Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

Brytyjscy influencerzy promują uniwersytety, do których wcale nie uczęszczali

Współprace twórców internetowych z uczelniami wyższymi w Wielkiej Brytanii można podsumować hasłem „nie wiem, ale się wypowiem". Promowanie uniwersytetów w mediach społecznościowych to kolejny krok w kierunku sprzedawania wizji idealnego życia za pomocą wielkich kont instagramowych.
.get_the_title().

Zdaniem psychologa klinicznego dr. Olivera Sindalla zaufanie, jakie młodzi ludzie pokładają w influencerach, sprawia, że mają oni większy wpływ na grupę poniżej 25. roku życia niż tradycyjne reklamy. Nikogo już nie szokuje promowanie produktów, których dany influencer wcale nie używa lub reklamowanie miejsc, do których niekoniecznie by się wybrał, gdyby nie współpraca. Część osób zdaje się to odróżniać, przyjmując reklamy z rezerwą, jednak nie brakuje tych, których takie współprace zachęcają do zakupu czy odwiedzenia jakiegoś miejsca. O ile te praktyki stały się stosunkowo nieszkodliwą codziennością, to kolaboracje brytyjskich influencerów z uczelniami wyższymi skłaniają do refleksji.

Promowanie decyzji wywierającej znaczący wpływ na życie młodych ludzi budzi dylematy etyczne.

Warto zaznaczyć, że w przypadku Wielkiej Brytanii chodzi tu o coś więcej. Za studia na brytyjskich uczelniach trzeba słono zapłacić – koszt czesnego to naprawdę spora suma. Uczelnie idą z duchem czasu, wykorzystując influencerów do promocji ich ofert edukacyjnych. Czy takie współprace są faktycznie zwykłymi transakcjami finansowymi, a może powinny być rozważane jako coś więcej? Kiedy obserwowana na Instagramie przez niemal 300 tysięcy użytkowników Ambar Driscoll promowała w dniu wyników matur University of Hull, spotkała się z ostrą reakcją. W rzeczywistości modelka ukończyła znajdujący się na drugim końcu Anglii University of Exeter. Obserwatorzy dziewczyny określili taki marketing jako niemoralny i wątpliwy etycznie.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

AD |Throwback to my university graduation last year 💃👩‍🎓 It feels so weird that my whole university experience is now over. I remember being so terrified on my A level results day – I can’t believe that was 4 years ago now! Results day is a very stressful time for most people, especially if you didn’t quite get the results you were hoping for. Going through clearing is something that most people try to avoid, BUT it can be a positive experience!. You might end up where you are meant to be eventually. Students who have gone to @universityofhull Clearing have said that this was the moment that made them. Life often doesn’t follow the plans we make for ourselves, but I do believe that things happen for a reason. If you find yourself in Clearing this results day, take comfort in the fact that you could still end up at a great place like Hull – they’ve pledged to be completely carbon neutral by 2027, and have partnered with Team GB to find the extraordinary in everyone. Good luck this results day – and remember you’ll end up exactly where you need to be 🌟 #momentsthatmakeus #choosehull #wearehull #clearing2020 #resultsday2020

Post udostępniony przez Ambar Miraaj Driscoll (@ambardriscoll)

Natomiast blogerka Grace Bee ma całkowicie odmienny pogląd i twierdzi, że tego rodzaju partnerstwa są dokładnie takie same, jak każda współpraca z markami. Postrzega uczelnie wyższe w kategorii biznesowej i rozumie, że wykorzystują one zasięgi wpływowych twórców. Influencerka, jako jedna z wielu, zdecydowała się na promocję Anglia Ruskin University podczas kampanii w mediach społecznościowych, mimo że nie jest to jej alma mater. – Dla mnie osobiście była to transakcja biznesowa. Jednak jestem dość wybredna, jeśli chodzi o marki, z którymi pracuję i nigdy nie wypromowałabym takiej, w którą nie wierzę – mówi Grace. Jak tłumaczy to Anglia Ruskin University? Rzecznik uczelni wyjaśnił w rozmowie z Vice, że jako instytucja naukowa Anglia Ruskin są głęboko przekonani o pozytywnym wpływie partnerstwa z instagramowymi twórcami na młodych ludzi.

Uważają, że influencerzy opowiadając o tym, jak doświadczenia ze studiów pomogły zmienić ich życie, koncentrują się na szerszych korzyściach płynących z rozważania podjęcia studiów wyższych.

Trudno się z tym zgodzić, biorąc pod uwagę wiek, w którym zazwyczaj wybiera się uczelnię i kierunek studiów. Osiemnasto- czy dziewiętnastolatkowie to osoby u progu dorosłości, tuż po szkole średniej i nie zawsze potrafiące racjonalnie decydować o swojej przyszłości. Po dodaniu do tego zaufania, jakim darzą influencerów, powstaje obraz społecznie szkodliwej praktyki. – Nigdy nie promowałabym produktu lub usługi, w którą bym nie wierzyła. W ten sposób zarabiam na życie i pracuję na pełen etat, więc zdobycie i utrzymanie zaufania moich obserwujących jest dla mnie niezwykle ważne – tłumaczy Aliyah Rahal, która także wzięła udział w kampanii Anglia Ruskin.

Wiara w produkt lub usługę w kontekście uczelni wyższej brzmi dość niewiarygodnie, a nawet komicznie. Sprzedaż fałszywego obrazu życia uniwersyteckiego może powodować ogromne rozczarowania. Benedict Holmes, były wicedyrektor Nightline na Uniwersytecie Durham, anonimowego serwisu słuchowego dla studentów, wyraża obawę, że istnieje prawdziwy problem związany z nierealistycznymi oczekiwaniami, które mogą to mieć na samopoczucie studentów. Sugerowanie jedynego właściwego sposobu studiowania może powodować poczucie niedopasowania u młodych osób. Holmes dodaje, że sytuacja może się pogorszyć, jeśli uniwersytety aktywnie popierają takie treści i działania. Dr Oliver Sindall sugeruje, że influencing opiera się to na trzech czynnikach: atrakcyjności, wiarygodności i podobieństwie.

Kiedy zapytałem młodych ludzi, dlaczego uważają, że dany twórca podejmują właściwe decyzje życiowe, często mówią o liczbie obserwujących, których influencer ma na Instagramie – mówi badacz.

Tłumaczy, że opiera się to na zasadzie wnioskowania, że jeśli tak wiele osób ceni sobie opinię danego twórcy, to musi być on godny zaufania. Dr Jeffrey M. Cohen, psycholog kliniczny z Columbia University Medical Center, zgadza się, że chociaż młodzi ludzie są bardziej podatni na influencer marketing, to dotyczy to najbardziej osób poniżej 12 roku życia, które nie rozwinęły jeszcze umiejętności krytycznego odbierania świata. Brak zdolności refleksji nad danym postem i promowanym produktem nie pozwala wzbudzić podejrzeń, że rzeczywistość jest w ten sposób zakrzywiana. Dr Cohen sądzi, że kadydaci na studia wyższe powinni patrzeć krytycznie na otaczający świat i nie przyjmować wszystkiego za penwik. Zauważa też pozytyw całej akcji, ponieważ koniec końców promowane jest zdobywanie wyższego wykształcenia, które jak wiadomo przekłada się na jakość życia.

Zdjęcie główne: Unsplash/Honey Yanibe
Tekst: KN

TU I TERAZ