Nowa Zelandia zastanawia się nad wprowadzeniem wiz dla uchodźców klimatycznych

Nowa Zelandia, w przeciwieństwie do Konwencji Genewskiej, dostrzega problem uchodźców klimatycznych.
.get_the_title().

Ocieplający się klimat wpływa nie tylko na rośliny i zwierzęta – zagraża także ludziom. Dokładnie 4 lata temu czteroosobowa rodzina ubiegała się w Nowej Zelandii o azyl z powodu globalnego ocieplenia. Mieszkała ona na znajdującej się na Pacyfiku wyspie Tuvalu, która leży zaledwie 2 metry nad poziomem morza i w przeciągu najbliższych 30-50 lat prawdopodobnie zniknie pod wodą. Historia rodziny z Tuvalu nie zakończyła się jednak happy endem – sąd najwyższy odrzucił jej wniosek o azyl i nie stała się ona pierwszymi oficjalnymi uchodźcami klimatycznymi w dziejach świata.

Podnoszący się poziom wód zmusza do opuszczenia domów nie tylko mieszkańców Tuvalu, ale też innych wysp Pacyfiku – Kiribati czy Wysp Marshalla.

Według szacunków ekspertów do 2050 roku pojawi się na świecie aż 200-250 mln uchodźców klimatycznych, natomiast do najbardziej stabilnych pod względem klimatu miejsc będzie wówczas należeć Norwegia, Szwecja i właśnie Nowa Zelandia.

Tuvalu pod wodą.

Dlatego też premier Nowej Zelandii Jacinda Ardern zapowiedziała, że tamtejszy rząd stworzy specjalną wizę dla uchodźców klimatycznych z regionów Pacyfiku. Kraj każdego roku planuje wydawać około 100 wiz tego typu.

Tym samym Nowa Zelandia poszerzy dotychczasową definicję statusu uchodźcy.

Wciąż obowiązująca Konwencja Genewska z 1951 roku nie wymienia zmian klimatycznych wśród powodów uprawniających do przyznania azylu. Urząd Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych do spraw Uchodźców, będący agencją ONZ zajmującą się uchodźcami, także nie jest przychylny poszerzeniu definicji uchodźcy o osoby uciekające przed zmianami klimatu – argumentuje, że brak jest środków, aby pomóc istniejącym już uchodźcom.

Źródło: Guardian, rp.pl

FUTOPIA