Ye never sleeps, czyli muzyczno-polityczny weekend Kanye’go Westa

Po pierwsze obiecany album Yandhi jednak nie ujrzał światła dziennego. Póki co skończyło się na wielkich billboardach reklamujących kolejny (trzeci w tym roku) album Westa i zapewnieniach ze strony rapera.
Czy to wszystko było kolejnym psikusem ze strony Westa, czy może istnieje konkretny powód opóźnienia albumu — tego nie wiadomo.
Na Instagramie rapera, zamiast informacji o nowym albumie, pojawiły się jedynie relacje ze spotkań z organizacją Amer-I-Can, zajmującą się szeroko pojętą „zmianą społeczną”.
Zamiast albumu pojawił się za to nowy merch od Yeezy Supply, inspirowany stylówką z głośnego klipu do kawałka „I Love It ”. West i Lil Pump ledwo chodzący w wielkich pudełkowych ubraniach stali się inspiracją dla parodii w wykonaniu Jamesa Cordena, a także nowym popularnym wyzwaniem, które szybko zamieniło się w internetowy viral.
Na stronie Yeezy Supply pojawiły mocno oversize’owe stroje z teledysku oraz bluzy i czapki z napisem „I Love It” i „Free Hoover”.
Do końca nie wiadomo, o którego Hoovera chodzi, ale wszystko wskazuje na gangstera z Chicago, Larry’ego Hoovera, który obecnie odsiaduje 6 wyroków dożywocia.

W sobotę podczas występu w „Saturday Night Live” West wygłosił także przemowę, która – jak się można spodziewać – wywołała konsternację i niezbyt entuzjastyczną reakcję ze strony widowni popularnego show.
Przemowa miała mocny protrumpowski przekaz i uderzała między innymi w ślepe poparcie partii Demokratów przez czarnoskórych obywateli.
Kanye odniósł się także do własnych doświadczeń z rozmowami z białymi obywatelami Stanów Zjednoczonych, którzy pytają go, jak może popierać Trumpa, który przez wielu postrzegany jest jako skrajny rasista. „Gdybym przejmował się rasizmem, już dawno wyjechałbym ze Stanów Zjednoczonych” – odpowiada im West.
Wowwwww only 3 people clapped. Chris Rock is laughing At @kanyewest pic.twitter.com/jAGP5OwKXD
— 2cool2blog (@2Cool2Bloggg) 30 września 2018
Z kolejnych newsów ze świata Westa: Kanye oficjalnie stał się Ye. Przyjął imię, które do tej pory pojawiało się jako nieoficjalny pseudonim rapera.
Jak sam twierdzi, „Ye” jest najczęściej używanym słowem w Biblii.
Oznacza „you”, czyli „ty”, ale West idzie o krok dalej i deklaruje, że Ye jest „odbiciem dobra, zła i wszystkiego”.
the being formally known as Kanye West
I am YE
— ye (@kanyewest) 29 września 2018
Od tego cytatu prowadzi prosta droga do politycznej aktywności Ye, która zaczyna mieć coraz bardziej konkretny program. Ye chce pójść w ślad za Trumpem i zamknąć Amerykę na wszystko, co zewnętrzne.
Co więcej, jednym z najważniejszych postulatów Westa jest zniesienie 13 poprawki do Konstytucji Stanów Zjednoczonych, mówiącej o zakazie niewolnictwa i pracy przymusowej, z wyłączeniem osób skazanych zgodnie z amerykańskim prawem.
Ta ostatnia kwestia jest ostatnio powodem do publicznej debaty, która rozpoczęła się głośnymi strajkami więźniów pracujących za darmo dla wielkich korporacji (szerzej pisaliśmy o tym tutaj). Ye jest przekonany, że zniesienie tego konstytucyjnego zapisu, jednego z najważniejszych w historii Stanów Zjednoczonych, sprawi, że Ameryka stanie się w końcu „great again” i ostatecznie zakończy każdy rodzaj niewolnictwa. Co ciekawe, czarnoskórzy obywatele, którzy powinni mieć dosyć powodów, aby znienawidzić i Trumpa i zacząć bać się Westa, coraz liczniej deklarują poparcie dla skrajnych poglądów jednego i drugiego.
Co naprawdę planuje Ye? Kontynuację muzycznej kariery, czy może stworzenie najbardziej kontrowersyjnego programu politycznego, ze wsparciem obecnego prezydenta Stanów Zjednoczonych? Czy ilość tak bardzo różnorodnych newsów z zaledwie ostatnich 3 dni to dowód na kreatywną elastyczność i wielu talentów Westa, czy może znak, że z Ye nie dzieje się za dobrze? Odpowiedzi zapewne pojawią się wkrótce, bo jak widać Ye never sleeps.
Tekst: Malwa Wawrzynek