Dlaczego na Słowacji jest tak brzydko?
Po przekroczeniu granicy z południa Polski na Słowację trafiamy nie tylko do innego kraju, ale do zupełnie inne przestrzeni estetycznej. W przeciwieństwie do polskich miejscowości, tamtejsze wyglądają, jakby czas się zatrzymał 30 lat temu. Jest szaro, buro i odpychająco. Przyczyn takiego stanu rzeczy należy szukać przede wszystkim w innej strukturze własności gruntów i sposobie zarządzania przestrzenią. W Polsce od czasów reformy samorządowej z lat 90. XX wieku gminy i powiaty zyskały istotne uprawnienia oraz własność majątku komunalnego.
Dziś około 90% polskich gruntów w gminach jest zarządzanych lokalnie, to znaczy, że samorządy samodzielnie decydują o inwestycjach, urbanistyce, rewitalizacji, czy projektach infrastrukturalnych.
W Polsce decentralizacja zadziałała: gminy konkurowały ze sobą o inwestorów, fundusze europejskie, jakość życia mieszkańców. Na Słowacji natomiast system pozostał bardziej scentralizowany. O ile formalnie samorządy również istnieją, to jednak wiele kompetencji, a przede wszystkim zasobów, pozostaje w rękach administracji centralnej. Duży odsetek gruntów, zwłaszcza w terenach wiejskich i górskich, pozostaje pod zarządem państwa lub wspólnot ziemskich, które odziedziczyły skomplikowane struktury własnościowe z czasów monarchii habsburskiej i socjalizmu. Dodatkowo, jak wynika z analiz Klubu Jagiellońskiego, system ten jest mniej przejrzysty, trudniejszy w zarządzaniu i bardziej oporny na zmiany. Brak silnych mechanizmów lokalnej kontroli nad przestrzenią prowadzi do chaosu urbanistycznego, niskiej jakości zabudowy i zaniedbania infrastruktury. Kolejną przyczyną jest specyfika słowackiej transformacji ustrojowej. Podczas gdy w Polsce po 1989 roku nastąpił dynamiczny proces modernizacji miast i wsi, wspierany przez lokalne elity i zagraniczne inwestycje, Słowacja długo zmagała się z polityczną niestabilnością i brakiem silnej klasy samorządowej.
Reformy decentralizacyjne wprowadzono tam później i mniej kompleksowo.
Nawet po wejściu do Unii Europejskiej (2004) słowackie gminy miały problem z efektywnym wykorzystywaniem funduszy unijnych. Brak kapitału ludzkiego, słabe zarządzanie i mała presja społeczna na estetykę przestrzeni pogłębiały różnice. Estetyka architektoniczna to kolejny element. Styl budowania na Słowacji często zatrzymał się na etapie postsocjalistycznej moderny. Widać to zwłaszcza w wiejskich osadach i małych miasteczkach: dominują proste, betonowe formy, krzykliwe kolory elewacji i przypadkowe materiały wykończeniowe. Wynika to z faktu, że po upadku komunizmu wiele osób samodzielnie budowało i remontowało domy, bez dostępu do architektów czy spójnych wytycznych urbanistycznych.
Brak dobrych wzorców estetycznych i mało wymagających przepisów doprowadził do swoistego „pastelowego chaosu”.
W Polsce natomiast rozwój architektury drewnianej na Podhalu, czy też stosunkowo silna obecność lokalnych stylów (np. świdermajer w okolicach Warszawy, ceglana zabudowa na Śląsku) pozwoliły utrzymać spójną tożsamość przestrzenną. Również infrastruktura drogowa na Słowacji pozostaje w tyle. Polska dzięki intensywnemu wsparciu z funduszy unijnych zbudowała w ostatnich 15 latach imponującą sieć dróg ekspresowych i lokalnych, wyremontowała drogi wiejskie i uruchomiła programy wsparcia dla samorządów. Słowacja, mimo przyjęcia euro i bycia częścią tej samej wspólnoty, wydaje się mieć problem z przepływem funduszy i efektywnym planowaniem inwestycji infrastrukturalnych.
Na Słowacji brakuje dróg, ronda są niewymiarowe, a oznakowanie pozostawia wiele do życzenia.
Na koniec warto wspomnieć o czynniku kulturowym. W Polsce paradoksalnie właśnie długie doświadczenie z brzydotą PRL-u wykształciło silne oczekiwanie wobec przestrzeni publicznej. Pojawiły się organizacje urbanistyczne, aktywiści miejscy, a także architekci i samorządowcy, którzy zaczęli dbać o jakość otoczenia. Estetyka stała się częścią lokalnej dumy i narzędziem marketingu terytorialnego. Na Słowacji ten proces dopiero się zaczyna, widoczne są pierwsze pozytywne przykłady (np. Bratysława i Koszyce), ale wciąż pozostają wyjątkiem.