Florencja zakazała jedzenia na ulicach

Wszystkiemu winne są hordy turystów urządzające sobie pikniki na ulicach miasta.
.get_the_title().

Pisaliśmy ostatnio o zjawisku overtourismu, czyli bezmyślnej i masowej turystyce. Okazuje się, że tłumy, zanieczyszczenie środowiska, wściekli lokalsi i windowane do absurdu ceny ukierunkowane na przyjezdnych to nie jedyne problemy, z którymi zmagają się miasta dotknięte przez overtourism.

Florencja, czyli jedno z najbardziej obleganych przez turystów włoskich miast, miała problem z tabunami przyjezdnych siadających na schodach i chodnikach, przegryzając kanapki, kebaba czy pizzę na wynos.

Turyści blokowali wejścia do domów i sklepów, tak że nie mogli się do nich dostać mieszkańcy i klienci. Początkowo z problemem próbowano sobie radzić, polewając miejsca obsiadane przez przyjezdnych wodą.

Na dłuższą metę ta metoda nie zdała jednak egzaminu, dlatego władze Florencji zdecydowały się wprowadzić zakazy.

Jedzenie na siedząco w historycznym centrum miasta będzie od teraz karane grzywną w wysokości od 150 do 500 euro (645-2150 złotych).

Zakaz obowiązuje od godziny 12:00 do 15:00 i od 18:00 do 22:00. Co z osobami, które w tym czasie nie będą potrafiły odmówić sobie na przykład kanapki? Nic nie stoi na przeszkodzie, o ile nie usiądą, tylko będą w ruchu. Burmistrz Florencji Dario Nardella, który jest pomysłodawcą nowego prawa, tłumaczy, że ma ono na celu nauczenie turystów dobrych manier. Czy się uda?

Źródło: The Guardian

TRAVEL