Zuckerberg i Musk umawiają się na walkę w klatce
Osoby obserwujące prezesów Tesli i Mety w social mediach doświadczyły ostatnio czegoś niecodziennego. Elon Musk, znany ze swojej skłonności do angażowania się w internetowe sprzeczki, ogłosił na Twitterze, że byłby chętny na walkę w klatce z Markiem Zuckerbergem.
Zuck, niekojarzony na co dzień z publicznymi konfliktami – a na pewno nie z tymi fizycznymi, skomentował wypowiedź Muska prostym ‘podaj mi lokalizację’. Rzeczniczka Mety, Iska Saric dała znać, że sytuacja nie jest żartem. – Ta historia mówi sama za siebie – skomentowała.
Zaczepka była odpowiedzią na doniesienia o nowym pomyśle na aplikację od Meta, która ma być konkurencją dla Twittera, od czasu głośnego przejęcia należącego do Elona Muska.
Cała sytuacja nabiera jeszcze więcej charakteru przez głośne ostatnio sportowe zainteresowania Zuckerberga – prezes Mety w zeszłym miesiącu wygrał złote i srebrne medale na jego pierwszym turnieju ju-jitsu, japońskiej sztuki walki.
Z drugiej strony Musk bez cienia żenady wyznaje, że nie trenuje wcale, a jego popisowym ruchem jest ‘mors’, który polega na tym, że leży na swoim przeciwniku i nic nie robi. Jeśli cała sytuacja nie jest jeszcze wystarczająco absurdalna, to do trenowania prezesa Tesli zgłosił się między innymi Andrew Tate, internetowy celebryta oskarżony o gwałt i handel ludźmi.
Głośna walka, jakkolwiek interesująca by nie była, odciąga publiczną uwagę od licznych kontrowersji, w które zaplątani są obaj miliarderzy i ich platformy.
Wracając jednak do kwestii organizacyjnych – Dana White, prezes UFC (amerykańska organizacja MMA) ogłosił, że rozmawiał z zainteresowanymi i obaj są ‘śmiertelnie poważnie’ wypowiadają się na temat tej potencjalnej walki, a odbędzie się ona prawdopodobnie w oktagonie w Las Vegas. Musk pochwalił się mu też, że dorastając w RPA, odbył wiele bójek.
Boys will be boys, a miliarderzy są odklejeni – mamy na to kolejny dowód.
Zdjęcie główne: Pavel Danilyuk, Pexels
Tekst: ŁJ