Sikkim to stan we wschodnich Indiach, najmniejszy (zaraz po Goa) pod względem powierzchni. Sąsiaduje z Nepalem, Bhutanem i Tybetem. Fotograf Taemin Ha trafił tam, gdy w związku z protestami w mieście Guwahati musiał zrezygnować z projektu, który miał tam realizować. W Sikkim chciał spędzić kilka dni i zastanowić się, co robić dalej. Wtedy ze swojego balkonu zobaczył grupę deskorolkarzy.

Podjęta w ułamku sekundy decyzja zmieniła plany Taemina na następny miesiąc. Fotograf postanowił poznać dzieciaki. Spotykał się z nimi każdego dnia na tak zwanym 'tarasie’.

— To miejsce było wyjątkowe. Wypełnione zróżnicowaną grupą ludzi: kobietami, które robiły herbatę masala chai, bezdomnymi, ale też osobami, które tam odpoczywały. Dzieciaki wydawały się nieświadome wszystkich rozpraszaczy, które widziałem; były całkowicie pochłonięte jazdą na deskach — mówi Ha w rozmowie z Dazed.

Za zgodą ekipy fotograf zaczął dokumentować jej codzienność. Stopniowo zaczynał być traktowany jako przyjaciel. Wspomina, że na początku chłopcy próbowali mu zaimponować, popisywali się i pokazywali, jak świetnie sobie radzą. — Im więcej czasu spędzaliśmy razem, tym bardziej interesowało mnie ich życie osobiste. Każdy z nich zapraszał mnie do swojego domu, zacząłem spędzać czas z ich rodzinami. Czasami chodziliśmy do ich sekretnego, ukrytego miejsca pośrodku góry — opowiada.

W Sikkimie nie ma sklepów z deskorolkami i podobnym sprzętem, więc chłopcy dzielą się zestawami, które zamawiają z innych części kraju.

Zdjęcia są zapisem pasji i rozwijania się relacji pomiędzy fotografem a fotografowanymi. Czuć, że ekipa przyjęła Taemina i chętnie się przed nim otworzyła. Na fotografiach widzimy nie tylko konkretne osoby, ale też miejsca, które stanowią istotny element całej historii. Bo przecież zaczęło się od przypadkowego wyjazdu do Sikkim…

Tekst: AC
Zdjęcie: Dazed/Taemin Ha