Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

Artystka udaje martwą na zdjęciach zrobionych w popularnych turystycznych miejscówkach. Poznajcie projekt STEFDIES

To narodziny anty-selfie. Czy takie zdjęcia niebawem będą rządzić na Instagramie?
.get_the_title().

Stephanie Leigh Rose dokumentuje swoje podróże na instagramowym koncie. To jednak obrazki, których zazwyczaj nie widujemu na Instagramie. Pod względem technicznym daleko im do digitalowej perfekcji – na pierwszy plan wybija się nieodpowiednie oświetlenie i perspektywa, a także brak filtrów upiększających.

Przede wszystkim jednak poza, jaką przybiera na nich Stephanie, jest co najmniej zaskakująca – dziewczyna na każdym zdjęciu wygląda jakby była martwa.

Niedbale, bezwładnie leżące ciało, skierowane twarzą w dół przywodzi na myśl raczej scenę zbrodni,po której pozostanie odrysowany kredą na ziemi kontur ciała. Tymczasem zdjęcia zostały wykonane w miejscach, które podróżnicy mogą bardzo dobrze kojarzyć. Na co dzień odwiedzają je tysiące ludzi. Tymczasem artystka bynajmniej nie stroni od tłumów i fotografuje za dnia, przy wszystkich mimowolnych świadkach.

Artystka wyjaśnia, że projekt ma skłonić ludzi do refleksji na temat roli fotografii, a nawet kwestii moralnych z nią związanych. W czasach, kiedy większość zdjęć pojawiających się na social mediach okupiona jest przygotowaniami, kilkudziesięcioma ujęciami, a potem jeszcze cyfrową obróbką, projekt STEFDIES ma zwracać uwagę na fakt, że skupiamy się na rzeczach tak naprawdę nieistotnych, zamiast cieszyć się i żyć chwilą, którą chcemy uwiecznić na zdjęciu.

Fotografia powinna być pamiątką, migawką z danej minuty dnia, a nie całym ceremoniałem na rzecz przyszłych lajków.

Udawanie martwej na zdjęciach ma przypominać o ulotności życia. Nie mamy pewności, czy jeszcze kiedykolwiek będzie nam dane powtórzyć ten moment. Dlatego warto go celebrować, przeżywać, a nie poświęcać go na zrobienie idealnego selfie.

Zdjęcia STEFDIES są fascynujące – jednocześnie niepokojące i zabawne.

Nic więc dziwnego, że profil artystki obserwuje już ponad 50 tys. osób. A ona sama zachęca followersów do wzięcia udziału w tym projekcie. Wystarczy dodać na Instagamie zdjęcie w podobnym klimacie i oznaczyć je hashtagiem #STEFDIES. Ciekawi jesteśmy, czy po tych wakacjach można będzie uznać, że anty-selfie to nowe selfie?

Czemu to wszystko ma służyć? W opisie konta na Instagramie czytamy, że jest to „fotograficzny performance, będący artystyczną serią dokumentującą życie”. Ten dość enigmatyczny opis zdjęć niewiele wyjaśnia, zwłaszcza, że odnosi się wrażenie, że raczej więcej wspólnego mają one z tematem śmierci niż życia.

Tymczasem sama artystka na swojej oficjalnej stronie tłumaczy: „Każde z tych zdjęć to anti-selfie, które nawołuje do powrotu do korzeni, do tego czym fotografia była i być powinna nadal – uchwyceniem magii chwili.”

Tekst: Kinga Dembińska

SURPRISE