Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

Syf, który skrywa morze…

Kiedy media na całym świecie trąbią na temat zakazu używania słomek przez restauracje, nikt nie mówi o tykających bombach, które już znajdują się na dnie Bałtyku. Rozmawiamy z oficerem statku, który woli zachować anonimowość. Jego załoga zajmuje się badaniem dna mórz. Jesteście ciekawi, co się tam kryje?
.get_the_title().

Czy są statki wyławiające śmieci z morza?

Nie ma. Są ludzie, którzy się tym zajmują, akcje, jak „czysty Bałtyk”, ale załogi, która wypływa statkiem w morze na dwa tygodnie czy miesiąc i wyławia z niego śmieci nie ma.

Dlaczego?

Śmieci są tylko przy brzegu, te, które są na dnie mórz są zbyt głęboko, aby móc je wyławiać. Na dnie mórz masz beczki z chemikaliami po II wojnie światowej.

Dlaczego nikt tych beczek nie wyciągnie?

Bo gdy ich dotkniesz, rozszczelnią się i będzie katastrofa. To jest Iperyd – broń chemiczna. Są robione badania, jak sobie z tym poradzić, ale raczej w Skandynawii. Na każdym kilometrze kwadratowym Morza Bałtyckiego leży minimum 1,5 tony starych bomb i broni, także chemicznej – paraliżującej, parzącej i duszącej. Zaczyna się to wydostawać z zardzewiałych beczek, np. na terenie Głębi Gdańskiej, blisko Trójmiasta.

A to nie pierdolnie kiedyś?

Oczywiście, że tak. Dlatego naukowcy badają i zastanawiają się, co z tym zrobić. To nie wybuchnie, ale skazi Bałtyk. Rybacy od tego giną, jak zahaczą sieciami, ale w mediach na ten temat cicho.

U nas też giną rybacy?

Zdarzyło się kilka razy. Dotknięto sieciami beczki, ona poplamiła sieci syfem, rybak wyciągał sieć, dotknął i umarł. Na dnie mórz masz absolutnie wszystko: chemikalia, najróżniejszą broń, czołgi, zatopione statki, tony śmieci. 2 lata temu w zatoce gdańskiej znaleźli ogromne niewybuchy i zdetonowali. Zajmuje się tym Marynarka Wojenna. Najpierw pod wodę schodzą nurkowie-minerzy, którzy sprawdzają z czym mają do czynienia – albo detonują bombę na miejscu, albo jest ona wyciągana, przewożona na poligon i tam detonowana. W latach 60. morze wyrzuciło na brzeg gaz bojowy. Znalazły go dzieci. Kilkoro z nich całkowicie straciło wzrok.

Przerażające, zwłaszcza w okresie wakacji i masowych wypraw nad morze. Skąd to wszystko się tam wzięło?

Niemcy i Rosjanie po wojnie pozbywali się dowodów i wszystko topili w morzu. Na kilkadziesiąt lat rozwiązało to problem, ale teraz beczki z bronią chemiczną się rozszczelniają, a wszystko jest uwalniane do morza. Mówiłem o tych badaniach, plany są takie, żeby zbudować betonowe bunkry, zrzucić je na te beczki, zakryć i zapomnieć – to tylko domniemania, żadnych oficjalnych info na ten brak. Póki co innych planów też brak.

No to ładny syf…

Wiesz, że na środku Zatoki Gdańskiej znajduje się wysypisko śmieci?

Ale jak to? Kto i co tam wyrzuca?

Oficjalnie statki mogą tam składować gruz. A statki pogłębiające, które dbają o to, aby na wejściu do portu było głęboko, kopią i to, co wykopią wyrzucają na wysypisko na zatoce.

Pozwoliłbyś swojemu dziecku na kąpiel w Bałtyku?

Na luzie, ale nie w zatoce.

Dlaczego?

Bo w morzu woda się miesza i jest czystsza. Do zatoki trafiły ostatnio z Gdańska hektolitry ścieków na skutek awarii. Wszystko wylali do Motławy, która ma ujście do Zatoki Gdańskiej. Hektolitry gówna… Kąpałabyś się? Dodatkowo, z tego, co wiem, to właściciele jachtów nie bardzo przejmują się zakazem korzystania z toalet w portach. No i wszystko np. w Gdyni leci do wody. A przy wejściu do mariny jest plaża miejska! Ja tam nawet nie chodzę po kostki do wody z obawy, że pod wodą wdepnę w gówno.

