Nowoczesne GMO może spowolnić zmiany klimatu. Jest korzystne dla środowiska i człowieka, nie tylko dla korporacji
Strach przed nowym i nieznanym leży w ludzkiej naturze i jest w zasadzie świetną strategią, która zapewne uchroniła nas jako jednostki i jako gatunek przed wieloma głupimi i katastroficznymi w skutkach decyzjami. Czasami jednak przychodzi taki moment, że nowe przestaje być ryzykowne i brawurowe. Wówczas należy przyjrzeć się faktom i zastanowić, czy nadal możemy sobie na ten upór pozwolić.
Historia GMO liczy sobie ponad cztery dekady i najlepiej zbadaną technika biotechnologiczną w historii.
Tania ludzka insulina
Ponad 20 lat temu José Bové, francuski rolnik, polityk i alterglobalista, wraz z grupą osób protestujących uzbrojonych w maczety i inne ostre narzędzia dokonał zagłady części plonów genetycznie modyfikowanej kukurydzy na polu w Montelimar. Był to protest przeciwko wykorzystaniu GMO w rolnictwie. Od tamtej pory dużo się zmieniło w dziedzinie inżynierii genetycznej, ale niekoniecznie w świadomości osób takich jak Bové.
Zniszczona przez aktywistów kukurydza powstała poprzez wstawienie genów innych organizmów — na przykład fragmentu DNA, który daje odporność na jakiś herbicyd — do jej własnego genomu. GMO to najlepiej zbadana technika biotechnologiczna w historii. Precyzyjnie zmieniamy geny w laboratoriach od ponad 40 lat. Oficjalnie od 1982 roku, kiedy FDA zatwierdziło pierwszy konsumencki produkt GMO, stworzoną z pomocą inżynierii genetycznej, wysokiej jakości, tanią ludzką insulinę do leczenia cukrzycy. Jednak techniki inżynierii genetycznej stosowane cztery czy nawet dwie dekady temu faktycznie były czasochłonne i czasami trudne do kontrolowania. Teraz naukowcy wykorzystują nowy zestaw technik edycji genów, w tym CRISPR, które pozwalają szybko i precyzyjnie kontrolować zachowanie określonych genów w roślinach.
Czy genetycznie modyfikowana pasza wpływa na zdrowie zwierząt? Naukowcy dowiedli, że nie.
Trillion Meal Study
Tymczasem nawet GMO poprzedniej generacji nie okazało się być dla nas, konsumentów w jakikolwiek sposób szkodliwe. W 2014 roku Forbes opublikował podsumowanie 'Trillion Meal Study’ – najbardziej wszechstronnego badania żywności GMO, jakie kiedykolwiek przeprowadzono. Genetycy z Uniwersytetu Kalifornijskiego przeanalizowali dane z 29 lat, które dotyczyły wydajności zwierząt gospodarskich i zdrowia. Okres ten objął zarówno czasy przed, jak i po wprowadzeniu genetycznie modyfikowanej paszy. Dane analizowane w badaniu dotyczyły ponad 100 miliardów zwierząt, przebadanych przed i pośmiertnie, i wykazały, że pasza modyfikowana genetycznie jest bezpieczna i pod względem odżywczym równa paszy niemodyfikowanej. Nie zaobserwowano żadnych niepokojących sygnałów w zdrowiu zwierząt. Biorąc pod uwagę rozmiar i rozpiętość danych, naukowcy uznali więc debatę o wpływie genetycznie modyfikowanej paszy na zdrowie zwierząt za zamkniętą.
Nasza zabawa w manipulacje genetyczne nie zaczęła się zresztą na początku lat 70., kiedy oficjalnie narodziła się świadoma inżynieria genetyczna. Od 10 tys. lat grzebiemy w genach żywności za pomocą sztucznej selekcji, produkując organizmy, które nigdy naturalnie nie zostałyby wyselekcjonowane. Poddawaliśmy uprawy promieniowaniu i działaniu czynników chemicznych, aby wywoływać w nich pożądane mutacje. I robiliśmy to totalnie na oślep, nie rozumiejąc i nie potrafiąc przewidzieć wpływu promieniowania czy chemicznych mutagenów na cechy rośliny. Nikt jednak nie protestował przeciw tym formom genetycznych modyfikacji, co jest pewnym rodzajem naturalistycznego błędu.
