Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

NajlF5sze wideoklipy, cz.3. Szkice z dzieciństwa

Jutro Dzień Dziecka. Zapraszamy więc do muzycznego wehikułu, który przeniesie was do czasów, gdy każdy napotkany zakamarek wydawał się wypełniony magią i tajemnicą.
.get_the_title().

Wszyscy chcielibyśmy wrócić czasem do dziecięcej beztroski i chwil, gdy najzwyklejsze sytuacje wydawały się magiczne. Aby ułatwić to wam w tym pokręconym roku, zebrałem pięć wideoklipów, które błyskawicznie potrafią ubarwić codzienne sprawy o element baśniowości. Miłej zabawy!

1. Animal Collective – „Brother Sport”

Jeden z najbardziej kolorowych teledysków, jakie kiedykolwiek powstały. Feeria barw wylewająca się z ekranu kreatywnie współgra tu z wielopłaszczyznową, pocieszną, nieco egzotyczną w wydźwięku warstwą muzyczną, która nieustannie odkształca się i faluje, wyłania i zanika. Zupełnie tak, jak efemeryczne dziecięce wyobrażenia o kolejnych magicznych istotach, które na pewno przebywają gdzieś blisko nas.

Prawdziwym majstersztykiem jest sekwencja rozpoczynająca się od 3:29, obrazująca przenikanie mieszkańców wyimaginowanego świata do codzienności.

Animowane stworki jak gdyby nigdy nic materializują się w rzeczywistości upaćkanego farbkami chłopca i dziewczynki – radośnie tańcząc, pozwólcie im odwiedzić również siebie!

2. Mew – „The Night Believer”

O twórczości duńskiej grupy pisałem kiedyś tak: „Mało który zespół tak obrazowo jak Mew potrafi przypomnieć swoją muzyką, jak przyjemnie było patrzeć na świat z dziecięcą ufnością i zamiłowaniem do fantazji. Mam na myśli stan, w którym potok mniej lub bardziej przybijających informacji ze świata wydawał się jeszcze czymś abstrakcyjnym i odległym, za to godzinami – oczywiście z przerwą na święcącego triumfy na antenie RTL7 „Dragon Balla” – biegało się po boisku za piłką (w moim przypadku w koszulce Kluiverta bądź Frankowskiego), a statystyka strzelców w ulubionej lidze piłkarskiej była najwyższą świętością”. Nadal podpisuję się pod tym w 100 procentach.

„The Night Believer”, w którym rozczulający falset Jonasa Bjerre akompaniuje ścigającym się zwierzątkom (kto jest waszym faworytem?), to po prostu kwintesencja jednoczesnego zanurzania słuchacza w melancholii i euforii oraz podprogowego kierowania go ku przeszłości.

3. Slagsmalsklubben – „Sponsored By Destiny”

Reinterpretacja bajki o czerwonym kapturku wykonana ze… statystycznym zacięciem? Czemu nie! To nieoficjalne wideo autorstwa Tomasa Nilssona, zainspirowane kreatywnym, szatkującym świat przedstawiony na czynniki pierwsze klipem do „Remind Me” Royskopp, przeniosło świetnie wszystkim znaną historię o dziewczynce z koszyczkiem, wilku i babci w zupełnie nowy wymiar.

Równolegle do znajomej narracji możemy delektować się wglądem w specyfikację mijanych przez Kapturka obiektów, jak i poznać szczegóły anatomiczne bohaterów.

A wszystko to zrobione z ujmującą lekkością i z jajem. Na oficjalny teledysk z „rowerowym żeglarzem” również warto jednak rzucić okiem.

4. Rycerzyki – „Hounds”

Mieliście tę przyjemność, że spędzaliście w dzieciństwie ogromną ilość czasu poza domem, delektując się zielenią i beztroską? Jeśli tak, czym prędzej włączcie „Hounds”.

Rycerzykom świetnie udało się oddać tu dźwiękiem i obrazem zahibernowane gdzieś w nas wszystkich emocje z trudnych do oddania słowami chwil pokroju zbiegania z zazielenionej górki i frajdy z tym związanej, spontanicznego moczenia nóg w wodzie czy po prostu bezmyślnego wpatrywania się w szumiące drzewa.

Albo w ważki. Albo we wdrapującego się – byle wyżej i ze wzrokiem mówiącym „Nie ściągniesz mnie stąd, takiego wała!” – kota. Element magiczny zapewniany jest zaś przez liczne odrealniające klip światełka i dymy. O samym utworze nieco więcej pisałem tutaj. Podobnie nasączona nostalgią – tyle że po polsku – jest też przecudna „Lotta”. W ramach bonusu załączam wykonanie live tego drugiego numeru, bo po prostu jest tego warte:

5. The Magnetic Fields – „A Cat Called Dionysus”

Kotu chyba nie spodobał się powyższy cytat z niego samego i licznych pobratymców, bo postanowił odpowiedzieć piosenką skierowaną do wszystkich właścicieli tych sympatycznych czworonogów. A ściślej nie on, tylko The Magnetic Fields, czyli zespół znany z krótkich, ale imponujących songwritersko i trafiających prosto w serducho numerów.

„We had a cat called Dionysus, Every day another crisis” – rozpoczyna Stephen Merritt, tocząc swoją opowieść na tle wyniośle drepczącego po ekranie jegomościa.

Tak naprawdę ta piosenka nie jest wcale taka zabawna, bo zwraca uwagę na częste traktowanie zwierząt domowych bardziej jak zabawek, a nie czujących istot (w tym niestety również przez dzieci), jednak ja zawsze lubiłem ją traktować jako uroczą apoteozę kotowatych, do czego też wszystkich namawiam. A o właściwym traktowaniu zwierzaków oczywiście pamiętajcie! Podobnie jak Rycerzyki, The Magnetic Fields również mogą liczyć na drugie wideo, ponieważ swoim „I Think I’ll Make Another World” doskonale, a w tak prosty sposób, udało im się odzwierciedlić potęgę dziecięcej wyobraźni. Tymczasem ja mówię wam już cześć i do następnego!

Tekst: Wojciech Michalski

SURPRISE