Ostatnio byłam z dzieciakami nad morzem, kąpały się właśnie w zatoce: jest płytko, woda była czyściuteńka. Wydawało mi się, że to idealne warunki …

Na oko tak. Z tego co wiem – nie ma jakiegoś dramatu, ja natomiast wybieram stronę pełnego morza.

Dlaczego kiedyś powiedziałeś mi, żebym nie jadła ryb z Bałtyku? To przez te śmieci?

Nie mówiłem, żebyś nie jadła. Ja bym nie zjadł ryby z zatoki albo z kanału portowego. A tam często łowią. Współczuję rodzinom, które jedzą zdobycze z kanałów portowych.

Ciężko stwierdzić, czy ryba podana na talerzu została wyłowiona z zatoki, czy z morza w którym rozszczelniają się beczki z chemikaliami…

No wiem, to może skutecznie zniechęcić do smażonej rybki albo rolmopsa.

Myślisz, że większym zagrożeniem dla Bałtyku jest ten plastik o którym ostatnio tak głośno czy to, co już się w nim znajduje?

Plastik nie wyżre ci dziury, nie stał nawet obok broni chemicznej. Odpowiedź oczywista. Aha, bardzo ważne: śmieci na morzu nie biorą się ze statków, śmieci biorą się głównie z lądu, z rzek.

Największym zagrożeniem są ludzie – zajebiści turyści, którzy wolą puszkę po piwie wyrzucić do wody, bo do śmietnika daleko. W końcu zatonie i nie będzie widać.

Z portów i stoczni cały syf spływa do morza. Zobacz sobie Wisłę w Warszawie, w Krakowie – to jest jakaś masakra. Sam spotkałem kiedyś typa, który wyrzucał słoiki i butelki, twierdząc, że szkło to piasek, w sumie nic się nie dzieje. Problem tkwi w edukacji ludzi, a raczej jej braku. Wywalić 8 browarów na plaży i walnąć się przy parawanie, kwintesencja kultury naszych rodaków.

Marynarze rozmawiają między sobą i wymieniają doświadczenia. Czy tylko Bałtyk jest tak zanieczyszczony? Czy pozostałe morza i oceany to podobna skala problemu?

Wiesz, jakby głównym tematem rozmów nie są śmieci. Śmieci na morzu nie widać. Dlatego ludzie nie kumają problemu. Zrozumieją za kilkadziesiąt lat, jak ich wnuki nie będą miały okazji wykąpać się w morzu, bo będzie tam taki syf. Bałtyk jest morzem zamkniętym. Nie ma połączenia z Oceanem, jedynie z Morzem Północnym i to tylko przez wąskie cieśniny. Co za tym idzie, woda naszego Bałtyku nie ma jak wymieszać się z dużo większymi akwenami, a co za tym idzie trudno „wypchnąć” gdzieś dalej wszystko co w nim się znajduje. Dowodem na to jest choćby niskie zasolenie. Woda dostaje się z rzek do Bałtyku i nie wydostaje się z dużą skutecznością „dalej”. Dlatego ekosystem Bałtycki jest chroniony prawnie podwyższonymi kryteriami związanymi z gospodarowaniem odpadami na statkach. Oprócz konwencji MARPOL Bałtyk jest chroniony dodatkowo konwencją Helsińską.

Nie widać, ale wiadomo że tam są, tak jak mówiłeś, głęboko na dnie. Myślisz, że da się coś z tym zrobić? Do świadomości ludzi nie tak łatwo dotrzeć.

Wyjebać takie kary za śmiecenie, żeby każdy się sto razy zastanowił, zanim wyrzuci papierek. I dowalić takiemu jeszcze godziny społeczne do odpracowania, szorując ulice. Tak bym zrobił. I nagrody za podpierdalanie.

Czym zajmuje się załoga twojego statku? Wiem że wozisz na nim naukowców.

No i tutaj mamy schody. Niestety, nie mogę zdradzić szczegółów. Badamy morze, pod różnym kątem. Tyle musi wystarczyć.

Rozmawiała: Dominika Kurska

SURPRISE