Czy kołdra obciążeniowa faktycznie działa? Oto, co na ten temat mówi nauka
Kołdry obciążeniowe, wypełnione szklanymi kulkami lub plastikowymi granulkami, jeszcze niedawno były narzędziem stosowanym głównie przez terapeutów zajęciowych w pracy z dziećmi w spektrum autyzmu czy dorosłymi z zaburzeniami integracji sensorycznej. W latach 90. trafiły do sprzedaży, ale pozostawały niszą. Wszystko zmieniło się, gdy producenci zaczęli kierować je do szerokiego grona odbiorców – osób, które same określają się jako „codziennie zestresowane”.
To okazało się strzałem w dziesiątkę: w 2018 roku magazyn Time uznał kołdrę obciążeniową za jedno z 50 najważniejszych „wynalazków” roku.
Idea stojąca za kołdrami wydaje się prosta i intuicyjna. Ważą zazwyczaj od dwóch do kilkunastu kilogramów (zaleca się wybór około 10% masy ciała użytkownika) i wywierają równomierny nacisk na ciało. Ten efekt, znany w terapii jako „stymulacja głębokim uciskiem”, przypomina wrażenie przytulenia czy otulenia – a więc coś, co w naturalny sposób daje poczucie bezpieczeństwa. Nauka jednak patrzy na te obietnice z większym dystansem. Badania prowadzone na osobach z poważnymi problemami zdrowia psychicznego – depresją, lękiem, ADHD czy chorobą afektywną dwubiegunową – rzeczywiście wykazały pozytywne efekty. W jednym z większych badań z udziałem 120 pacjentów używanie kołdry obciążeniowej przez cztery tygodnie poprawiło jakość snu i zmniejszyło objawy bezsenności. Podobne rezultaty uzyskano w mniejszych próbach: w niektórych aż 60% uczestników deklarowało mniejsze napięcie po krótkim czasie korzystania z kołdry.
Problem w tym, że te wyniki dotyczą osób z diagnozami, a nie ogółu społeczeństwa.
Systematyczne przeglądy badań pokazują, że dowody na skuteczność kołder wśród zdrowych ludzi są dużo mniej przekonujące. Co więcej, nawet połowa dotychczasowych badań nie spełnia rygorystycznych standardów naukowych – a to poważny zgrzyt wobec odważnych deklaracji producentów i entuzjastycznych recenzji w mediach lifestyle’owych. Czy to znaczy, że zdrowe osoby nie mają z nich żadnego pożytku? Niekoniecznie. Kołdry obciążeniowe mogą pomóc np. pracownikom zmianowym, którzy muszą zasypiać w dzień, gdy organizm naturalnie pozostaje w trybie czuwania. Mogą także ułatwić szybkie „drzemki strategiczne” lekarzom, pilotom czy strażakom. A jeśli ktoś po prostu czuje się pod nimi spokojniejszy i łatwiej zasypia – to także ma swoją wartość.
Efekt placebo bywa niedoceniany, a jeśli coś daje komfort i poprawia samopoczucie bez większego ryzyka, nie musi być złe.
Ryzyko istnieje, ale jest niewielkie. Kołdry nie powinny być używane przez osoby, które nie są w stanie samodzielnie się spod nich wydostać – dotyczy to zwłaszcza dzieci. Ostrożność powinni zachować też chorzy na astmę, bezdech senny, cukrzycę, osoby z problemami krążeniowymi czy klaustrofobią – najlepiej skonsultować się wcześniej z lekarzem.