Illegal Freedom, czyli Shiey i idealny youtube’owy kanał na czas izolacji

Macie już dość siedzenia w domu? Ten chłopak wniesie w wasze życie nieco przygody.
.get_the_title().

YouTube obfituje w wiele kanałów, których główną tematyką są ekstremalne podróże. Dzięki temu z kubkiem herbaty w ręku i w bezpiecznych warunkach możemy doświadczać emocjonujących przeżyć, choćby wziąć udział wraz z kimś ryzykującym życie we wspinaczce na wysokie kominy i maszty. W Polsce w dostarczaniu tego typu rozrywki prym wiedzie Marcin Banot, znany jako BNT, który ze swobodą, a przy tym z szybko budzącym sympatię widza humorem, zdobywa kolejne, wydawałoby się niedostępne, obiekty.

W jego przypadku, poza wchodzeniem tam, gdzie nie powinien, pozostałe rzeczy odbywają się jednak z poszanowaniem prawa. A co, gdyby na utrzymanym na podobnie wysokim poziomie pod względem estetyki kanale główny nacisk położyć na słowo „nielegalny”? Właśnie to charakteryzuje serię Illegal Freedom będącą znakiem rozpoznawczym profilu, którego autor ukrywa się pod nickiem Shiey. Jego enigmatyczna postać intryguje sympatyków kanału, którzy pod fanowskim profilem spekulują w sprawie jego tożsamości.

Shiey a to na dziko organizuje wyprawy po opuszczonym, chronionym terenie elektrowni w Czarnobylu, szukając najbardziej radioaktywnych miejsc, a to przemieszcza się po miastach na dachach autobusów. Dłuższe dystanse pokonuje zaś wkradając się dyskretnie np. do wagonów pociągów towarowych.

Swoją eksplorację koncentruje głównie na terenie Europy Wschodniej (Ukraina czy Litwa, choć zdarza się i Szwajcaria), co dodatkowo nadaje jego produkcjom kolorytu. Ustawiczne łamanie prawa (na szczęście bez krzywdy dla nikogo) nie jest oczywiście specjalnie chwalebne, niemniej jako pewna konwencja spajająca materiały składa się na niepodrabialne treści wideo, które ogląda się jednym tchem.

Ponadto świetnie sprawdza się w nich też dynamiczny montaż, który, jak słusznie podkreślają widzowie w komentarzach, często przyczynia się do nagrań znacznie lepszych od tych z gigantycznym budżetem. Autora, pobocznie zajmującego się też muzyką, można zresztą wspierać na Patreonie.

Niektóre wideo ogląda się jak całkiem niezły film akcji.

Na czas społecznej izolacji liczne nagrania chłopaka powinny się idealnie sprawdzić. Tylko pamiętajcie – nie próbujcie naśladować jego dokonań, gdy sytuacja w końcu nieco się unormuje!

Tekst: WM