Nowoczesne rośliny GMO potrzebują mniej pestycydów, dają większe plony, są bardziej odporne na szkodniki i warunki pogodowe.
Złoty ryż
Są też lepsze dla środowiska i redukują emisje dwutlenku węgla, zmniejszając zapotrzebowanie na mechaniczną obróbkę gleby. Zapewniają też lepsze w smaku, bardziej spójne estetycznie produkty, które niestety — czy nam się to podoba, czy nie — kochają konsumenci, a to przyczynia się do zmniejszenia skali marnowania żywności. No i nie zapomnijmy o żywności funkcjonalnej. To na przykład złoty ryż, który został zaprojektowany do produkcji witaminy A. Z perspektywy Europy to może żaden przełom, ale sporą część świata dotyka poważny, wywołujący dziecięcą ślepotę niedobór tej witaminy.
Moc edycji genów można wykorzystać do modyfikowania roślin w taki sposób, aby osiągnąć korzyści w zakresie zrównoważonego rozwoju. Nowy raport, opublikowany przez protechnologiczny think tank Information Technology & Innovation Foundation, wymienia takie korzyści jak drastyczne zmniejszenie ilości odpadów dzięki inżynierii upraw o dłuższej żywotności i mniejszej podatności na szkodniki, obniżenie emisji gazów cieplarnianych z bydła po zastosowaniu CRISPR do zmiany aktywności żyjących w żołądku zwierząt drobnoustrojów wytwarzających metan, czy w końcu zwiększenie zdolności upraw do sekwestracji, czyli wychwytu dwutlenku węgla, dzięki roślinom zmodyfikowanym tak, by miały głębsze systemy korzeniowe.
Światowa populacja wkrótce osiągnie 9 miliardów, a konwencjonalne rolnictwo już dawno nie jest w stanie samodzielnie nas wyżywić.
GMO na świecie
W Chinach rząd postawił na technologię edycji genów: liczne laboratoria pracują nad odmianami upraw, które wymagają mniej pestycydów, herbicydów i wody. W Stanach Zjednoczonych niewielka, ale rosnąca grupa startupów zajmujących się edycją genów wprowadza na rynek nowe odmiany, w tym roślinę oleistą, która może być wykorzystywana do wychwytu dwutlenku węgla w okresie zimowym. Tymczasem w wielu innych krajach, między innymi w Europie, obawy przed ryzykiem, dezinformacja i ignorancja nie pozwalają społeczeństwom, rządom i przedsiębiorstwom odważnie nadać rozwojowi upraw edytowanych genetycznie rangi priorytetu, który przynosiłby korzyści nie tylko ekonomiczne, ale też społeczne i środowiskowe, mimo że używamy technologii, aby poprawić każdy inny aspekt naszego życia. Wreszcie, co najważniejsze, istnieje naukowy konsensus w sprawie GMO. Genetycznie modyfikowane rośliny nie stwarzają obecnie większego zagrożenia dla zdrowia ani problemów środowiskowych niż ich niezmodyfikowane odpowiedniki.
Dwadzieścia lat badań później wiemy, że aktywiści anty-GMO mylili się, ale demonizacja GMO ma do dzisiaj poważne konsekwencje. Żadne badania nie pomogły złagodzić obaw przed technologią, której większość z nas po prostu nie rozumie. Bové w jednej kwestii jednak miał rację: nakłaniał społeczeństwo do szerszego spojrzenia na GMO, zadając pytania o to, dla kogo i po co są te uprawy. Może czas go posłuchać.
Zdjęcie główne: Fredrik Renander/Redux
Tekst: AvdB