Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

Polskę czeka największa susza od lat? Wiele na to wskazuje

Stopień wilgotności gleb znów jest na bardzo niskim poziomie, a rolnicy znaleźli się w sytuacji bez wyjścia.
.get_the_title().

„Fatalny to ty jesteś” odparował niegdyś do jednego z dziennikarzy rozjuszony głupią zaczepką piłkarz (wówczas) Legii Warszawa Michał Kucharczyk. Jego słowa idealnie sprawdziłyby się jako recenzja roku 2020. Obok szalejącego koronawirusa, który błyskawicznie wpędził nas w stan izolacji i zdewastował cały ład społeczny, postępują też niestety zmiany klimatu. Wśród nich zaś te, które już teraz mają ogromny wpływ na sytuację w Polsce. Mowa o ryzyku regularnego występowania susz, o czym pisaliśmy więcej w ubiegłym roku, zwracając uwagę na kłopoty w rodzimej gospodarce wodnej. Kolejna ciepła zima przy jednoczesnej minimalnej dawce opadów śniegu sprawiła, że stopień nawilżenia gleb jest na dramatycznie niskim poziomie i nic nie wskazuje, by w najbliższym czasie miało być w tym zakresie lepiej. Tak prezentują się przykładowe wskazania z Grójca opublikowane na portalu sad24.pl.

fot. sad24.pl

Bezpośrednio uderzy to w okres wegetacji roślin, ale i utrudni zatrzymywanie i pozyskiwanie wody.

Już teraz hydrologowie ostrzegają przed stanem niżówki (obniżony stan wód) w wielu miejscach kraju – od Lubelszczyzny po Dolny Śląsk.

Ogólnopolski charakter zmian dobrze widać na grafice przygotowanej przez Europejskie Obserwatorium Suszy, na której zaznaczono aktualny stopień wilgotności gleb z jego średnim wskaźnikiem za lata 1995-2018. Tereny Polski oznaczone na brązowo to miejsca, w których poziom ten jest zdecydowanie poniżej normy.

fot. stopsuszy.pl

Niestety nie jest to drobny wycinek, a duży terytorialny płat, co może spowodować ogromne problemy dla hodowców i rolników oraz znaczny wzrost cen warzyw i owoców. A przecież deficyty wilgotności to ostatnio w naszym kraju ciągły proces i siłą rzeczy nowy wynik przyrównywany jest do kurczącej się średniej. Tu możecie zobaczyć jak wygląda sytuacja na tle ostatnich 6 miesięcy.

fot. stopsuszy.pl

Jak czytamy w raporcie PSH: „W większości kraju (stan na 19.02.2020) wskaźnik SPI-3, czyli wskaźnik sumy trzymiesięcznej opadów, wykazał wartości poniżej -1,5 czyli nadal mamy warunki suszy zarówno atmosferycznej, jak i suszy hydrologicznej w małych ciekach”.

Skalę tarapatów dobrze widać na przykładzie Dolnego Śląska.

Jak zwraca uwagę Celina Marchewka, meteorlogowie nie przewidują deszczu w regionie do połowy kwietnia, zaś średnia ilość opadów za grudzień 2019 i styczeń 2020 oscylowała w okolicach 50 proc. uśrednionej wartości z ostatnich lat.

Tę sytuację dla Gazety Wrocławskiej skomentował dr Radosław Stodolak:

Przez okres zimy zasoby wodne nie miały szans na odbudowanie, dlatego jeśli wiosna i lato będą podobne pod względem temperatury i wielkości opadów do tych, które mieliśmy w zeszłym roku i latach poprzednich, należy spodziewać się pogłębionego i jeszcze bardziej dotkliwego zjawiska suszy. (…) Susza to nie jest epizod, który ma początek, chwilę występuje, a potem gwałtownie znika. To, co teraz obserwujemy, to pokłosie występowania sporych niedoborów opadów w okresie poprzednich kilku, a nawet kilkunastu lat. Susza jest zjawiskiem ekstremalnym, bardzo podstępnym, które mimo że nie jest tak spektakularne i gwałtowne jak powodzie, nastręcza wielu problemów i generuje olbrzymie straty w gospodarce. Ekspert zwrócił też uwagę na to, co podkreślaliśmy w naszym ubiegłorocznym tekście, że jako remedium niezbędne są opady ciągłe, równomierne i regularne, a nie gwałtowne. Problem stanowią też wysokie temperatury. O gigantycznej suszy już dwa miesiące temu wspominał minister gospodarki morskiej Marek Grabarczyk, który wyraźnie akcentował, że ilość opadów na tle lat poprzednich jest znacznie niższa.

Minister sugerował nawet, że w 2020 roku możemy mieć do czynienia z największą suszą w Polsce w ostatnim… pięćdziesięcioleciu.

Oby te czarne scenariusze się nie sprawdziły.

Tekst: WM

FUTOPIA