Bezmyślnik nr 31, czyli absurdy konsumpcyjnego świata. Zobacz, czego nie potrzebujesz, żeby żyć szczęśliwie

1. Kokainowe podkładki pod szklanki

Kluby póki co się nie otwierają. Jeśli więc komuś brakuje tego wyjątkowego klimatu toalet czy stolików z sali dla VIP-ów, to takie podkładki pod napoje zrobią robotę.
Wyglądają jak ścieżka kokainy usypana na lusterku.

To tak naprawdę gadżet z gatunku tych, które wręcza się na 18-stkę z paczką kondomów.
Czyli #beka #ostro #thuglife.
Nie czepiamy się – każdy z nas pewnie dawał lub dostawał tego typu prezenty. Uznajmy więc, że podkładek nie warto kupować, bo są niepraktyczne – na lusterku będzie widać każdy ślad po kubku z melisą.
Koszt podkładek to ok. 400 złotych.
2. Pasek-sznurek Louis Vuitton

Louis Vuitton pojawia się w naszych bezmyślnikach dość regularnie. I nic dziwnego – często ma piękne, ale absurdalnie drogie rzeczy.
Ma też absurdalne rzeczy, które są również absurdalnie drogie.
To właśnie one niezmiennie zasługują na miejsce w tym zestawieniu.

Co ciekawe, pasek, który znalazł się w kolekcji wiosna-lato 2020, został zaprojektowany przez Virgila Abloha. Także za tym produktem stoją same znane nazwiska.
I to najwyraźniej właśnie za nie płacimy 2600 złotych.
3. Śmiertelna paletka cieni do oczu od Jeffree Star

Pozostajemy w tematach luksusowych, prezentując produkt do makijażu od Jeffree Star. To kontrowersyjna postać, ale też mająca smykałkę do makijażowego biznesu. Tym razem coś jednak poszło nie tak.
Paletka cieni z kolekcji Cremated Collection, która debiutowała na rynku niecałe 2 tygodnie temu, wzbudziła ogromne kontrowersje.

Ludzie uznali, że Jeffree i jej dział PR mocno wtopili, wypuszczając w środku pandemii paletę cieni, w której znajdują się takie kolory jak „mumifikacja”, „gotowa do trumny”, „kremacja” czy „certyfikat zgonu”.
Jeffree wyjaśnił, że prace nad paletą zaczęły się już dawno temu, a przełożenie jej premiery mogłoby wpłynąć na jakość kolekcji, a nawet sprawić, że by się przeterminowała. Pomijając jednak niefortunny timing, społeczność internetowa zwróciła uwagę na jeszcze dwie rzeczy. Po pierwsze – gro osób uznało, że kolory są okropne. A po drugie – zauważono, że są bardzo do siebie podobne, więc paleta mogłaby się składać z mniejszej ich ilości i być tańsza. Podsumowując: trudno znaleźć racjonalny powód zakupu.
Koszt palety to ok. 220 złotych.

Powracając jednak z tematów glamour do naszej covidowej rzeczywistości, natykamy się na torbę w kształcie maseczki. To gadżet, który jeszcze kilka tygodni temu mógł bawić, ale obecnie – po kilku tygodniach noszenia maseczek – chyba wszyscy mamy serdecznie dość tego akcesorium.

A tym, którzy myślą, że przechytrzą system, nosząc właśnie taką maseczkę, przypominamy, że chodzi o zakrywanie nosa i ust, a nie obszaru ciała pod pachą.
5. Maseczka z nadrukiem naszej podobizny

Przyznajemy – w pierwszej chwili pomysł może wydawać się genialny, a my w takich maskach – bardziej ludzcy.
Dodatkowo po tylu tygodniach izolacji cudnie byłoby zobaczyć na mieście znajome twarze – a nie tylko oczy i czubek głowy.

Tylko łatwo tutaj uzyskać dość creepy efekt. Wystarczy, że maska się trochę przesunie i już możemy wyglądać tak, że będziemy przyciągać zaniepokojone spojrzenia. Poza tym każdy nasz interlokutor może mieć problem z tym, że ma do czynienia tak jakby z brzuchomówcą. Takie rzeczy są fajne na występach komików, ale w spożywczaku i na poczcie lepiej sobie darować. Przecież i tak wszyscy jesteśmy wystarczająco zestresowani.
Koszt maseczki to ok. 80 złotych.
Źródło zdjęć: ProspectNY.com; Arlie Percetakan Kain; Obscure-a-tees.com
Tekst: KD