norenami
Restauracja Pod Norenami to jedno z najpopularniejszych bezmięsnych miejsc w Krakowie, z ogromnym wyborem dań kuchni dalekowschodniej – od sushi, przez ramen, aż po tajskie curry. Obszerne menu nie ułatwia podjęcia decyzji, ale plusem jest to, że każdy znajdzie tu coś dla siebie.
My też długo nie czekaliśmy i wzięliśmy telefony w dłoń. Dzięki Woltowi skomponowaliśmy wymarzone zamówienie składające się z tajskiej galangalowej zupy Tom Kha, smażonego makaronu Pad Thai i słodkich pierożków czekoladowych. Zupa oczarowała nas swoim orzeźwiającym, lekko kwaśnym smakiem, z wyczuwalną dominacją trawy cytrynowej. Choć w pierwszej chwili smak i aromat zupy kojarzy się z parnym latem, zaskakująco dobrze sprawdza się ona również zimową porą. Następnie przyszła kolej na danie główne, w tym wypadku prawdziwy klasyk wśród klasyków.
Pad Thai przede wszystkim przeszedł nasze oczekiwania pod kątem rozmiaru. Jedna porcja spokojnie wystarczyła, by nakarmić dwie osoby.
Danie nieco odbiegało od tego, które pamiętamy z tajskich straganów, jednak trzeba przyznać, że zostało przyrządzone ze smakiem. Gdyby można było zadecydować o stopniu ostrości, to pewnie zdecydowalibyśmy się na nieco pikantniejszą wersję.
Nie mogliśmy przejść obojętnie obok jedynej deserowej propozycji w karcie – słodkie pierożki czekoladowe z bananowym nadzieniem brzmiały odważnie i intrygująco. Okazały się bardzo ciekawym kulinarnym doświadczeniem.
Dzięki aplikacji Wolt mogliśmy na bieżąco śledzić nasze zamówienie, którego dostawa przebiegła bardzo sprawnie i w niecałe 40 minut trzydaniowy obiad czekał już pod naszymi drzwiami.
Potrawy były spakowane bez zarzutu i miały pożądaną temperaturę. Pod Norenami zasługuje na uwagę nie tylko wegetarian i wegan, ale wszystkich tych, którzy w kuchni cenią różnorodność i odkrywanie nowych smaków.
Molam Thai Canteen & Bar można opisać krótko jako fenomen. To za sprawą tego miejsca zachwycająco autentyczna i świeża kuchnia tajska stała się dostępna na wyciągnięcie ręki. Już pierwsze kęsy przenoszą na zatłoczone, barwne, tętniące życiem uliczki Tajlandii, co w dobie domowej izolacji jest wyjątkowym przeżyciem.
Na niedzielny obiad wybraliśmy z obszernego menu dwie pozycje wegańskie: Mussaman Curry (wegańskie curry na mleku kokosowym z ziemniakami, prażonymi orzechami nerkowca, tostowanymi wiórkami kokosowymi, perłową cebulką perlistą i koperkiem) oraz Gaeng Fak Tong (czerwone wegańskie curry na mleku kokosowym, z dynią Hokkaido, szpinakiem, tostowanymi orzeszkami ziemnymi, kolendrą i prażoną szalotką).
Pełny, wyrazisty smak curry doskonale dopełniły z jednej strony chrupiące, a z drugiej aromatyczne, ziołowe dodatki.
Do obu dań dobrze sprawdził się azjatycki chlebek roti i kleisty ryż (Thai Sticky Rice), dzięki którym potrawy były idealnie sycące. W zamówieniu znalazła się także opcja mięsna – Pad Khaneng Moo, czyli nic innego jak stir fry z brukselką, boczkiem i chilli jam w sosie ostrygowym, rybnym i sojowym z piklowanym, dzikim imbirem.
Był to kolejny dowód na to, że Molam to prawdziwa, niebanalna eksplozja smaków.
Dodatkowo postawiliśmy na słodki akcent w ramach naszej tajskiej uczty. Mus czekoladowy (nie byle jaki, bo infuzowany liśćmi pandanu!) wzbudził bardzo pozytywne emocje – delikatny, lekki jak chmurka, z chrupiącym dodatkiem migdałów i aromatyczną tajską bazylią, zasłużył na najwyższą notę.
Jedzenie odbieraliśmy osobiście w lokalu i było gotowe w przeciągu 15 minut od złożenia zamówienia w aplikacji Wolt, co spotkało się z naszym jednogłośnym: „Wow!”. Szybki czas realizacji zamówienia to zasługa zarówno aplikacji jak i sprawnego zespołu lokalu.
Molam bardzo dba o to, aby dania zachowały optymalną temperaturę podczas transportu i po przełożeniu na talerze prezentowały się estetycznie, za co należy się duży plus. Dla tych stęsknionych egzotyki, jak i dla ciekawych nietuzinkowych kulinarnych doznań, Molam to strzał w dziesiątkę – bardzo warto!
Tekst i zdjęcia: Anna Rzepka