Jakie kierunki kulinarne polecają szefowie kuchni na wakacje?

1. Nuno Mendes, szef kuchni prestiżowej restauracji i hotelu Chiltern Firehouse w Londynie
Ulubione miejsce: San Sebastián, Hiszpania

– Kocham San Sebastián i wróciłem już tam pięć lub sześć razy. To miasto ma piękne plaże, nie jest aż tak drogie, a jedzenie jest znakomite. Podczas mojej ostatniej wizyty poszedłem do restauracji Ibai, gdzie zjadłem chyba najbardziej inspirujący posiłek od lat. To restauracja w małej piwnicy, gdzie dominuje tradycyjna kuchnia baskijska, otwarta jest tylko w ciągu tygodnia w porze lunchu. Wszystko, co tam jadłem było niesamowite: sałatka z homara z sosem cytrusowym oraz sola, która była najlepszą rybąm jakiej kiedykolwiek próbowałem – mówi Nuno Mendes.
Główną atrakcją i daniem popisowym restauracji są kokotxas, czyli policzki morszczuka, które są podobno tak dobre, że nie sposób odmówić sobie dokładki.
Szef kuchni przekonuje, że restauracja Ibai jest inna niż wszystkie, a odwiedzając San Sebastian, powinniśmy wziąć ją pod uwagę.
2. Fuchsia Dunlop, autorka książek o kuchni chińskiej, kucharka
Ulubione miejsce: Penang, Malezja

Penang to wyspa słynąca z najlepszego jedzenia na świecie i uznawana za centrum street foodu.
– Zatrzymałam się w George Town, które było pierwszą brytyjską osadą w południowo-wschodniej Azji i jest mieszanką architektury kolonialnej, meczetów oraz chińskich świątyń. Kulturowo jest to fascynująca mieszanka, więc jedzenie też jest oryginalne. Miesza się chińska, malezyjska, indyjska i tajska kuchnia – mówi Fuchsia. Jednym z klasycznych dań z ulic Penang jest char kway teow, czyli smażony makaron ryżowy z owocami morza z jajkiem i kiełkami fasoli mung. Innym słynnym daniem, bez którego nie można opuścić Malezji, jest assam laksa, czyli zupa z czerwoną pastą curry, podana z makaronem z dodatkami takimi jak krewetki, kalmary, tofu lub kawałkami ciasta rybnego. Ta potrwa jest naraz owocowa i kwaskowata. Każdy musi jej spróbować.
3. Ramael Scully, szef kuchni w restauracji Scully w Londynie, współautor książki „Nopi”
Ulubione miejsce: Alfama, Lizbona

– Ostatnie wakacje, które naprawdę mi się podobały, spędziłem w Lizbonie. Podobało mi się głównie dlatego, że nie chodziłem za często do restauracji. Miło było jeść kupione na targu rybnym sardynki, które tylko grillowałem i skrapiałem odrobiną cytryny. Kiedy cały czas masz do czynienia z szalonymi smakami, czasami potrzebujesz klasycznego gotowania. Lizbona jest piękna – zacząłem myśleć, że może stać się moim miejscem, gdy przejdę na emeryturę. Pewnego dnia poszedłem z moim australijskim przyjacielem na miasto. Zatrzymaliśmy się w Alfamie, starej części Lizbony, z zamiarem zjedzenia czegoś nowego. Nie poszliśmy do żadnych eleganckich miejsc, tylko szukaliśmy małych restauracji z klimatem i oto te, które warto odwiedzić: Taberna Manuel da Gorda i Casa da Tia Helena – mówi Ramael Scully.

4. Alison Roman, kucharka, autorka książki „Dining In”
Ulubione miejsce: Sycylia

– W zeszłym roku pojechałam z przyjacielem na Sycylię, gdzie wynajęliśmy miejsca do spania najpierw w Palermo, a później na Salinie, jednej z wysp wulkanicznych położonej na północ od Sycylii. Nie jedliśmy tak często w restauracjach, ponieważ targowiska i sklepy były tak dobrze zaopatrzone, że bardzo chciałam gotować sama. Dorastałam w Kalifornii, gdzie nie miałam pod ręką tak dobrych produktów. Pomidory, czosnek, kapary, owoce morza były tam tak świeże i tanie! Na Salinie mieszkaliśmy w pobliżu portu w miejscowości Santa Marina, gdzie starsza kobieta prowadziła maleńki targ rybny o nazwie Pescheria a Lampara i sprzedawała dorodne kalmary, krewetki i mieczniki. Nigdy nie widziałam takich owoców morza! Doskonałe – opowiada Alison Roman.
5. Chantelle Nicholson, szefowa kuchni w restauracji Tredwells w Londynie
Ulubione miejsce: Sardynia
– Na Sardynię pojechałam w 2010 roku. Wraz z kumplem zatrzymaliśmy się w małym hotelu tuż przy plaży na wybrzeżu Pittulongu. Wokół nie było turystów, a po czasie odkryliśmy mały sklepik spożywczy oddalony o około 20 minut spacerem od hotelu. Był zaopatrzony w niesamowite, lokalne produkty: suszoną szynkę, którą sprzedawcy kroili na zamówienie, sery oraz pomidory, które były idealnie dojrzałe i niezwykle słodkie. Niby podstawowe produkty, a takie pyszne i o niepowtarzalnym smaku. Te wakacje naprawdę pozostały w mojej głowie, a włoskie smaki wspominam do dzisiaj – mówi Chantelle Nicholson.
Tekst: Marta Mankiewicz