Marki, które stały się czasownikami. Jak technologia wpływa na to 'co na języku’

Marki marzą o tym, by stać się czasownikami. To najwyższy poziom wtajemniczenia w świecie marketingu. A my – nawet nie zauważamy, kiedy 'ajkosimy' 'googlujemy' czy 'fotoszopujemy'.
.get_the_title().

Nowe zjawiska, które pojawiają się w naszym życiu, powoli wchodzą do języka, którym posługujemy się na co dzień. Do nowych czasowników i rzeczowników dołączają także nowe technologie, które w ostatnich latach radykalnie zmieniają sposób komunikacji czy korzystania z czasu wolnego. Codzienne czynności opisujemy nazwami marek, które stały się synonimami całych kategorii produktów. Sprawdź jakie technologiczne określenia wdarły się na stałe do twojego języka.

’Wygoogluj to, człowieku!’

Nikt już nie mówi: 'poczekaj, sprawdzę to w wyszukiwarce internetowej’, podobnie jak nikt już nie używa encyklopedii. Dziś się 'googluje’. I nic dziwnego, bo firma Google kontrole ponad 90% globalnego rynku wyszukiwarek, a marka sama w sobie stała się odpowiednikiem słowa 'szukaj’. 

’To jest fotoszop, stary!’

Nieważne, czym retuszujesz zdjęcia – Photoshopem, Snapseedem, Canvą czy Paintem z 2001. Dla wszystkich to po prostu 'fotoszop’. Marka weszła do języka jako synonim cyfrowej manipulacji obrazem – i już tam została. 

’Odpal Netflixa’ – nawet jeśli klikasz w HBO 

Dziś, gdy chcemy wspólnie coś obejrzeć, nie mówimy już o konkretnych platformach. Wystarczy jedno hasło: 'Netflix and chill?’, choć równie dobrze może to oznaczać seans na HBO Max, Prime Video czy Disney+. 'Netflix’ stał się czymś więcej niż nazwą – to skrót myślowy, który opisuje cały sposób oglądania: wygodnie, bez reklam, wtedy, kiedy mamy ochotę. To nie tylko marka – to symbol nowoczesnej rozrywki, od której dzieli tylko jedno kliknięcie na telewizyjnym pilocie. 

’Czekaj, ajkoszę’

To działa szczególnie na tych, którzy już przerzucili się z tradycyjnych papierosów na ajkosy właśnie – czyli korzystają np. z iqos iluma i, czyli podgrzewacza tytoniu, który go nie spala, a jedynie podgrzewa. Dzięki takim alternatywom dla palenia papierosów, nałogowi palacze, którzy nie potrafili albo nie chcieli rozstać z tytoniem, mogą pożegnać się ze śmierdzącym i bardzo szkodliwym dymem papierosom.

Tak stało się w Japonii, gdzie papierosy wiodły prym przez wiele lat, ale od momentu wprowadzenia na rynek podgrzewaczy tytoniu, sprzedaż fajek spadła o prawie połowę. Oczywiście nikogo nie zachęcamy ani do palenia, ani do podgrzewania, ale teraz już wiecie co to znaczy zajkosić!

’Zamów Ubera’ 

Pamiętacie serial Zmiennicy? Panie z centrali umawiające kurs z kierowcą już dawno są na emeryturze! Teraz, gdy potrzebujesz przejazdu to 'zamawiasz Ubera’ lub 'łapiesz Ubera’ przez aplikację. Nawet jeśli do domu wracasz Boltem, Free Now czy iTaxi. Uber stał się symbolem całej kategorii tzw. ride-sharingu, czyli tzw. aplikacyjnej mobilności. Dziś to czasownik. Działa jak skrót do nowego stylu przemieszczania się. Nic dziwnego, Uber działa w ponad 10 tysiącach miast na całym świecie i poza samym przewozem osób oferuje również dostawy jedzenia. 

’Kärcheruj to!’ 

Wyrażenie 'Kärcheruj to!” funkcjonuje w języku potocznym jako swoisty czasownik utworzony od nazwy marki Kärcher, znanej z produkcji myjek ciśnieniowych. Choć nie jest to oficjalne słowo w słownikach języka polskiego, jego użycie jest zrozumiałe i coraz częściej spotykane w codziennej mowie – szczególnie w kontekście czyszczenia czegoś z dużą mocą i dokładnością. Można więc powiedzieć, że Kärcher stał się nie tylko symbolem skutecznego sprzątania, ale też częścią językowego kodu kulturowego, podobnie jak 'Netflix’ w kontekście oglądania filmów.

Niektóre marki technologiczne osiągnęły coś więcej niż tylko sukces na rynku. Przeszły do języka. Stały się częścią codzienności, naszym sposobem mówienia – a więc i myślenia. To żywy dowód na to, jak technologia przejmuje język, a potem… zostaje z nami na dobre. Jak symbol innej epoki, epoki, w której dominowały np. marki związane z modą. W końcu większość z nas biega w adidasach, bo polskie 'cichobiegi’ po prostu nie miały takiej siły przebicia.

A marki? Triumfują. Bo o to im właśnie chodziło.

Kiedy mówisz – idąc na balkon – idę ajkosić — właśnie doświadczyłeś zjawiska, które językoznawcy nazywają pospoliceniem nazw marketingowych.

To proces, w którym nazwy konkretnych marek tak mocno zakorzeniają się w naszej codziennej komunikacji, że przestają być postrzegane jako 'własność’ danej firmy, a zaczynają funkcjonować jako synonimy całej kategorii produktu.

Zjawisko to najczęściej dotyczy brandów, które jako pierwsze wprowadziły coś nowego na rynek lub zdobyły dominującą pozycję w świadomości konsumentów.

 

TU I TERAZ