Dwie piosenki, które królują na playlistach każdego psychopaty
Teoretycznie o gustach się nie dyskutuje. W praktyce – właśnie o tym lubimy rozmawiać najwięcej. I dobrze, bo dzięki temu można przecież poznać swoją bratnią duszę, a nawet miłość życia. Nagle okazuje się, że lubimy te same miejsca, filmy, aktywności czy muzykę i zaczynamy pałać do takiej osoby sympatią. Czasem jednak może okazać się, że nasz obiekt pożądania jest… mroczny, bo mamy do czynienia z psychopatą.
Wbrew temu, jak takie osobniki przedstawia kino czy literatura, jednostki o skłonnościach psychopatycznych niekoniecznie muszą biegać po ulicach w masce i z siekierą.
Psychopatą może być nawet twój współpracownik (pewnie zresztą nieraz przeszło wam to przez myśl). Istnieje wiele sposobów, żeby zdemaskować takie zagrożenie. Nauka i badacze spieszą tu z pomocą wyśrubowanymi testami osobowościowymi lub analizami zachowania. Niestety, nie każdy z nas ma zdolności i możliwości niczym Holden z „Mindhuntera” czy Will z „Hannibala”. Musimy więc posiłkować się intuicją i… nadstawić ucha.
Okazuje się bowiem, że psychopaci mają określone preferencje muzyczne. Tak – to jest ten moment, żeby przesłuchać playlistę na Spotify twojej drugiej połówki. I swojego radaru nie nastawiajcie na heavy metal, nawet jeśli to te utwory budzą w was dyskomfort.
Psycho-alert powinna uruchomić obecność na liście jednej z tych dwóch piosenek: „No Diggity” Blackstreet lub „Lose Yourself” Eminema.
The New York University doszedł do takiego wniosku po przebadaniu 200 osób. Najpierw biorący w eksperymencie uczestnicy poddani zostali odpowiednim testom. Okazało się, że ci którzy osiągnęli najwyższy – w tym wypadku niechlubny – wynik, czyli mają najsilniejsze predyspozycje psychopatyczne, szczególnie upodobali sobie właśnie te spośród listy 260 odsłuchanych piosenek.
Mimo że te newsy mamy ochotę przyjąć z przymrużeniem oka – w końcu kto z nas nie bujał się na parkiecie przy „No Diggity” czy nie włączał sobie Eminama jako soundtracku do biegania? – to w tym szaleństwie jest metoda. A przynajmniej tak to widzi prowadzący badanie Pascal Wallisch. Naukowiec uważa, że dalsze testy mogą pozwolić stworzyć dodatkowe, wymierne narzędzie do namierzenia psychopaty.
– Nie chcemy, żeby takie osoby zajmowały pozycje, na których będę mogli wyrządzić komuś krzywdę – mówi Wallisch – Potrzebujemy narzędzi, które pozwolą nam zidentyfikować psychopatów łatwiej, bez ich wiedzy czy potrzeby współpracy w tym przedsięwzięciu.
Oczywiście nikt nie pójdzie do więzienia czy do psychiatryka za to, że lubi te dwie piosenki. Badania są nadal w toku i wciąż rozszerzają swoją skalę na nowych ochotników i znacznie większe ilości utworów. Póki co jedno jest pewne – rap i R’n’B przodują w psychopatycznym rankingu.
A jakie utwory znalazły się po drugiej stronie tęczy? Najmniej groźni melomani szczególną sympatią obdarzyli takie piosenki jak „My Sharona” The Knack i „Titanium” Sii.
Ufff… Jest więc szansa, że do naszych drzwi nie zapuka FBI!
Źródło: The Guardian
Tekst: Kinga Dembińska