Czy przyśpieszają nam czas?
W ostatnim czasie w mediach społecznościowych zyskała na popularności intrygująca teoria spiskowa, która głosi, że… czas przyspiesza. Brzmi jak fabuła odcinka „Black Mirror” albo eksperyment z laboratorium CERN, ale jej zwolennicy przekonują, że coś rzeczywiście jest na rzeczy. Punktem wyjścia stało się wiralowe nagranie, w którym zestawiono dwa zegarki – jeden wyprodukowany w 1968 roku, drugi współczesny, z 2025 roku – i rzekomo udowodniono, że obecny czas płynie szybciej. Na filmie oba zegarki uruchomiono równocześnie, a po kilku minutach nowoczesny czasomierz wyprzedził swojego starszego odpowiednika o kilka sekund. To wystarczyło, by wzbudzić emocje, niedowierzanie i otworzyć pole do dalszych spekulacji.
Wyświetl ten post na Instagramie
Zwolennicy tej teorii twierdzą, że przyspieszenie czasu ma związek z manipulacją rytmem dobowym przez nieujawnione technologie – od systemów komunikacyjnych po instalacje militarne i satelitarne. Teorie te często wskazują na coraz większe nasycenie środowiska radiowego falami o wysokiej częstotliwości (5G, Wi-Fi, GPS) i spekulują, że mogą one wpływać nie tylko na organizmy biologiczne, ale też na strukturę samego czasu. Inny trop, na którym opierają się zwolennicy tej hipotezy, to obserwacja życia codziennego: wielu ludzi, nie tylko teoretyków spiskowych, przyznaje, że dni mijają szybciej, weekendy kończą się szybciej, a nawet godziny wydają się być „krótsze” niż jeszcze dekadę czy dwie temu. To wrażenie, choć trudne do zmierzenia, jest powtarzalne i uniwersalne, pojawia się w rozmowach, memach, komentarzach. Czas, mówią zwolennicy teorii, „skondensował się”, a doba 24-godzinna być może już nią nie jest może trwa nieco mniej, ale zegary zostały już dostosowane do nowej prędkości. Jedna z bardziej rozwiniętych wersji tej hipotezy sugeruje, że rzeczywisty czas ten naturalny, biologiczny, kosmiczny został rozregulowany, a współczesne urządzenia elektroniczne zostały celowo „przyspieszone”, by dostosować nasze życie do narzuconego tempa.
Przyspieszony czas miałby sprzyjać większemu pośpiechowi, stresowi, konsumpcji i cyklowi produkcyjno-konsumenckiemu. Ludzie mają mniej przestrzeni na refleksję, relacje, rozwój osobisty. Nie żyjemy w rytmie natury, lecz w rytmie maszyny.
Ciekawym wątkiem jest też duchowy i ezoteryczny wymiar tego przekonania. Niektórzy twierdzą, że Ziemia wchodzi obecnie w nowy etap wibracyjny, przesunięcie energetyczne lub „wzniesienie” i że odzwierciedleniem tego procesu jest właśnie subiektywne (i rzekomo obiektywne) przyspieszenie czasu. W tym ujęciu zmienia się nie tylko fizyka, ale też świadomość, a zegary jedynie nie nadążają za transformacją rzeczywistości. To, co dla naukowca jest anomalią, dla mistyka jest objawem nowej epoki. Z drugiej strony pojawiają się próby bardziej „technicznego” wyjaśnienia nagrania z zegarkami. Krytycy wskazują, że mechaniczne zegarki z lat 60. nie były tak precyzyjne jak dzisiejsze urządzenia elektroniczne, które synchronizują się z atomowymi zegarami za pośrednictwem internetu lub sygnału radiowego. Różnice kilku sekund mogą więc wynikać z konstrukcji samych zegarków, a nie z jakiejkolwiek zmiany fizycznej w czasie. Ale ci, którzy wierzą w teorię przyspieszającego czasu, odpierają ten argument, podkreślając, że różnice są powtarzalne, a dane z różnych źródeł (np. pomiarów w czasie rzeczywistym, zegarów kwarcowych i mechanicznych) również wskazują na trend przyspieszenia.
Co ciekawe, niektórzy internauci sięgają do bardziej egzotycznych danych jak zapisy sprzed epoki cyfrowej, stare nagrania telewizyjne, rytmy dobowej aktywności roślin czy nawet długość fal mózgowych, próbując dowieść, że coś rzeczywiście się zmieniło. Choć brak jest twardych, naukowo potwierdzonych dowodów na to, że czas uległ fizycznemu przyspieszeniu, to sama teoria funkcjonuje jako ciekawa soczewka do obserwacji współczesnego niepokoju i tempa życia.