Turysta odwiedzający las w Gunnison w amerykańskim stanie Kolorado dokonał ostatnio makabrycznego odkrycia. Nieopodal kempingu znalazł częściowo zmumifikowane ciała dwóch kobiet i dziecka. Okazało się, że jest to 42-letnia Rebbeca Vance, jej 14-letni syn i jej 41-letnia siostra Christine.

Zeszłego lata Rebbeca przekonała syna i siostrę, by zamieszkali w dziczy z dala od cywilizacji, całkowicie odcinając się od społeczeństwa.

Niestety żadne z nich nie miało odpowiedniego doświadczenia, by zdecydować się na ten krok. Wiedzę, która miała im to umożliwić, czerpali z filmów i tutoriali na YouTubie. Okazało się, że to nie wystarczy.

Rodzina naprawdę kiepsko się przygotowała. W momencie śmierci nie udało im się nawet zbudować odpowiedniego schronienia – mieli tylko namiot, a do jedzenia konserwy i zupki chińskie. – Ostatni raz były na kempingu, kiedy byłyśmy małe – mówi Trevala, trzecia z sióstr, która nie brała udziału w tym eksperymencie. Sugeruje, że jej siostry mogły nie przewidzieć, do jakiego stopnia ustawione bywają survivalowe programy i nie brały pod uwagę tego, że prowadzącym zwykle towarzyszy ekipa, która w razie, gdy coś pójdzie nie tak, z pewnością poda im pomocną dłoń. W tym przypadku tak się oczywiście nie stało. Koronerzy nie byli w stanie ustalić, w jaki sposób zmarła trio, ale wśród prawdopodobnych hipotez jest hipotermia i niedożywienie. Siostra zmarłych twierdzi, że prawdopodobnie na początku swojej wyprawy, w sierpniu, radzili sobie dobrze – problemy pojawiły się dopiero wtedy, gdy gwałtownie pogorszyła się pogoda.

Rebbeca zdecydowała się na odcięcie od cywilizacji po pandemii, gdy uznała, że świat nie jest już bezpiecznym miejscem.

Niestety nie zadbała o to, by w razie czego mieć jakikolwiek kontakt z kimś, kto mógłby im pomóc. – Mam nadzieję, że to, co spotkało moje siostry, nauczy ludzi, że nie można porzucić cywilizacji, nie mając żadnego doświadczenia – mówi Trevala.

Tekst: NS