Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

Bezmyślnik nr 21, czyli absurdy konsumpcyjnego świata. Zobacz, czego nie potrzebujesz, żeby żyć szczęśliwie

Nie namawiamy was do zaciskania pasa i oszczędzania pieniędzy, bo to wasza sprawa. Jak chcecie, to przepuście ostatnie złotówy na podróże, jedzenie w knajpach, jazdę na hulajnodze wte i wewte. Byleby tylko nie na rzeczy z poniższej listy!
.get_the_title().

Gotowi na kolejną dawkę konsumpcjonistycznego absurdu? Nawet jeśli nie bardzo, to i tak jedziemy z tym koksem!

1. Kalosze od Louis Vuitton

LouisVouitton.com

Kalosze to typ obuwia, który wielu z nas miało pewnie ostatni raz na nogach w wieku maksymalnie 7 lat.

I to niekoniecznie z własnej woli, tylko decyzją rodziców, którzy, całkiem słusznie zresztą, tracili do nas całe zaufanie, gdy tylko na horyzoncie pojawiała się kałuża lub błotko.

Później gumiaki przeżyły mały renesans za sprawą różnokolorowych Hunterów, które królowały w opener’owych stylizacjach. Dzięki swojej cenie, ok. 500 złotych, były towarem luksusowym w swojej kategorii, co niestety może tłumaczyć ich popularność.

LouisVuitton.com

Teraz do modowej gry trafiają gumiaki od Louisa Vuittona. Kosztują ok. 1800 złotych, czyli o ledwie tysiaka więcej od świeczki tej marki, którą prezentowaliśmy już na łamach Bezmyślnika. A przecież to coś, co starczy na dłużej, a tak samo jak świeczka pachnie blichtrem i splendorem. Kusząca oferta, prawda? Sugerujemy jednak ten zakup skonsultować z babcią lub dziadkiem, którzy – o ile mieszkali na wsi – są specami w temacie takiego obuwia.

Gwarantujemy, że łatwiej przyjmą informację, że po drugiej dokładce kartofelków już nie jesteście głodni, niż że chcecie wydać tyle pieniędzy na kalosze, czyli strój roboczy do pracy na polu lub w chlewku.

2. Przypinana grzywka

HIKYUU/Amazon.com

To z pozoru genialny wynalazek.

Wie o tym każdy, kto przynajmniej raz w życiu zdecydował się na ostre cięcie i zafundował sobie grzywkę tylko po to, żeby przekonać się, że wygląda w niej gorzej niż źle.

Grzywka ma to do siebie, że czasem nas ręka świerzbi, żeby ciachnąć ją sobie samodzielnie. W końcu teoretycznie chodzi tylko o przejechanie nożyczkami po linii prostej, a tę umiejętność dorośli ludzie mają zwykle mniej więcej opanowaną. Tymczasem niejeden taki zabieg zakończył się ciężkim kryzysem osobowości i koniecznością wyniesienia z domu wszystkich luster.

HIKYUU/Amazon.com

Żeby więc przekonać się, czy należysz do tego grona szczęśliwców, które w grzywce wygląda dobrze (albo przynajmniej nadal jak człowiek), taki gadżet mógłby się przydać.

Problem jednak w tym, że te przypinki występują raptem w kilku odcieniach. A przecież istnieje co najmniej kilkadziesiąt rodzajów samego blondu.

Ta grzywka może więc pasować do waszych włosów jak skwarki do wege pierogów.

Koszt grzywki to ok. 50 złotych.

3. Dyfuzor o zapachu pieczywa czosnkowego

Subway UK

Pieczywko czosnkowe, czyli buła posmarowana masłem z czosnkiem, to jedno z najpopularniejszych czekadałek w restauracjach.

Mimo że to superproste i tanie danie, widok kelnera sunącego w naszym kierunku z glutenową rozpustą na talerzu cieszy nas tak mocno, jak moment, kiedy obudzimy się przed budzikiem i okazuje się, że mamy jeszcze godzinę snu.

Co więcej, ten sam czosnek, którego woń wyczuta w chuchu współpasażera komunikacji miejskiej przyprawia nas o mdłości, w tym anturażu pachnie przebosko. Dlatego możemy mieć chęć otulenia się tym zapachem również w domu.

Mocno jednak odradzamy zakup takiego właśnie dyfuzora. Wasze ślinianki tego nie wytrzymają!

4. Czterometrowe łóżko dla całej rodziny

za Odditymall.com

To fakt, że kiedy dzieci pakują nam się do łóżka, robi się tłoczno, ciasno i komuś może niechcący stać się krzywda.

Zwłaszcza jeśli mają tendencję do spania na rozgwiazdę.

Rodzinne, ogromne, bo liczące 4 metry szerokości łóżko może wtedy się wydawać spełnieniem marzeń.

za OddityMall.com

Jego zakup niesie jednak ze sobą pewne zagrożenia.

Po pierwsze – będzie na nim tak wygodnie, że dzieciaki nie zechcą opuścić tego łóżka do czasów swojej wyprowadzki z domu.

A wtedy – albo przy odrobienie szczęścia i perswazji nieco wcześniej – zostaniecie ze swoją drugą połówką w absurdalnie wielkim łożu.

Zabawa w chowanego jako gra wstępna może się szybko znudzić.

A każdy, kto sypia na zdecydowanie za dużym łóżku, wie, że z czasem wolne miejsce na nim zamienia się w podręczny składzik na ubrania, gadżety elektroniczne czy brudne talerze. Obstawiamy, że to może nieco zaszkodzić podtrzymywaniu namiętności w związku.

Koszt takiego łóżka to ok. 18 tysięcy złotych.

5. Uchwyt na piwo

BevBuckle/Amazon.com

Dzięki niemu wreszcie na imprezkach i w barach będziesz mieć wolne ręce. Tylko po co? Czy butelka piwa nie jest przypadkiem jak koło ratunkowe, które sprawia, że mamy się czego trzymać?

Jeśli będziemy mieli wolne ręce, to z dużym prawdopodobieństwem z braku laku wepchniemy je do kieszeni, co w towarzystwie może zostać uznane za niegrzeczne.

Ewentualnie skrzyżujemy je na piersiach, co według mowy ciała oznacza postawę zamkniętą. Wtedy z kolei nikt nie będzie chciał z nami gadać.

BevBuckle/Amazon.com

Jedyna sytuacja, w której taki uchwyt może się przydać, to słynny moment pt. „Potrzymaj moje piwo!”.

Nie musielibyśmy nikogo o to prosić. Po tych słowach zazwyczaj jednak mają miejsce rzeczy, z których rzadko kiedy my sami wychodzimy cało, a co dopiero mówić a naszym browarze.

Koszt tego uchwytu to ok. 120 złotych.

Źródła zdjęć głównych (od lewej): LouisVuitton.com, BevBuckle/Amazon.com, HIKYUU/Amazon.com
Tekst: KD

SURPRISE