Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

Czy Starlink od SpaceX zadebiutuje na giełdzie?

Elon Musk już w zeszłym roku zapowiedział, że jego przedsięwzięcie internetowe, po wystrzeleniu kolejnych satelitów na orbitę, może w końcu wylądować na giełdzie. Wygląda na to, że ostatnie miesiące, które SpaceX spędziło naprawdę aktywnie, przybliżyły kosmiczne przedsiębiorstwo do realizacji tego planu.

Amerykańska firma z siedzibą w Waszyngtonie uzyskała zgodę organów regulacyjnych w Wielkiej Brytanii, Australii, Grecji i Niemczech, może więc teraz oferować swoje usługi już nie tylko na terenie Stanów Zjednoczonych i Kanady. Po wiosennym wystrzeleniu kolejnych partii liczących po 60 satelitów SpaceX ma aktualnie ponad 1,3 tys. urządzeń rozmieszczonych na orbitach.

Szybkie tempo instalacji satelitarnych, obok beta testów i otwarcia okna przedsprzedażowego dla klientów, jeszcze bardziej przybliża firmę do stabilności finansowej, która zdaniem Elona Muska jest niezbędna do rozpoczęcia pierwszej oferty publicznej (IPO). Wygląda na to, że za kilka lat, jak wspomniał CEO SpaceX na swoim Twitterze, może być kwestią czasu liczonego w nieco mniejszych jednostkach.

Prawidłowe funkcjonowanie satelitów Starlink jest zależne nie tylko od ich rozmieszczenia na orbicie, ale również od kilku kwestii, które trzeba załatwić na Ziemi.

Starlink

Rozwój sieci rozpoczął się w 2015 roku, a pierwsze prototypowe satelity zostały wyniesione na orbitę w 2018 roku. Zanim jednak ktokolwiek zdecyduje się zainwestować w firmę, której debiut giełdowy dla Muska jest równie pewny co kolonizacja Marsa, warto przyjrzeć się jej nieco bliżej. W skrócie – Starlink to satelitarna usługa internetowa uruchomiona przez SpaceX w celu zapewnienia szybkiego dostępu do internetu na całym świecie, w szczególności skierowana do obszarów wiejskich i odległych, gdzie obecnie zasięg jest niewielki lub żaden.

Tysiące małych, lekkich satelitów są wysyłane na niską orbitę Ziemi, tworząc sieć konstelacji, która następnie współpracuje z naziemnymi urządzeniami nadawczo-odbiorczymi. Znajdujące się na wysokości ok. 550 km nad Ziemią satelity są do 60 razy bliżej niż konwencjonalne orbitery, co powinno zapewnić znaczną poprawę w porównaniu z tradycyjnymi prędkościami połączeń satelitarnych.

Ostatnia partia 60 satelitów została wystrzelona 7 kwietnia, co oznacza, że w ciągu zaledwie kilku tygodni 300 urządzeń trafiło na niską orbitę. SpaceX jest na dobrej drodze do osiągnięcia celu, jakim jest wysłanie 1,5 tys. urządzeń w 2021 roku. Docelowo Elon Musk planuje rozmieszczenie ok. 12 tys. 'starlinków’ w swojej internetowej konstelacji.

SpaceX ma nadzieję na osiągnięcie globalnego zasięgu w ciągu najbliższych lat. Jednak przed rozwojem beta testów w krajach na całym świecie trzeba wziąć pod uwagę kilka kluczowych kwestii. Obejmują one ustawienie stacji naziemnych, które mają służyć jako bramki. Kolejna sprawa to procesy legislacyjne, które różnią się w zależności od danego państwa.

Foto: SpaceX

Banner Image
Banner Image
Banner Image
Banner Image
Banner Image
Elon Musk ma trzy sposoby zarabiania na SpaceX: kontrakty z NASA, komercyjne podróże i internet.

Starlink IPO

Najbardziej dochodowe są obecnie kontrakty z NASA na zaprojektowanie rakiet i transport ładunków na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Kolejne – komercyjne podróże kosmiczne – to największe potencjalne źródło przychodów, ale prawdopodobnie najtrudniejsze do skalowania.

Z racji tego, że SpaceX jest firmą prywatną, jej sprawozdania finansowe nie są ogólnodostępne. Mimo to nietrudno domyślić się, że pasażerskie loty międzygwiezdne raczej nie przyniosły niebotycznych zysków. W końcu załogowa misja na Marsa dopiero przed nami i minie sporo czasu, zanim pierwsi turyści wybiorą się na Czerwoną Planetę.

Trzeba też zaznaczyć, że Musk w rzeczywistości niekoniecznie chciał wchodzić ze SpaceX na giełdę. Tłumaczył to tym, że krótkoterminowe żądania akcjonariuszy są sprzeczne z jego długoterminową wizją firmy.

Istnieje jednak trzeci sposób, w jaki SpaceX zarabia pieniądze: poprzez swoją spółkę zależną z szerokopasmowym internetem satelitarnym o nazwie Starlink. Musk nie ukrywa, że ostatecznym celem jest jej wejście na giełdę, gdy przezwycięży fazę inwestycji w infrastrukturę i gdy przychody się ustabilizują.

SpaceX liczy na to, że Starlink wygeneruje 30 miliardów dolarów rocznych przychodów, jednak Musk celuje wyżej, bo w 50 miliardów dolarów. Natomiast branżowi specjaliści z Investment U twierdzą, że firma może potrzebować 3 mln abonentów, aby zacząć na siebie zarabiać.

Ekscentryczny miliarder dodał, że Starlink musi najpierw pokonać 'głęboką przepaść ujemnych przepływów pieniężnych w ciągu mniej więcej następnego roku’. Z obserwacji analityków wynika, że osiągnięcie dodatniego przepływu gotówki może potrwać do 2024 roku. Tak więc – z ich perspektywy – inwestorzy będą musieli poczekać jeszcze kilka lat, zanim będą mogli wyłożyć swoje grube miliony na system Starlink. Trzeba jednak pamiętać, że mówimy o przedsiębiorstwie człowieka, dla którego jutro zaczęło się już wczoraj.

Tekst: Konrad Siwik
Foto: SpaceX

Banner Image
Banner Image
Banner Image
Banner Image
Banner Image

FUTOPIA