BEZMYŚLNIK nr 8, czyli absurdy konsumpcyjnego świata. Zobacz, czego nie potrzebujesz, żeby żyć szczęśliwie
Rozpoczął się sezon halloweenowy, ale oprócz kościotrupów i strasznych masek, w sklepach możecie znaleźć wiele innych rzeczy, których zakup też będzie czymś potwornym, bo bezmyślnym. Jesienne wieczory są przecież coraz dłuższe i chłodniejsze i nie wiadomo, czy nam starczy Netfliksa na wszystkie, więc za alternatywną formę rozrywki możemy uznać zakupy.
Aż strach się bać, co może trafić do naszego koszyka!
Jakiś czas temu niesamowicie modne stały się sneakersy. Przez pewien czas lustrując modę uliczną, można wręcz było odnieść wrażenie, że w sklepach dostępne są jedynie buty marki New Balance. Potem zapanowała większa różnorodność marek, ale zasady pozostały takie same.
Lekarze i farmaceuci na pewno stworzyli niejedną petycję, aby zakazać noszenia sneakersów przynajmniej w okresie jesienno-zimowym.
Prawdopodobnie codziennie na SOR trafiają setki pacjentów z odmrożonymi kostkami!
Niepisane prawo zabrania bowiem noszenia do tych butów ze skarpetami, co, kiedy temperatura spada w okolice zera, jest wbrew instynktowi samozachowawczemu. Lekarstwem na ten problem mogą być… szaliki na kostki.
Wydaje się nam jednak, że równie „dobrze” sprawdzi się folia termoizolacyjna lub przymocowanie taśmą do kostek jakichś minitermoforków.
W każdym razie doznania estetyczne będą takie same.
Para szaliczków kosztuje ok. 78 złotych.
2. Nakładki na palce do jedzenia chipsów
Czy to amerykańskie Cheetosy, czy swojskie Flipsy – dwie rzeczy są pewne. Po pierwsze: nigdy nie kończy się na jednym, w 99 procentach przypadków pochłaniana jest od razu calutka paczka.
Po drugie: kiedy leżysz zabunkrowany w kocu, a w twoim ulubionym serialu na Netfliksie dzieją się sceny, od których nie możesz się oderwać nawet na chwilę, to nie przerwiesz oglądania, żeby pójść umyć ręce.
Mimo że je obliżesz, wytrzesz o kanapę, a potem pogłaszczesz kota (miejmy nadzieję, że właśnie w tej kolejności), to i tak ta tłusto-pudrowa otoczka w jakimś stopniu na nich pozostanie.
I choć, umówmy się, nie przeszkadzałoby ci to w wykonywaniu większości czynności, ale niestety ktoś wymyślił ekrany dotykowe w telefonach – i się skończyło rumakowanie.
Zresztą pewnie ta sama osoba wymyśliła teraz te nakładki na palce, wiedząc, że smarfony przegrywają z pochipsowymi paluchami. I pewnie teraz ten ktoś opracowuje kolejną rzecz, żeby zrobić zamach na nasze ostatnie pieniądze! Miejmy się na baczności.
Koszt nakładek to ok. 48 złotych.
3. Papryczki chilli w kształcie fallusa
Wiemy, że hodowla roślinek to teraz tak modne hobby – coś jak działka dla pokolenia naszych dziadków. Zresztą nie mielibyśmy nic przeciwko temu, żeby też posiadać swój kawałek ziemi pod uprawę, bo choć monstera czy paproć cieszą oko, to pomidorki czy papryczki prosto z krzaka – mmmm… marzenie!
Jak to mówią: „uważaj, o czym marzysz, bo możesz to dostać”.
Tak jest w tym wypadku – na rynku pojawiły się papryczki chilli do uprawy w domu. Zanim jednak zaczniecie robić miejsce na tę hodowlę na swoim parapecie, przypatrzcie się im uważnie. Tak, wzrok was nie myli – mają taki nieco frywolny, anatomiczny kształt.
I jeśli jest choć 1 proc. szansy, że smakują, tak jak wyglądają, to chyba lepiej sobie ten zakup odpuścić, prawda?
Koszt papryczek to ok. 50 złotych.
4. Strój sportowy infuzowany olejkami CBD
Producent tych strojów sportowych oferuje klientom m.in. staniki do ćwiczeń w cenach zaczynających się od 480 złotych.
Zachowują cudowne właściwości olejków CBD maksymalnie do 40 użyć.
W ofercie są też legginsy, koszulki, bluzy, kurtki – wszystkie są drogie i z ograniczonym terminem zachowania swoich niezwykłych właściwości. A jakie one w ogóle miałyby niby być? Podobno zawarte w ubraniach olejki CBD będą działać przeciwzapalnie i kojąco na mięśnie. Poza tym, jak zapewnia producent, w tych ubraniach będziemy wyglądać, czuć się i też ćwiczyć najlepiej jak się da.
To nieco enigmatyczna obietnica i próżno szukać realnych dowodów na jej spełnienie w opisach produktów.
Wszystko wskazuje na to, że producent tych strojów podpiął się pod hype na olejki CBD i liczy na efekt placebo.
Ceny poszczególnych elementów stroju można sprawdzić tutaj.
5. Personalizowana laleczka voodoo
Kiedy już mogłoby się wydawać, że najgorszym trendem w tematach rozstaniowych jest ghosting, na scenę powraca opcja zakupu laleczki voodoo. Producent pomoże ci ją spersonalizować, drukowjąc zdjęcie wybranej nieszczęśniczki czy nieszczęśnika. A z drugiej strony – umywa rączki od ewentualnych fatalnych skutków jej użycia, bo w opisie produktu twierdzi, że ma on służyć jedynie do przytulanek.
Śmiemy twierdzić, że pluszowy miś sprawdziłby się tu lepiej niż laleczka voodoo, ale, jak to mówią, każdemu jego porno.
W każdym razie zachęcamy do bardziej pokojowych metod rozwiązywania sporów! Make love, not voodoo!
Koszt laleczki to ok. 75 złotych.
Zdjęcia (od lewej): Firebox.com; Chip Fingers/Amazon.com; SWEATERandCARDIGAN/Etsy.com
Tekst: KD