Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

5 polskich artystów, którzy na co dzień funkcjonują w roli memów, a którzy w oceanie przeciętności skrywają naprawdę dobre utwory

Zdarzyło się wam śmieszkować z Dody czy Beaty Kozidrak? No to patrzcie!
.get_the_title().

Do bardzo wielu muzycznych wykonawców zdążyła przez lata przylgnąć łatka twórców nie do końca poważnych. Wina leży oczywiście zazwyczaj po ich stronie – schlebianie najniższym gustom, gonienie za popularnością dla samej popularności czy występy na wątpliwej jakości eventach chwały nie przynoszą (ale za to zadowalające gratyfikacje finansowe już jak najbardziej). Zdarzają się też oczywiście sytuacje, że dana osoba jest po prostu niewolnikiem jakiejś głupoty, którą kiedyś zrobiła, choć dziś realizuje się już w sposób znacznie bardziej dojrzały i kreatywny. Poniżej zebraliśmy dla was 5 dowodów na to, że wykonawcom, których dorobek wielu słuchaczy (często słusznie) dyskredytuje, również przytrafiły się świetne songwritersko numery.

1. Doda – „Riotka”

No to zacznijmy z grubej rury. Słuchając takich „hitów” jak „Nie daj się”, „2 bajki” czy inny „Znak pokoju” łatwo poczuć się niezręcznie.

Na szczęście w dorobku Doroty Rabczewskiej znajdziemy również naprawdę zgrabnie zrealizowany popowy utwór, przy którym nikt nie powinien doświadczyć ciarek wstydu.

Mowa tu o „Riotce” (skomponowanej przez współpracującą z… Kylie Minogue Chelcee Grimes). I właśnie charakterystyczne dla Australijki melodyjność i euforyczność mocno biją z tego kawałka, a do Dody pod względem wykonania (zarówno śpiew, jak i charyzma w klipie) absolutnie nie można się tu przyczepić.

2. Beata Kozidrak – „Bliżej”

Oczywiście – klasyczne nagrania Bajmu to kawał historii polskiej muzyki rozrywkowej, podobnie jak pojedyncze późniejsze przebłyski czy solowa „Taka Warszawa”. Generalnie jednak nietrudno o wrażenie, że Beata Kozidrak od lat rozmienia się na drobne, PR-owo bardzo sobie szkodząc biesiadnymi występami na telewizyjnych sylwestrach i wydarzeniach pokrewnych.

Tym milszym zaskoczeniem okazało się wydane niedawno „Bliżej”, za którego produkcją stoi Duit.

I choć to on wykonał tu gros pracy, by track brzmiał jak zaginiona synthpopowa perełka z lat 80., Beata Kozidrak dała radę i kreatywnie wpisała się w nową, jak się okazuje, pasującą jej konwencję.

3. Stachursky – „Doskozza”

Z jednej strony „Gdy zapłaczesz”, „Samo życie”, „Czuję i wiem” oraz „Jesteś moim przeznaczeniem”. Z drugiej – „Dosko”, „Jam jest 444”, „Zimna lufa” czy „Doskozza”.

Repertuar pod względem stylistycznego rozstrzału iście schizofreniczny, ale przynajmniej po twórczości Jacka Stachursky’ego doskonale widać, kiedy tworzy pod mainstream, a kiedy realizuje swoje pokręcone pomysły. I nie ma co ukrywać, że w tym drugim, szalonym, kosmicznym wcieleniu zdarza mu się bywać naprawdę zabawnym i satysfakcjonującym.

4. Alicja Boratyn – „Pilot”

Od Blog 27 do jednej z najciekawszych okołopopowych artystek w kraju?

Właśnie taką drogę przeszła Alicja Boratyn, która po początkowych, nazwijmy je, „jakościowych perturbacjach” dziś kapitalnie realizuje się w takich zahaczających o alternatywę projektach jak ALA | ZASTARY czy New People. Świetne, ambitne granie, sprawdźcie koniecznie!

5. Natasza Urbańska – „Rolowanie”

Pamiętacie, jaka fala hejtu wylała się na Urbańską, gdy wypuściła „Rolowanie”? Bardzo wiele osób (zobaczcie wskaźnik łapek w górę i w dół pod teledyskiem) przesłuchało ten utwór na odczepnego, narzekając na stylizowaną nowomowę i ogólną konwencję klipu.

A tymczasem… to naprawdę jest dobra piosenka, zwłaszcza pod względem produkcyjnym.

O jej strukturze pisałem już kiedyś więcej na łamach Ownetic, więc pozwolę sobie zacytować: Intrygująco wyeksponowana w miksie na plan pierwszy perkusja, trafiające w punkt dęciaki, bogate, ruchome tło oraz inteligentny rozkład napięć to tylko niektóre z walorów kawałka, który wywołuje swobodne skojarzenia z producenckim dorobkiem panów z The Neptunes. Jedyne, co trochę przeszkadza, to zaburzająca aranżacyjny flow solówka gitarowa rozbijająca finalną kulminację, ale kto by się tym przejmował przy takiej kreatywności. A jeśli ktoś wciąż ma wątpliwości, zachęcam do uważnego (wyzbytego uprzedzeń) wsłuchania się w to, co muzycznie dzieje się tutaj od 2:01 do 2:15 i od 2:30 do 2:45.

A jakie są wasze pomysły na tracki rehabilitujące twórców, których dorobek (przynajmniej do pewnego momentu) był raczej obiektem drwin?

Tekst: WM
Źródło zdjęcia głównego: rmf.fm (fot. Piętka Mieszko/AKPA)

SURPRISE