Miasta już nas nie chcą – Millennialsi uciekają z metropolii

Kiedyś marzyli o lofcie w centrum i życiu jak z 'Seksu w wielkim mieście’. Dziś marzą o kawałku ogródka, czystym powietrzu i ciszy. Millennialsi – pokolenie trzydziesto- i czterdziestolatków – zaczynają masowo opuszczać wielkie miasta. Powód? Wysokie koszty życia, poczucie zagrożenia, a przede wszystkim świadomość, że metropolia przestała być spełnieniem marzeń.
Jeszcze kilka lat temu to właśnie miasta były ich celem – symbolem wolności, awansu społecznego, kreatywnego życia i sukcesu. Dziś te same ulice, które kiedyś kojarzyły się z prestiżem i możliwościami, zaczynają odstraszać.
Według danych The Guardian, Londyn – serce europejskiego urbanizmu – traci populację w kluczowym przedziale 25–40 lat. Inne miasta Europy obserwują podobny trend.
– Warszawa: ok. 15 000 PLN/m² na rynku pierwotnym i wtórnym. W śródmieściu aż 24 000–29 000 PLN/m² (średnio 3 600 €/m²).
– Berlin (Mitte): ok. 8 000 €/m² w istniejących budynkach, do 14 560 €/m² w nowej zabudowie.
– Paryż: 9 470–10 500 €/m² .
– Madryt: 4 700–5 900 €/m², Barcelona: 4 300–6 000 €/m².
– Lizbona: ok. 3 200 €/m².
Deloitte sugeruje, że spadek zainteresowania miastami to sygnał, iż millenialsi nie chcą już oddawać życia prywatnego i finansów za centymetry w wieżowcach. Wolą przestrzeń, naturę, bliskość i czas – nawet jeśli oznacza to kompromis.
Zamiast korków, tłumów i wysokich rachunków, wybierają kameralne osiedla lub mniejsze miejscowości z dobrym połączeniem z metropolią.
Miasta jako pułapki
Miasta stają się luksusem, na który nie stać już nawet klasy średniej. Do czynszu dochodzą rosnące rachunki, ceny usług, żłobków, opieki zdrowotnej – lista jest długa. A jeśli dodać do tego jeszcze poczucie zagrożenia? Dane z raportu Il Sole 24 Ore wskazują, że niemal jedna trzecia wszystkich przestępstw we Włoszech dzieje się w zaledwie 14 metropoliach. W samej Mediolanie – liderze pod względem kradzieży – statystyki są bardziej niepokojące niż inspirujące.
Pandemia jedynie przyspieszyła ten proces: wielu Millenialsów po raz pierwszy od dawna doświadczyło życia bez korków, bez hałasu, w otoczeniu zieleni. I odkryło, że nie chcą już wracać do dawnego rytmu.
W Polsce podobne zjawisko widać choćby w popularności takich miejsc jak Podkowa Leśna, Sopot, Kazimierz Dolny czy Cieszyn. Tam życie jest wolniejsze, powietrze czystsze, a dzieci mają gdzie się bawić.
To nowa wersja marzenia o 'domku z ogródkiem’ – tylko bez złudzeń. Millennialsi nie chcą już spełniać cudzych wyobrażeń o sukcesie. Nie chcą kolejnych kredytów, nie chcą nadgodzin w coworku, nie chcą kompromisów, które prowadzą do wypalenia. Chcą spokoju. Chcą życia, które będzie miało sens.
Jak pisze Deloitte w najnowszym Gen Z and Millennial Survey 2025, coraz więcej młodych dorosłych nie decyduje się nawet na studia w wielkich miastach – z powodu kosztów, ale i poczucia, że 'to już nie jest tego warte’.
Przyszłość poza miastem?
Może więc to nie Millennialsi się wycofują – może to miasta przestały być dla ludzi. Może przyszłość aspiracji i stylu życia rozegra się nie w śródmieściach, ale w peryferiach. Tam, gdzie można usłyszeć siebie. I swoje potrzeby.
Bo czasem największym luksusem nie jest życie w centrum wydarzeń, ale życie we własnym tempie.