Eksperci: Wkrótce państwa przestaną istnieć. Zostaną tylko wielkie miasta

Już niedługo na pytanie o to, skąd jesteśmy, nie będziemy wymieniać nazwy kraju, w którym się urodziliśmy, ale nazwę miasta, w którym mieszkamy. Zobaczcie, jak według specjalistów wygląda mapa, która w adekwatny sposób odzwierciedla anatomię dzisiejszego świata.
.get_the_title().

Czasy, kiedy czarna kropka na mapie świata oznaczała po prostu miasto, należą do przeszłości. Geografię już niedługo ma zastąpić ‘connecto’-grafia. Dziś nie państwa, lecz miasta są najtrwalszymi i najbardziej stabilnymi strukturami społecznymi, a granice krajów sukcesywnie tracą na znaczeniu.

Socjolog i analityk, Christopher Chase-Dunn, zauważył, że nie tylko populacja czy powierzchnia terytorium wpływa na status miasta na świecie, liczy się przede wszystkim jego waga ekonomiczna, bliskość stref wzrostu, stabilność polityczna oraz atrakcyjność dla kapitału zagranicznego. Innymi słowy, liczy się łączność (connectivity).

Powyższe obserwacje potwierdza treść książki 'Connectography’, autorstwa Paraga Khanna, światowego eksperta w dziedzinie globalizacji. Posiłkując się mapami, próbuje on odzwierciedlić prawdziwą strukturę dzisiejszego świata. Według niego miasta to zdecydowanie więcej niż jednorodne, czarne kropki. Dlatego ‘connecto’-graficzna mapa, pokazuje rozkład światowej populacji w zupełnie inny sposób.

Żółte strefy reprezentują najgęściej zaludnione obszary, ale ponieważ rozmiar i gęstość zaludnienia to nie wszystko, na mapie umieszczono również kręgi, odzwierciedlające status megamiast, czyli ich udział w generowaniu krajowego PKB (większe kręgi).

Według ekspertów megapolis to kierunek, w którym nieuchronnie zmierza świat.

Potwierdza to ogromne tempo wzrostu rozmiaru i znaczenia miast. Według specjalistów w nadchodzącej dekadzie wchłoną one kolejne 700 mln nowych mieszkańców. W ten sposób ośrodki, niegdyś oddalone od siebie o setki kilometrów, rosną i będą rosły, aż do momentu, kiedy skutecznie się ze sobą połączą, tworząc ogromne archipelagi miejskie.

Obecnie największy taki archipelag to Pas Taiheiyo w Japonii, który kumuluje dwie trzecie populacji kraju w jedno megalopolis Tokio-Nagoya-Osaka. Podobnie sytuacja ma się w przypadku Chongqing. Jest to szereg połączonych ze sobą miejskich enklaw w Chinach, obejmujących obszar wielkości Austrii. Poprzez infrastrukturę coraz bardziej integrują się również rejony delty Pearl River w Chinach, São Paulo czy Bombaju. Dotychczas powstało kilkanaście takich megamiejskich korytarzy, a do 2025 roku będzie ich na świecie co najmniej 40.

Dwadzieścia najbogatszych miast na świecie to już dziś napędzane kapitałem, talentami i usługami supermocarstwa.

Baza dla ponad 75 proc. największych firm, które z kolei inwestują w rozbudowę i interdyscyplinarny rozwój tych miast. W Wielkiej Brytanii, Londyn generuje prawie połowę PKB całego kraju. Pas Boston-Nowy Jork-Waszyngton i Los Angeles razem dają około jednej trzeciej PKB całych Stanów Zjednoczonych. Nawet na rynkach wschodzących, w krajach takich jak Brazylia, Turcja, Rosja czy Indonezja, główne miejskie centra handlu i finansów generują co najmniej jedną trzecią krajowego PKB.

Choć obecnie na świecie więcej jest funkcjonalnych megamiast niż państw, to rzeczą bardzo trudną, jeśli nie niemożliwą, byłoby całkowite rozwikłanie współzależności między miastem a krajem, zarówno tych terytorialnych, demograficznych, jaki i ekonomiczno-społecznych. Stworzenie nowej mapy świata, uwzględniającej megamiasta, wydaje się natomiast niezbędne.
Tylko z takiej mapy, możemy się bowiem dowiedzieć, gdzie na świecie jest to co dziś ma znaczenie, czyli gdzie są ludzie i pieniądze.

TU I TERAZ