Dan Price jest założycielem działającej w Seattle firmy Gravity Payments, która zajmuje się obsługą kart kredytowych. 35-latek już od kilku lat może się dzięki niej pochwalić statusem milionera. W 2015 roku o jego firmie zrobiło się naprawdę głośno. Price ogłosił wówczas, że minimalna pensja w Gravity Payments będzie wynosić 70 tys. dolarów rocznie. Zainspirowała go do tego rozmowa z przyjaciółką – zdradziła mu ona, że ma problem z uregulowaniem czynszu, którego wysokość skoczyła o 200 dolarów. CEO Gravity Payments doszedł wówczas do wniosku, że jest w stanie zapewnić swoim pracownikom wypłatę takiej wysokości, aby nigdy nie musieli martwić się z powodu niespodziewanych wydatków.

120 pracowników miało od tej pory zarabiać co najmniej 70 tys. dolarów rocznie – pensje aż 1/3 podwoiły się w ciągu jednego dnia.

Aby stało się to możliwe, Price nie tylko znacznie obniżył wysokość swojego wynagrodzenia (aż o milion dolarów!). Wziął też dwa kredyty hipoteczne i wydał swoje oszczędności.

Teraz, niecałe 5 lat po rozpoczęciu tego eksperymentu, okazało się, że było warto. Po pierwsze, wyższa pensja wcale nie rozleniwiła pracowników. Wręcz przeciwnie – kiedy nie skupiają się oni na tym, jak związać koniec z końcem, pracują efektywniej. W rezultacie zysk Gravity Payments wzrósł aż trzykrotnie.

Po drugie, pracownicy stali się szczęśliwsi – czują, że pracują w firmie, która ich docenia. Chętnej też zakładają rodziny.

– Przed wprowadzeniem pensji minimalnej w wysokości 70 tys. dolarów, członkom naszego zespołu rodziło się od zera do dwójki dzieci rocznie. Od czasu wprowadzenia zmian – a minęło zaledwie 4,5 roku – na świat przyszło już ponad 40 dzieci – mówi Price. Poza tym pracownicy częściej kupują domy. Ostatnio okazali swoją wdzięczność, wręczając swemu CEO nowy samochód, na który się złożyli. Jednak Price nie jest do końca zadowolony z efektów eksperymentu, bo miał nadzieję, że inne firmy pójdą w jego ślady. Tak się jednak nie stało.

Tekst: NS