Epoka skrajnego indywidualizmu musi się skończyć – od tego zależy przyszłość świata
O paradoks zakrawa fakt, że w czasach tak wielu globalnych wyzwań, w czasach w których dzięki oplatającej świat internetowej pajęczynie możliwość lokalnego i międzynarodowego współdziałania jest największa w dziejach, mamy jednocześnie do czynienia z epoką największego w historii indywidualizmu i koncentracji przez ludzi na sobie.
Tę odczuwalną pewnie intuicyjnie przez nas wszystkich zmianę wektora u ludzi na 'ja’ potwierdzają naukowe badania.
Sprzyja temu oczywiście cała struktura social mediów czy, w większości przypadków, skrajna konkurencyjność na rynku pracy, ale i np. nieustanne gloryfikowanie przez media konsumpcjonizmu, a nawet… programy pokroju talent show, gdzie 'wyjątkowość’ jednostki to nieustannie niemal jedyne kryterium. Czy przy stałym przesiąkaniu takimi antywartościami w skali mikro, możliwa jest globalna, długofalowa współpraca w skali makro? Mowa tu choćby o walce ze zmianami klimatu, nierównościami społecznymi czy o ochronie zwierząt.
Zwłaszcza że taki nacisk na niezależność bardzo przyczynia się według badań do wzrostu poczucia osamotnienia i izolacji, a liczba osób zmagających się z depresją i zaburzeniami lękowymi stale rośnie.
Tymczasem, jak pisze Tom Oliver, nasze ciała składają się przecież z elementów, które były już w historii częściami wielu innych organizmów, by po naszej śmierci znów cyrkulować i kształtować coś innego. Wszystko jest połączone. Również sieci neuronowe w naszym mózgu nieustannie pracują, generując ciągłą zmianę.
Na szczęście obok tych aberracji zdolność do 'przeżywania grupowego’ wciąż trzyma się mocno, zwłaszcza w przeróżnych wspólnotach zainteresowań (np. festiwale muzyczne czy eventy tematyczne). Coraz większa świadomość globalnych problemów przekłada się też na stopniowy wzrost aktywności w strajkach klimatycznych czy szeroko rozumianej działalności społecznej.
Ciekawe rezultaty przyniosły ostatnie badania, według których, gdy ludzie są w stanie utożsamić się w szerszym sensie z grupą (np. widząc się jako obywatele świata a nie osoby ograniczone do lokalnego podwórka), to znacznie chętniej angażują się w proekologiczne działania.
Społeczeństwa będące w stanie zagrożenia bądź zafiksowane na punkcie wyłącznie własnego interesu mają tendencję do zacieśniania wewnętrznych więzi, dystansując się jednak jednocześnie od globalnych spraw. W tym tkwi właśnie według ekspertów jedno z głównych źródeł problem braku spójnego globalnego współdziałania m.in. w sprawie zmian klimatu.
Warto więc pamiętać, że życia nas wszystkich są generalnie do siebie dość podobne, a licytowanie się na indywidualne osiągnięcia i pompowanie ego nie zaprowadzi nas do żadnych specjalnie konstruktywnych działań. Funkcjonujemy w końcu w społeczeństwie. Remedium tkwi we wzajemnej (ponadnarodowej) empatii i umiejętności zatrzymania się oraz doceniania piękna świata. Dwie tak proste rzeczy, o których, w dobie codziennej gonitwy, tak łatwo zapomnieć.
Tekst: WM