Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

Badania dowodzą, że zwracanie się do siebie słodkimi ksywkami wzmacnia związek

Misie-ptysie, żabki, dzióbki, słoneczka, bączki, kruszynki! Mamy dla was dobrą wiadomość: jest duża szansa na to, że będziecie żyli długo i szczęśliwie.
.get_the_title().

Niektóre pary mówią do siebie, jakby rozmawiały z małym kotkiem lub noworodkiem albo – w wersji light – przynajmniej zwracają się do siebie, używając najróżniejszych przesłodkich określeń. Osoby postronne mogą wręcz zacząć się zastanawiać, czy mimo konkretnego już stażu związku te pary w ogóle znają swoje imiona. Nie wspominając o tym, że przysłuchiwanie się temu „misiaczkowaniu” dostarcza często doznań podobnych do tych generowanych przez odgłos drapania paznokciami po tablicy, żucia gumy z otwartą buzią lub Enrique Iglesiasa, kiedy śpiewa z playbacku. Zresztą na żywo też.

Fot. Ben Rosett/Unsplash

Wiele osób nadawanie sobie słitaśnych ksywek uznaje za sztuczne, przesłodzone klimaty, powodowane miłosnym zaćmieniem mózgu, które jednak z czasem minie. Okazuje się jednak, że nie ma co się podśmiewać czy wywracać z dezaprobatą oczami, gdy mamy do czynienia z Panią Myszką i Panem Dzióbkiem. Co więcej – może lepiej wyjąć notes i zacząć robić notatki tego i być może innych patentów, które przydadzą się do umocnienia naszego związku.

via GIPHY

Serwis Superdrug Online Doctor przeprowadził bowiem badanie, z którego wynika, że pary, które nadają sobie czułe, osobiste ksywki deklarowały większe zadowolenie ze swojego związku.

Wśród ankietowanych ze Stanów Zjednoczonych satysfakcja z relacji jest wtedy o 16 proc. wyższa, a w przypadku przepytanych Europejczyków jest to prawie 10 proc.

Trzeba przyznać, że te wyniki są naprawdę niezłe, biorąc pod uwagę, że mówimy nawyku, który nic nas nie kosztuje i nie wymaga praktycznie żadnego wysiłku.

Fot. Matheus Ferrero/Unsplash

Nazywanie siebie nawzajem przeróżnymi osobistymi określeniami sprzyja budowaniu intymności między dwójką ludzi i umacnia ich emocjonalną więź.

Takie pieszczotliwe ksywki nie są tylko uroczym sposobem na zwrócenie uwagi naszego partnera. – komentuje dla Independent.co.uk jeden z członków teamu przeprowadzającego to badanie – Świadczą one raczej o tym, że czujemy się ze sobą na tyle blisko i komfortowo, że stworzyliśmy swój prywatny język miłości.

Fot. Clem Ononjeghuo/Unsplash

Tego typu wnioski pojawiły się już w 1993 roku, kiedy sprawą zainteresował się Journal of Social and Personal Relationship. Z jego badań również wynikało, że pary operujące czasem dziwnymi, ale czułymi słówkami są szczęśliwsze.

Poza tym ustalono wtedy, że wraz ze stażem związku używanie słodkich określeń zdecydowanie maleje. Najaktywniejsze i najkreatywniejsze na tym polu będą pary, które są ze sobą nie więcej niż 5 lat i nie mają dzieci.

Im więcej wspólnych wiosen (i dzieci), tym częstotliwość takich czułości mniejsza.

via GIPHY

A jak tam u was ta sprawa wygląda, Dzióbaski? 😉

Zdjęcie główne: film „Pulp fiction”
Tekst: Kinga Dembińska

SURPRISE