Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

Podejście do ryzyka wynika przede wszystkim z czynników kulturowych

Nasze podejście do ryzyka nie jest zapisane w genach ani wrodzoną cechą charakteru, lecz kształtuje się przede wszystkim kulturowo.
.get_the_title().

Już pod koniec lat 90. Elke U. Weber wraz z Christopherem Hsee oraz innymi badaczami przeprowadziła serię eksperymentów międzykulturowych porównujących postrzeganie i akceptację ryzyka w różnych krajach: Chiny (w tym Hongkong, Tajwan), USA, Niemcy, Polska. Uczestnicy, głównie studenci, niekiedy analitycy finansowi oceniali zestawy losowe (tzw. loterie finansowe) pod kątem ryzyka i potencjalnych korzyści. Okazało się, że kultury wschodnie (np. chińska) różniły się od zachodnich, ich przedstawiciele częściej wybierali bardziej niepewne opcje, ale tylko dlatego, że inaczej postrzegali ryzyko i zyski.

Nie wynikało to z większej odwagi, lecz z różnic w interpretacji ryzyka jako takiego.

Weber i Hsee wyjaśnili, że te różnice to niekoniecznie „większa skłonność do ryzyka”, lecz odmienne postrzeganie: np. środowisko kulturowe wpływa na to, jakie skutki uważa się za naprawdę ryzykowne, a jakie są akceptowalne, zwłaszcza w sytuacjach finansowych. Mieszkańcy krajów azjatyckich często wybierają opcje obarczone większą niepewnością, nie dlatego, że są z natury bardziej skłonni do ryzyka, lecz dlatego, że w ich otoczeniu społecznym funkcjonuje „poduszka bezpieczeństwa” – w razie porażki można liczyć na wsparcie rodziny i wspólnoty. W kulturach zachodnich, nastawionych na indywidualizm, taki bufor praktycznie nie istnieje, więc to samo ryzyko odbierane jest jako groźniejsze. Weber pokazała, że to, co nazywamy „odwagą” lub „ostrożnością”, wcale nie musi być osobistą cechą, lecz raczej odbiciem tego, jak kultura uczy nas postrzegać ryzyko i korzyści. Paradoks polega na tym, że gdy patrzymy na Chińczyka, który decyduje się na ruch finansowy, którego przeciętny Amerykanin by unikał, mamy wrażenie, że to „inny charakter”, tymczasem różnica leży w otoczeniu społecznym, a nie w psychice jednostki. W eksperymentach, w których porównywano podejście do ryzyka międzykulturowo (USA, Niemcy, Chiny, Polska), Polacy zachowywali się inaczej niż uczestnicy ze Stanów i Niemiec. Okazało się, że podobnie jak Chińczycy częściej akceptowali opcje bardziej ryzykowne, czyli takie, które wiązały się z niepewnością co do wyniku, ale dawały szansę na wyższą nagrodę. Co ważne, nie interpretowali ich jako „bardzo ryzykownych”, czyli postrzegali ryzyko w łagodniejszy sposób niż mieszkańcy Zachodu.

To pokazuje, że Polska, przynajmniej w latach dziewięćdziesiątych, kiedy prowadzono te badania, była kulturowo bliżej logiki kolektywistycznej niż zachodnioeuropejskiej.

Wynikało to prawdopodobnie z doświadczeń historycznych i społecznych: przez dekady funkcjonowania w systemie, w którym jednostka mogła liczyć raczej na rodzinę i sieci społeczne niż na instytucje państwowe, Polacy mieli rozwinięte poczucie „poduszki bezpieczeństwa” w formie wsparcia bliskich. To sprawiało, że niepewność była oceniana jako mniej groźna.

Badania wykazały też, że kobiety częściej niż mężczyźni uznają daną sytuację za bardziej ryzykowną i mniej opłacalną, choć nie oznacza to, że faktycznie są mniej „odważne”, raczej to, że w ich ocenie potencjalne koszty i zagrożenia ważą więcej.

To pokazuje, że ryzyko nie jest uniwersalną kategorią, taką samą dla każdego, tylko lustrem, w którym odbijają się normy, wartości i doświadczenia naszej kultury. Innymi słowy, to nie my wybieramy ryzyko, ale kultura w dużej mierze wybiera za nas. I może właśnie to jest najważniejsze ustalenie: wbrew obiegowej opinii, że odwaga lub ostrożność to cechy osobiste, nauka mówi nam coś dokładnie odwrotnego – nasze decyzje ryzykowne są zakodowane w tym, co dziedziczymy kulturowo, a nie biologicznie.

SPOŁECZEŃSTWO