Bezmyślnik nr 27, czyli absurdy konsumpcyjnego świata. Zobacz, czego nie potrzebujesz, żeby żyć szczęśliwie
1. Timer na wyjścia do toalety
Wielu z nas utknęło obecnie w domu z całą rodzinką. W większości polskich mieszkań jest jedna łazienka, więc przeciąganie swojego pobytu w niej nie jest wskazane i może zakończyć się niezłą awanturą.
Z drugiej jednak strony, spędzanie czasu razem również może się nią zakończyć, prawda? Jeśli więc ktoś potrzebuje dłuższej chwili za zamkniętymi drzwiami i w odosobnieniu – to mu na to pozwólmy.
Poza tym tyle kasy zainwestowaliśmy w papier toaletowy, że mamy pełne prawo nacieszyć się nim do woli.
Koszt timera to ok. 63 złote.
Fendi wypuściło ten produkt, kiedy „noszenie maseczek stało się modne”, czyli kiedy zagrożenie związane z koronawirusem było już realne, ale tak naprawdę jeszcze nikt za bardzo nie wiedział, kto powinien nosić maseczki i czy faktycznie chronią przez zakażeniem. Fendi nie czekało na to, aż ludzie się dowiedzą.
Zresztą w przypadku marek luksusowych często sprzedaje się logo, a nie użyteczność.
Tak było i tym razem – maseczka za 875 złotych wyprzedała się bardzo szybko.
Mimo tego sukcesu sprzedażowego, Fendi raczej nie zdecyduje się na stworzenie kolejnej partii produktu. Biorąc pod uwagę obecną sytuację z koronawirusem, mogłoby się to zakończyć bojkotem sklepu. Choć możliwe, że połączonym z ponownym wykupieniem produktu. Takie czasy.
3. Perfumy o zapachu nowego auta
Wyjścia z domu należy obecnie ograniczyć do niezbędnego minimum. Jednak nawet ci, którzy podchodzą do sprawy jak najbardziej poważnie, mogą po kilku dniach zatęsknić za haustem świeżego powietrza. A jeśli są niepoprawnymi fanami motoryzacji – to również za zapachem swojego auta.
Auto Trader postanowił stworzyć perfumy o aromacie samochodu. Nie będą jednak pachniały jak wasz Opel czy Honda. Ma być nawet lepiej – to zapach nowego auta. A ten, jak wynika z badań firmy, ¼ społeczeństwa kojarzy się sukcesem.
Może spryskanie się takimi perfumami podczas home office, siedząc w dresie i nad niedojedzoną pizzą, poprawiłoby morale? Można się o tym przekonać za cenę 860 złotych.
Może więc jednak lepiej zejść na chwilę do garażu i posiedzieć we własnym aucie.
4. Urządzenie do monitorowania ilości papieru toaletowego
To niesamowite, że nie mamy obecnie do czynienia z wysypem ofert, które byłyby związane z tym, że w naszych domach jest obecnie więcej papieru toaletowego niż zwykle – jakieś fikuśne stojaki czy półki do przechowywania mogłyby mieć teraz niezłe wzięcie.
Z braku innych opcji, ktoś może pokusić się o zakup urządzenia monitorującego ilość papieru toaletowego na rolce.
Kiedy ta jest niebezpiecznie mała – miga na czerwono, ale też wysyła taki alert na na naszego smartfona.
Jeśli więc któryś z domowników zużyje całą rolkę i zapomni zmienić na nową, nasz telefon poinformuje nas o zaistniałej sytuacji. Wtedy przed pójściem do toalety możemy wyciągnąć z sejfu kolejną rolkę.
Koszt to ok. 150 złotych.
5. Lampki do związków na odległość
Zasada ich działania jest prosta – jednym dotknięciem swojej lampki zapalamy drugą, czyli tę, którą w domu ma nasz bliski.
To niezwykle urocze rozwiązanie wydaje się idealne na czas epidemii.
W praktyce może jednak nie być tak różowo. Co, jeśli ktoś będzie naszym zdaniem zapalał lampkę za rzadko? Koniec przyjaźni! A może za często? Natręt! Może zamiast tego nalejcie sobie lampkę wina i po prostu zadzwońcie albo napiszcie wiadomość.
Koszt lampki to ok. 420 – 830 złotych.
Źródło zdjęć głównych: RollScout.com; UncommonGoods.com; Toilet Timer/Amazon.com
Tekst: KD