Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

5 powodów, dla których warto obejrzeć nowy sezon BoJacka Horsemana

Nowy sezon "BoJacka Horsemana" pojawił się na Netflixie w ostatni piątek. Animacja o pewnym koniu o wybitnie ludzkich słabościach, który w latach 90. był gwiazdą sitcomu "Rozbrykani", jest jedną z najlepszych rzeczy, jakie można obecnie oglądać na platformach streamingowych.
.get_the_title().

Dla tych, którzy nie lubią animacji i sądzą, że oglądanie BoJacka to chwilowa moda i snobizm rodem z mediów społecznościowych, podajemy pięć powodów, dla których ten serial wart jest waszej uwagi:

1. Problemy BoJacka to nasze problemy

Akcja serialu rozgrywa się w Hollywoo, gdzie zgodnie żyją ludzie i antropomorficzne zwierzęta. Poza BoJackiem, czyli koniem-celebrytą, spotykamy także jego menedżerkę, kotkę Princess Carolyn, pisarkę Diane Nguyen (tę postać dubbinguje świetna Alison Brie), a także Todda Chaveza (Aaron Paul) i psią gwiazdę filmu i telewizji, czyli Mr. Peanutbuttera.
BoJack jest nieco zapomnianym aktorem po 50., który jak to teraz, na fali retro-sentymentów, bywa, dostaje szansę powrotu do kina z oscarową rolą, a w piątym sezonie także do telewizji. Otrzymuje angaż do serialu kryminalnego „Philbert”. Jego przygoda na planie to pasmo porażek, ale bywają także momenty zabawne. BoJack bywa autoironiczny, więc nie traktuje siebie śmiertelnie poważnie, jednak jako koń z permanentną depresją, skłonnością do uzależnień i autodestrukcji, rzadko kiedy ma powody do radości.

W życiu BoJacka wydarzyło się wiele złego, na część wydarzeń nie miał żadnego wpływu, za inne jest w pełni odpowiedzialny.

Trudno jednak nie identyfikować się z jego problemami rodzinnymi (częściej miewamy problemy z rodzicami niż idziemy przez życie bez konfliktów międzypokoleniowych), samotnością, zagubieniem, odtrącaniem pomocnych dłoni tak długo, aż przestaną się pojawiać czy pędem autodestrukcyjnym.

2. Najbardziej empatyczny serial świata

W tym sezonie BoJack nie zajmuje całej przestrzeni fabularnej. Mimo że zmaga się z poczuciem winy, żałobą i uzależnieniami wszelkiej maści, to na plan pierwszy wysuwają się także problemy innych postaci. Princess Carolyn jako kotka i kobieta, który nie znalazła czasu na macierzyństwo, zastanawia się, czy ma jeszcze szansę zostać matką (przy okazji przyglądamy się wyborom wielu kobiet muszących decydować: kariera czy rodzina), a ich wspólna znajoma Diane Nguyen, świeżo po rozwodzie, po raz kolejny próbuje pozbierać swoje życie w całość i zastanowić się, jak je właściwie zagospodarować (w jej przypadku świetnie pokazano obłudę Hollywoodu i mechanizm pudrowania problemów z show-biznesowym seksizmem przy okazji zatrudniania scenarzystek, które mają sprawić, że produkowane seriale oficjalnie walczą z patriarchatem, maczyzmem i wspierają akcję #MeToo).

Poza wspomnianymi wątkami, pojawia się po raz kolejny kwestia aseksualizmu, która chyba nigdzie poza tym serialem nie wybrzmiewa tak mocno.

BoJack w szóstym odcinku wygłasza mowę pogrzebową i jest to jeden z tych odcinków, które dowodzą, jak bardzo ludzki jest ten serial.

3. Zabawy formą – serial w serialu

Z BoJackiem dobrze jest się smucić, ale równie dobrze można śmiać się przez łzy. Serial w serialu, czyli obszerne fragmenty „Philberta” pokazywane w poszczególnych odcinkach BoJacka to doskonała zabawa na poziomie meta. Widzimy, że BoJack występuje w typowym nowogeneracyjnym serialu, który jest kryminałem, ale równocześnie bohaterowie mają pogłębione portrety psychologiczne. Wygląda na to, że to może być coś w stylu pierwszego sezonu „Detektywa”, ale z wątkiem zagłady nuklearnej w tle.

Twórca serialu, Raphael Bob-Waksberg, na przykładzie „Philberta” wyśmiewa serialowe „samograje”.

Pokazuje, co dzisiaj musi się pojawić w serialu – jaki temat, obsada, muzyka – żeby widownia popadła w zachwyt.

4. Bieżący komentarz do sytuacji społecznej

Z uwagi na to, że ostatni rok upłynął pod hasztagiem MeToo, nie mogło zabraknąć tego tematu w serialu. Widać doskonale, jak media pogrywają sobie problemami kobiet w zależności od tego, co jest najbardziej wygodne. Pojawia się skompromitowany bohater, który wypracował doskonały mechanizm przepraszania za wszystkie swoje winy. Okazuje się, że sprawdza się on doskonale, więc może służyć jako swoisty instruktaż dla każdego, kto będzie zmagał się z jakimikolwiek oskarżeniami o przemoc seksualną w branży filmowej.

Z drugiej strony, nazwiska kobiet potrzebne są tylko po to, aby serial czy film nie uchodził w oczach krytyków za dzieło stworzone przez szowinistycznych mężczyzn.

Szalona obłuda Hollywoodu to od zawsze jeden z ważniejszych tematów serialu.

5. Dla fanów „Mad Men” to pozycja obowiązkowa

BoJack od dawna jest porównywany do Dona Drapera, bohatera serialu „Mad Men”. Obydwaj są sfrustrowanymi mężczyznami (sorry, BoJack jest koniem) niemającymi nadziei na znalezienie szczęścia i systematycznie pogrążają się w coraz ciemniejszych zakamarkach swoich osobowości. Obydwaj nie wylewają za kołnierz, romansują, rujnują przyjaźnie i większość swoich dobrze rokujących znajomości.

BoJack jest klasycznym serialowym antybohaterem, takim jak Tony Soprano czy wspominany Don Draper. Mimo że jest koniem, identyfikujemy się z nim przez większość oglądanych odcinków. Albo go nienawidzimy, albo mu współczujemy.

Oglądajcie BoJacka, bo warto!

TU I TERAZ