Psy weszły właśnie w trzecią fazę ewolucji

Badania pokazują, że ich mózgi i geny dostosowują się do intensywnej bliskości z człowiekiem.
.get_the_title().

Badacze z Uniwersytetu Linköping w Szwecji opublikowali ostatnio wstępne wyniki, które sugerują coś niezwykle ciekawego: niektóre psy posiadają warianty genetyczne receptora oksytocyny – hormonu związanego z więzią i zaufaniem – które sprawiają, że jeszcze bardziej polegają na człowieku, gdy szukają pomocy. To tak, jakby ewolucyjnie „nastawili się” na relację z nami. Podane psu dawki oksytocyny sprawiały bowiem, że szybciej zwracał się do właściciela po wsparcie w zadaniach, które przekraczały jego możliwości. To prowadzi badaczy do przemyśleń o trzeciej fali udomowienia . Pierwsza to przejście z wilka do psa, druga – selekcja ras użytkowych (myśliwskie, stróżujące itp.). Trzecia to psy stworzone do życia „przy nas”, a nie „dla nas” – towarzysze, którzy ewoluują z myślą o naszych emocjach i codziennej interakcji.

Nie chodzi o to, że psy jakimś cudem zdobywają ludzką świadomość. Chodzi o subtelne zmiany w ich zachowaniu i neurologii – to, co możemy nazwać ewolucją społeczną.

Oksytocyna działa głównie w sytuacjach zaufania i budowania relacji. Więcej jej receptorów oznacza silniejszą potrzebę „dogłębnej więzi” z człowiekiem – i gotowość, by na nas liczyć bardziej niż kiedykolwiek. Inne badania potwierdzają, że psy stale przystosowują się do naszych oczekiwań – dziś częściej kierują się w stronę „bycia miłym kompanem” niż do wykonywania zadań fizycznych. To nie tylko kwestia genetyki, lecz także środowiska – psy wychowywane w rodzinach miejskich muszą umieć czytać nasze emocje, reagować na gesty, mimikę, ton głosu. Bo my – ludzie – coraz silniej wpływamy na kierunek ich „ewolucji”.

Dawniej liczyła się siła, szybkość, instynkt – dziś liczy się spokojne usposobienie, odporność na stres i inteligencja społeczna.

To bezpośrednia selekcja: wybieramy psy spokojne, posłuszne, „wchodzące w kontakt”. To efekt zarówno naturalnego doboru „z nami” (samoudomowienia), jak i świadomej hodowli. Co więcej, nasze oczekiwania i potrzeby się zmieniają – traktujemy psy jak członków rodziny, psychiczne wsparcie, towarzyszy samotności. Ewolucja zachodzi powoli, ale konsekwentnie. Jeśli hodowcy skupią się na cechach towarzyskich i emocjonalnych, nie na sile czy wyglądzie, kolejne pokolenia psów będą jeszcze lepiej dopasowane do życia „w rodzinie człowieka”.

NAUKA