Dark stores przyspieszają rozpad życia społecznego

Dark stores od wielu miesięcy niepostrzeżenie przejmują miejską przestrzeń handlową. Bez wprowadzenia odpowiednich regulacji rosnący popyt na ekspresowe dostawy znacząco przyspieszy erozję życia społecznego.
.get_the_title().

’Dark store’ to termin, którym określa się minimagazyny, zajmujące zwykle powierzchnię przeciętnego sklepu spożywczego. Zamawiane przez aplikację zakupy spożywcze dostarczane są z nich w 15 minut. Wewnątrz wszystko wygląda jak w osiedlowej Żabce. I choć regały zapełnione są popularnymi produktami spożywczymi, towar zazwyczaj ledwo widać zza ciemnej folii pokrywającej witryny lokalu. Brak też wejścia dla klientów. Liczba takich ciemnych sklepów w europejskich i amerykańskich miastach wzrosła gwałtownie w ostatnim roku. W Warszawie istnieje już kilkanaście takich obiektów, które prowadzi przez polski oddział amerykańskiej firmy JOKR.

Dostawa w piętnaście minut zmienia sposób robienia zakupów – mówi Zachary Dennett z JOKR. – Klienci najpierw trafiają do nas, bo zapomnieli jakiegoś składnika. Następnym razem zamawiają już u nas wszystkie składniki do przygotowania kolacji. Jest w tym sporo prawdy – niskie, a nawet zerowe opłaty za dostawę zakupów i wygoda wynikająca z takiej opcji kupowania to coś, do czego łatwo się przyzwyczaić.

Jednak nasze zakupowe nawyki coraz bardziej wpływają na wygląd miast i prowadzą do zanikania miejskiego życia społecznego.

Na pierwszy rzut oka idea 15-minutowej dostawy ma wiele wspólnego z innym modelem miejskiego handlu, który ostatnio zyskał na popularności – 15-minutowym miastem, w którym podstawowe usługi są łatwo dostępne pieszo lub rowerem. Obie wizje przybliżają towary i usługi do miejsca zamieszkania, ale podczas gdy jedna z nich wykorzystuje konsumpcję do wzmacniania społeczności, drugie ma całkiem odwrotny efekt.

Zdjęcie: Eric Mclean / Unsplash

Oczywiście trudno obarczać całą winą za dążenie do wygody wyłącznie klientów. Coraz częściej mówi się więc o konieczności interwencji władz i wprowadzeniu odpowiednich regulacji, które wyznaczą sensowne kompromisy. Rozwój dark stores zagraża bowiem różnym aspektom miejskiego życia, wpływając na aktywność gospodarczą lokalnych sklepów i usługodawców, zatłoczenie ulic i nierówności ekonomiczne.

Znaczne ograniczenie osobistych wizyt w sklepach sprawia, że handlowe ulice podupadają, wywołując efekt domina – zamyka się jeden sklep za drugim, ludzie tracą pracę, a przy tym wszystkim osłabieniu ulegają więzi społeczne, bo coraz rzadziej zdarza nam się wchodzić w interakcje z lokalnymi sprzedawcami. Jednocześnie ulice i chodniki (w szczególności bezpośrednio przed dark stores) zapełniają się skuterami i samochodami dostawczymi, zwiększając natężenie ruchu i przyczyniając się do zanieczyszczenia powietrza.

Powstanie ciemnych sklepów rozszerza również gospodarkę dostaw. Osoby, które wcześniej pracowały w niezależnych sklepach, coraz częściej są zmuszone do zasilenia szeregów dostawców. W wielu przypadkach oznacza to pracę dla gigantycznych korporacji, w których nagminnie łamane są podstawowe prawa pracownicze.

Web Smith, konsultant i inwestor w dziedzinie e-commerce, nazywa obserwowane zjawisko nowym podziałem klasowym, w którym istnieją dwie grupy ludzi: ci, którzy mogą pozwolić sobie na zamawianie zakupów i jedzenia z ekspresową dostawą oraz ci, którzy muszą dostarczyć zamówienie pod wskazany adres w 15 minut.

W ciągu ostatnich dwóch lat powracające lockdowny i ryzyko zarażenia się wirusem COVID-19 przyspieszyły rozwój zarówno dark stores, jak i dark kitchens, o których pisaliśmy tutaj. Nawet jeśli dzięki stęsknieni częstszym osobistym wizytom w sklepach uratujemy handlowe ulice przed totalnym wymarciem, ciemne sklepy pozostaną z nami na dłużej i stanowić będą ważny punkt debaty publicznej.

Zdjęcie główne: Maria Lin Kim / Unsplash
Tekst: AD

SPOŁECZEŃSTWO